Rozdział 3

1.5K 132 18
                                    

                                                                                PONIEDZIAŁEK 8:37


Weszłam właśnie do sali lekcyjnej i zakłopotana rozejrzałam się po sali. Szybko uświadomiłam sobie, że się spóźniłam. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach, a nauczycielka stała obrócona przodem do tablicy i pisała na niej jakieś matematyczne wzory. Gdy zamknęły się za mną drzwi wszyscy uczniowie spojrzeli w moim kierunku z obojętnymi minami. Tylko Noora i Vilde siedzące w ławce przy oknie poruszyły się niespokojnie. Nauczycielka odwróciła się od tablicy i podeszła do mnie stukając przy tym w podłogę swoimi wysokimi obcasami.

-Panno Mohn, czy wie pani, że lekcja zaczęła się już dobre dziesięć minut temu? Jeszcze nigdy się pani nie spóźniła... czy coś się stało? -Spytała mnie nauczycielka. Poczułam przypływ irytacji, przecież każdy ma prawo spóźnić się na lekcję raz w życiu, nie oznacza to od razu, że ten ktoś ma jakiś problem. W ułamku sekundy skarciłam się za tą myśl, wiedziałam, że to nieprawda, przynajmniej nie w moim przypadku. Ja miałam problem. To Chris nim był. Mimo mętliku w mojej głowie potulnie kiwnęłam głową.

-Wszystko w porządku, proszę pani. Przepraszam za spóźnienie -Nauczycielka kiwnęła głową jakby nie do końca mi wierząc.

-Dobrze, zajmij miejsce. Zatem kontynuujmy -Powiedziała wracając do tablicy. Pospiesznie zajęłam miejsce w wolnej ławce za ławką Noory i Vilde. Nawet spokojnie nie usiadłam na krześle gdy moje przyjaciółki obróciły się do mnie z poirytowanymi minami.

-Martwiłyśmy się o ciebie cały weekend! Nie odpowiadałaś na smsy, telefony...Dziewczyno, co się z tobą dzieje!? -Zaatakowała mnie Vilde, trochę głośniej niż powinna.

-Przecież napisałam wam w sobotę, że nic mi nie jest! Może zamiast ciągle martwić się o mnie, powinnyście wreszcie zająć się swoim życiem -Rzekłam ostro. Zdecydowanie zbyt ostro. Od razu pożałowałam tych słów, wiedziałam, że przez ostatnie dni byłam rozwalona emocjonalnie, ale z pewnością nie usprawiedliwiało to naskakiwania na moje przyjaciółki. Dziewczyny nie zdążyły odpowiedzieć na mój wybuch bo w tym momencie obróciła się do nas zdenerwowana nauczycielka.

-Panno Mohn! Nie dość, że spóźnia się pani na lekcję, to jeszcze ma pani czelność plotkować sobie z koleżankami, to całkowity brak szacunku! Proszę natychmiast udać się do dyrektora! -Serio kazała mi iść na dywanik dyrektora? Podniosłam się szybko ze swojego miejsca, zabrałam torbę i wyszłam z sali kierując się do gabinetu dyrektora.


To była najdłuższa godzina w moim życiu. Oczywiście dostałam uwagę z zachowania co automatycznie zmieniło moją idealną szóstkę na piątkę. "No i dobrze. Niech wiedzą, że nie jestem taką świetną i przykładną uczennicą jak im się wydaje" -Pomyślałam po czym znów się za to skarciłam. Co się ze mną dzieje? Nigdy nie zachowywałam się tak jak w tamtej chwili. Chcąc się opanować wyszłam za zewnątrz i usiadłam na drewnianej ławce, stojącej koło muru okalającego szkołę. Siedząc tak i wpatrując się w błękitne niebo zrozumiałam, że to naprawdę wszystko była wina Chrisa. No, właściwie to moja bo nie potrafiłam wyrzucić go ze swojej głowy, nie potrafiłam przestać myśleć o nim jako o kimś więcej. Wpatrzona w błękit nieba i zagubiona we własnych przemyśleniach nie usłyszałam zbliżających się do mnie kroków. Zrozumiałam, że Penetrator Chris stoi przede mną gdy dotknął zaczepnie mojego ramienia. Szybko poderwałam głowę i spojrzałam prosto w brąz jego oczu.

-Hej, Eva. Co ty tu robisz w środku zajęć? -Spytał marszcząc przy tym swoje idealne brwi i uśmiechając się uroczo. Miał na sobie czarne jeansy, bluzę z napisem "The Penetrators" i skórzaną kurtkę. Nie mógł wyglądać bardziej seksownie.

-Hmm... zostałam wezwana do dyrektora i stwierdziłam, że się przewietrzę, zaraz tam wracam -Odparłam próbując nie uciekać od niego wzrokiem. Chris otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i uniósł brwi jeszcze wyżej.

-Co? Eva Mohn została posłana na dywanik u dyrektora!? Myślałem, że nie doczekam się tego dnia -Zażartował śmiejąc się cicho.

-Ej, wiesz, że ja też? -Wybuchnęłam śmiechem i wstałam z ławki aby móc być bliżej niego.

-Dobrze się czułaś po piątkowej imprezie? -Zapytał Chris zmniejszając przestrzeń pomiędzy nami.

-Tak, jasne. A ty jak... bawiłeś się z Jørgen? -Miałam nie poruszać tego tematu, w końcu sprawiał mi tak dużo bólu. Mimo wszystko musiałam usłyszeć od niego jak się z nią czuł... czy czuł się z nią lepiej niż ze mną.

-W sumie to nie ma czego wspominać, nikt nie potrafi posługiwać się językiem jak ty -Powiedział mrugając do mnie znacząco. Te słowa zdecydowanie nie powinny mnie tak bardzo cieszyć. Szturchnęłam go żartobliwie w ramię próbując za wszelką cenę nie okazać jak bardzo mi ulżyło gdy wypowiedział to zdanie.

-Hej, zamiast na lekcje chodź ze mną na jakiś lunch do pobliskiej knajpki -Zaproponował Chris przechylając głowę w najbardziej uroczy sposób. -Stawiam za wszystko -Dodał gdy zobaczył, że nie specjalnie mnie przekonał.

-No nie wiem, i tak już spadła mi ocena z zachowania, a jeśli teraz pójdę na wagary będę miała czwórkę o ile nie trójkę...

-O, nie! To naprawdę straszne, Eva...nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzisz! -Krzyknął Chris teatralnie po czym wybuchnął śmiechem wyraźnie zadowolony z siebie. -Możemy później pójść też do mojego domu -Dodał przybierając zaintrygowany wyraz twarzy. I nagle moje serce na moment przyspieszyło, moje wszelkie wątpliwości ucichły. Liczył się tylko on i jego propozycja.

-Okej -Zgodziłam się szybko nie przejmując się tym jak desperacko musiało to zabrzmieć. Nie obchodziło mnie to, chciałam być z nim, robić te wszystkie rzeczy z nim, zatracić się w nim całkowicie.


No Promises ~ Eva & ChrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz