Rozdział 1

203 11 2
                                    

Przepisywałam bezmyślnie wszystko z tablicy, spoglądając co chwilę na zegarek wiszący w rogu ściany. Niecierpliwie wyczekiwałam końca lekcji, marząc o powrocie do domu i ciepłej kąpieli.

Jeszcze tylko trzy minuty. Dlaczego czas tak się ciągnie, gdy na coś wyczekujemy? Jeszcze tylko niecałe 180 sekund do weekendu. Dwa dni wolnego, które przesiaduje niemal całe w domu. Gdzie czytam książki, oglądam filmy i przytakuję kiedy kolejny raz jestem o coś poproszona. Gdzie uśmiecham się tak sztucznie, że bolą mnie policzki od tego grymasu. Obiady ze znajomymi mojego taty, kolacje koleżanek mojej mamy. Jenny, przyrządź mi dziś łososia, przystawkę, deser... Na samo wspomnienie mam odruchy wymiotne.

Rozglądam się po klasie. Dziewczyny szykują się na imprezy, szepczą do siebie obgadując chłopaków, uśmiechają się z nadchodzących dni wolnych. Z zazdrością spoglądam na nie. Zastanawiam się jak to jest móc wszystko.

Jeszcze tylko minuta. Długie sześćdziesiąt sekund. Nerwowo bawię się długopisem odliczając sekundy. Jeszcze tylko dziesięć, dziewięć, osiem... trzy, dwa, jeden.

Dźwięk dzwonka wszystkich podniósł z krzeseł. Zwinnym ruchem wpakowałam swoje książki do plecaka i zaczęłam zmierzać w stronę drzwi. Mijałam po drodze swoich "kolegów" i "koleżanki" z klasy, którzy absolutnie nie zwracają na mnie uwagi. Często zastanawiałam się jak to jest, kiedy jesteś w centrum zainteresowania i jak dobrze się wtedy człowiek czuje?

Będąc już blisko swojej szafki, zobaczyłam biegnącą w moją stronę Tessę. Tessa to moja przyjaciółka odkąd tylko pamiętam. Gdy byłyśmy małe bawiłyśmy się razem w piaskownicy, chciałyśmy mieć te same lalki i kiedyś nawet tych samych mężów. Jest wyższa ode mnie o głowę, ma jasne blond włosy i śliczne duże oczy. Mężczyźni oglądają się za nią zawsze i wszędzie. Nic dziwnego bo jest naprawdę piękna.

Gdy tylko przed nią stanęłam wzięła mnie w objęcia uśmiechając się tak szeroko, że przez moment miałam wrażenie, że zdołam policzyć jej wszystkie zęby. Zaśmiałam się na tę myśl.

- Jutro jest najwspanialszy, najlepszy, najnajsuperowszy dzień w całych dziejach! - krzyknęła, wymachując przy tym rękoma.

Wyminęłam ją, wkładając swoje podręczniki do szafki.

- Halo, ziemia do Jenny! - powiedziała z lekkim oburzeniem, na moje lekceważenie jej słów.

- Tess, dobrze wiesz, że nie będę mogła spędzić z tobą tego dnia - odparłam smutno.

Czułam się okropnie z tym, że w dniu urodzin mojej przyjaciółki, musiałam siedzieć w domu i obsługiwać gości mojej mamy. To było okropne, wręcz nie mieściło się w głowie. Prosiłam parę tygodni moją rodzicielkę, by pozwoliła mi wyjść chociaż na dwie godziny tego dnia, ale nie dała się ugiąć.

- Dlatego wszystko dokładnie przemyślałam! Wpadłam na tak cudowny pomysł, że oszalejesz, gdy go usłyszysz! - mówiła z ogromnym podekscytowaniem.

Nadal lekko ignorowałam jej słowa, gdyż moja przyjaciółka nie miała szczęścia w wpadaniu na mądre pomysły.

-Słuchaj - powiedziała, zmuszając mnie abym zatrzymała się na schodach przed szkołą - Jutro po tej całej durnej kolacji pójdziesz jak gdyby nigdy nic do swojego pokoju i położysz się do łóżka. Przez godzinę będziesz udawała, że śnisz w najlepsze. Po tym czasie zakradnę się na twoje podwórko i rzucę ci kamykiem w okno, dając tym znak, abyś zeszła na dół. Na paluszkach przejdziesz przez wszystkie pieprzone korytarze, aż w końcu dotrzesz do drzwi. Otworzysz je tak cicho aby nikogo nie zbudzić i bam! Chwilę później będziemy już bawić się w najlepsze w największym klubie w całym wszechświecie.

Come and Stay forever /H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz