-Słuchasz mnie?
-Co? Eee... Aha! Tak. Pewnie.
-Nie słuchasz mnie.
-No mówię, że słucham!
-Zakład, że mnie nie słuchałeś?
-Dobra. 10 galeonów?
-Stoi.-wyciągnęłam rękę, a James ją chwycił.-Podpiszesz jeszcze umowę. Czekaj na mnie, idę na górę.
-Co? Nie było nic o podpisywaniu!-krzyknął za mną
-Ale teraz już jest!-wrzasnęłam przez ramię. Będąc w pokoju znalazłam mój czerwony segregator. W środku był gruby stosik umów, takich jak do pracy czy na jakiś przelew. Wyjęłam jedną z nich, schowałam segregator i zbiegłam do salonu. Swoją drogą, na schodach moje życie prawie uległo końcowi.
-Co to ma być?-zapytał James, patrząc na trzymaną przeze mnie w ręce kartkę.
-Otóż, to, mój mały śmieciu...-mój doprawdy zacny wywód przerwał krzyk mamy z kuchni:
-Alex! Nie nazywaj tak brata!
-Ta, super, ale kontynuując to jest umowa. Podpisujesz tu-wskazałam palcem na puste pole-oraz tutaj-przesunęłam palcem na kolejne miejsce. James posłusznie złożył podpis. Podpisałam się w wyznaczonych miejscach i uśmiechnęłam się chytrze. Mój brat nie przeczytał małych druczków ani w ogóle nie przeczytał, co podpisuje. Teraz ma za swoje. Właśnie zgodził się na krótki (Ta, na pewno) test z tego, co niedawno powiedziałam. No, i trzeba było czytać małe druczki: Treść w nich zawarta mówiła, że jeśli przegra, jego nędzne 10 galeonów mnoży się. Nie o 2, nie o 5, ale przez 10. Przez jego głupotę, do mojej kieszeni przybędzie sto, cudownych, czystych (już ja o to zadbam!) galeonów. Chłopak nie zrobi biznesu, ale ja będę bogata! Czy świat nie jest cudowny?
Teraz tylko przygotować test. Jest jednak mały problem.
Przez ten zakład i kłótnię zapomniałam, o czym w ogóle mówiłam.
***
-Syriusz tu przyjeżdża o 16:00.
-Co?! I ja o tym dowiaduję się dopiero teraz? - wrzasnęłam na Jamesa przeglądającego spokojnie artykuł o Quidditchu w Proroku Codziennym
-No tak, a czego się spodziewałaś? W ogóle to dlaczego się przed nimi kryjesz? Przed chłopakami w sensie.
-Dam ci radę na przyszłość, braciszku: o przyjeździe twoich znajomych, kolegów czy tam przyjaciół, nie wiem kim tam oni są powiadamiaj mnie dzień przed. Kojarzysz ten czarny zeszyt? - kiedy James pokiwał głową ciągnęłam: - To jest planer. Tam sobie organizuję dzień. A ty po raz kolejny to zepsułeś!
-Dobra, przepraszam. A czemu ich unikasz?
-Nie chcę, żeby mnie poznali. Może będę miała akurat zły dzień, zrażę ich do siebie. Spokojnie, poznają mnie, le dopiero w Hogwart Express.
Podczas wizyty Blacka siedziałam w pokoju i robiłam to, co lubię najbardziej-czytałam, trochę też bawiłam się farbami, podjadając słodycze. Dzień idealny.
Hej!
Prolog jest krótki, ale zaktualizowany (na szczęście). Ma 412 słów, więc najdłuższy nie jest, ale spokojnie-kolejne rozdziały są dłuższe.
Jeśli rozdział się wam spodobał dajcie gwiazdkę, napiszcie coś w komentarzu i dodajcie książkę do biblioteki-zapewniam was, nie pożałujecie! Jeśli macie ochotę możecie zajrzeć na mój profil i do innych moich książek-głownie tematyka Harry'ego Pottera.Zapraszam do kolejnego rozdziału, do następnego!
CZYTASZ
Siostra Pottera | Huncwoci
Fanfiction,,-Dlaczego zakradłeś się do mojego pokoju i wypiłeś energetyka bez wyraźnej zgody? Zapytałam surowo patrząc na łamiącego sobie palce ze strachem Jamesa znad okularów z kartonu. Syriusz szepnął mi coś na ucho. Skinęłam głową. -Dlaczego wypił...