Chapter 3

25 3 0
                                    

Dwie drobne postury siedziały na skórzanych fotelach. Patrzyły sobie w oczy, milcząc przy tym. Jedna jak i druga się stresowały. Bowiem każda się obawiała pytania jak i odpowiedzi. To wszystko może zdecydować o dalszym losie.

- Więc? Zaczniemy już - zapytała zniecierpliwiona nastolatka.

Kobieta westchnęła.

- Na początek może podstawowe informacje - zaczęła na spokojnie. - Tak na prawdę nazywasz się Estella Cloers, jednakże gdy się przeprowadziliśmy zmieniłaś imię w obawie. W tym świecie nazywasz się Sophia Morf. Ja jestem twoją mamą, Eve. Nie urodziłaś się tutaj tylko w Aistrze. Jest to planeta, która została zniszczona. Masz siedemnaście lat. Obecnie chodzisz do liceum. Nie masz obecnie partnera. Twój ojciec zginął jak miałaś zaledwie kilka lat.

Powiedziała prawdę, lecz w jednej kwesti skłamała. Bowiem ich planeta wcale nie została zniszczona. Nadal istnieje i póki co ma się świetnie.

Szarowłosa przez ten cały czas patrzyła się na drzwi tarasowe, które były oszklone. Uważnie słuchała słowa matki. Chciała wiedzieć jak najwięcej o swoim wcześniejszym życiu. Niestety miała co do tego wątpliwości. Musiała zdać się na swoją rodzicielke, to wszystko zależy od niej. A mogła przecież skłamać i Estella zdawała sobie z tego sprawę.

- Sop, kochanie. Wszystko w porządku - zapytała ze słyszalną troską.

Dziewczyna jakby budząc się ze snu, otrząsnęła się i zamglonym wzrokiem spojrzała się na swoją mamę.

- Tak, wszystko w porządku - odparła z delikatnym uśmiechem. Niestety jej oczy niebezpiecznie zaiskrzyły. Bowiem, w jej teczowkach, nie można było dostrzec fioletu, lecz biel. Biel, która delikatnie przysłaniała całe źrenice. Na szczęście jak szybko się pojawiła, tak w tym samym tempie zniknęła. - Narazie tyle chyba wystarczy - mruknęła pod nosem, lecz tak by kobieta ją usłyszała. - Idę do pokoju, zmęczona jestem.

Wstała i skierowała się do wyżej wymienionego pomieszczenia. Co prawda w pomieszczeniu było ciemno, a było to spowodowane zasłoniętymi zasłonami. Dziewczyna za bardzo nie rozumiała, po co jej rodzicielka to robi, ale nie pytała się o to. Na dworze świeciło słońce, co dziewczyna za bardzo nie wiedziała. Może i przyjechali w południe, lecz podczas zwiedzania, kompletnie się zatraciła. W szczególności w swoim pokoju, gdy zobaczyła fortepian. Nie myśląc dłużej postanowiła na nim zagrać. Nie myślała wtedy, czy umie na nim grać, czy nie. Kierowała się sercem. Czuła, że musi na nim zagrać. Eve nawet się ucieszyła z tego faktu. Bowiem, uwielbiała jak jej córka gra. Widziała wtedy u niej szczęście, radość. Nie wiedziała lub nie była świadoma tego, że Ghei dostali sygnał, iż ich królowa ich wzywa. Instrument niby nic nie znaczący przedmiot, lecz Estella jako władczyni miała kilka symbolow. Pierwszy fortepian. Drugi cień. A trzeci łodygi z kolcami. Dwa ostatnie były najbardziej rozpoznawalne i każdy o nich wiedział. Niestety, albo na szczęście, o pierwszym symbolu wiedzieli tylko nieliczni. Ona sama, jej przyjaciel i strażnicy. W ten sposób mogła ich przywołać w sposób, który nie był jakoś podejrzany.

Z westchnieniem zamknęła drzwi od swojego pokoju. Wzięła za dużą koszulkę i zakolanowki. Po tym poszła do łazienki, które drzwi znajdowały się w tym samym pomieszczeniu, w którym spała. Wzięła szybki prysznic, po czym przebrała się w swoją pizame. Szybkim krokiem skierowała się do swojego łóżka. Wyskoczyła do niego i przykryła się kołdrą. Zasypiała długo. Jakby bojąc się o swoje życie. Jej aura nie lubiła, gdy straż nie była przy niej. Stawała się wtedy nerwowa jak i czujna. Nawet przy najmniejszym szmeru rozglądała się, a ona sama powoli aktywowała swoje moce.

To nie jest to.

Nie jesteś sobą.

Ghei jak i obecny książę wiedzą o twoim położeniu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przypomnij Sobie ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz