Chapter 2

27 4 0
                                    

- Jesteś już gotowa?

Do pomieszczenia weszła kobieta w średnim wieku. Uważnie, lecz z delikatnym uśmiechem spojrzała się na swoją córkę. Ta jedynie z westchnieniem pokiwała twierdząco głową. Dziewczyna chwyciła za nie wielką torbę, po czym skierowała się za swoją matką. Nieśpiesznie, z opuszczoną głową maszerowała. Rozmyślała przy tym o całym tym zdarzeniu. O śnie, o tym jak jej mama zareagowała zarówno na imię jak i na opowiedzeniu o swoim mirażu. Twierdziła, iż jest to tylko wymysł jej chorej wyobraźni. Co prawda powiedziała jej, że nie jest tą, za którą się uważa, że jest inna niż wszystkie dziewczynki w jej wieku. Fioletowooka nie za bardzo zrozumiała sensu tych zdań. Nie wiedziała również, że z wyglądu również jest inna. Ludzie nie rodzą się z fioletowym oczami, ani włosami typu : róż czy pomarańcz. Ludzie są normalni, a Estella - władczynią królestwa w innym świecie. Niestety ta wiedzę nie posiadała. Jej matka z wyglądu opiekuńcza, troskliwa, lecz w głębi serca nie chciała by ostatnia z jej rodziny ponownie zasiadał na tron. To wszystko było pomysłem jej męża, który tak swoją drogą umarł. Chodzą pogłoski, że ktoś go zatruł, lecz prawdę znają tylko jego najbliżsi oraz straż. Faktycznym stanem rzeczy była bitwa. Bitwa o dobro narodu. Poprzedni władca toczył wojnę ze stworzeniami, które nie miały prawa istnieć. Nazwane zostały najgorszym koszmarem, który kazdyby się ich obawiał - jakby wiedział o ich istnieniu. Refal - ojciec jak i małżonek kobiet - starannie ukrywał ich rasę. Informacja nigdy nie wyszła z poza mury zamku. A jak już jakiś człowiek się dowiadywał - Strey od razu interweniował.

Kiedy znaleźli się na świeżym powietrzu od razu wzięła głęboki oddech i spojrzała się na bezchmurne niebo. Zadarła głowę do góry i napawała się ciepłem słonecznych promieni. Jej odpoczynek nie trwał jednak długo, ponieważ już po chwili poczuła lekkie kłucie w całym swoim ciele. Skuliła się nieznacznie, nie wiedząc o co chodzi. Jej matka widząc to, natychmiast nakryła ją płaszczem, który zaledwie kilka sekund temu miała ubrany na sobie. Zakryła jej głowę tak by słońce nie padało na jej odsłoniętą skórę. Po jakimś czasie to uczucie zniknęło, a dziewczyna poczuła się znacznie lepiej. Nie wiedziała dlaczego, lecz pragnęła zatopić się w mroku. Chciała już na zawsze pozostać w nim. Czuła się w nim bezpiecznie jak i pewnie. Mogłaby rzec, iż urodziła się w mroku. Że jest jej sprzymierzeńcem.

- Już lepiej?

Dziewczyna usłyszała zatroskany głos swojej rodzicielki. Podniosła na nią swój niezwykły wzrok. A dlaczego? Ponieważ nie miała źrenic. Jej oczy były całe białe. Wykazywały pustkę, śmierć, a także bezwzględność. Oczywiście szarowłosa o tym nie wiedziała, lecz jej matka była przerażona. Zakryła swoje usta ręką, w geście przerażenia. Nie chciała by ta komukolwiek robiła krzywdę.

- Coś się stało? - przekręciła nieco głowę na bok. Kobieta jako odpowiedź pokiwała przecząco głową i odciągnęła od siebie dłoń. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wyciągnęła do niej rękę i pogładziła ją po głowie. Chciała w ten sposób uświadomić, że nic jej nie grozi. Zapewne jej mroczna aura, nie wyczuwała strażników i była skazana tylko na siebie. Co prawda dziewczyna była silna, lecz nieobliczalna. Kiedy się zmieniała nie można było już jej powstrzymać. Potrafiła powybijać wszystkich bez względu na to, czy to dziecko, kobieta, niepełnosprawny. Kiedy miała przy sobie Ghei oni ją wręczali, w ten sposób nie było z nią problemu. Nie popadała w obłęd. Nie zatracała się w swoim mroku, z którym nieświadomie walczyła. Może nie z własnej woli. Kiedyś przynajmniej próbowała. Jako nie spełne dziesięcioletnie dziecko. Od urodzenia była czarną owcą w rodzinie. To ona posiadła czarną moc. Jako jedyna w rodzinie, była inna. Wszyscy byli czyści. Tylko ona skażona. Nie pasowała do rodziny. Kiedy sie o tym dowiedzieli - matka chciała ją ukryć przed światem, chciała jej zapomnienia. A ojciec, jako jedyny ją kochał. Była ich jedyną córką, więc starał się za wszelką cenę, by ta zasiadła na tronie. Bez względu na to, czy ich królestwo zmieniłoby się. Aistra przed władaniem Estelly była inna. Był tam zawsze dzień, rosły tam rośliny, a nie jak teraz - łodygi z cierniami. Wszystko jest teraz w ciemnych barwach. Od przejęcia tronu, panuje tam mrok.

- Nie, po prostu trochę się zmartwiłam. Myślałam, że masz atak astmy - skłamała. Powiedziała coś co nie było prawdą przy własnej córce. Okłamała ją w jej własnej sprawie. Pogrążała się tylko, mogła przypuszczać jakie będą konsekwencje, jak Estella dowie się prawdy. Eve chciała za wszelką cenę odciąć ją od tamtego świata. A amnezja trafiła się idealnie. Oczywiście wiedziała, że może odzyskać wspomnienia, lecz w jej sercu iskrzała iskierka nadziei.

- To więc mam astmę - zapytała niepewnie.

- Tak, ale spokojnie. U Ciebie ataki nie pojawiają się zbyt często. A teraz chodź, musimy wracać do domu.

Zarzuciła jej płaszcz na ramiona, po czym chwyciła ją za rękę i pociągnęła w stronę samochodu. Było to czarne auto, marki Audi. Usiadły na przednich siedzeniach, po czym zapięły pasy i ruszyły. Przez całą drogę Estella patrzyła się na krajobraz, który był za oknem. Ciekawiło ją, a wręcz fascynowało to jak ludzie żyją, jakie mają domy, jak rozmawiają z innymi i również ich wygląd. Bowiem, nie wyglądała jak oni i to ją właśnie zastanawiało. Była po prostu tego ciekawa. Zatrzymali się przed małym, skromnym domkiem. Elewacja była jasna, a dachówki czarne. Do tego na parapetach stały kwiaty w doniczkach. Szarowłosa ostrożnie wyszła z samochodu, a po niej jej rodzicielka. Z uśmiechem spojrzała się na swoją pociechę, widząc jak ta przygląda się wszystkiemu. Stanęła obok niej i z dumą spojrzała się na ich mieszkanie.

- Witaj w domu córeczko!

Przypomnij Sobie ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz