5

68 7 1
                                    

~pov.Rap Monster~
Na początku zostawiłem swoje rzeczy przy biurku, rozpakowując to co było mi potrzebne. Ciekawiło mnie, ile osób przyjdzie na dzisiejsze zajęcia, bo z tego co zdążyłem zauważyć, uczniowie nie przepadają za siedzeniem na tej lekcji. Pojedyncze jednostki, które choć trochę się tym interesują, sam nie wiem z jakiego powodu, uczęszczają na zajęcia i widać, że naprawdę je to ciekawi, a reszta albo nie przychodzi, albo zajmuje się sobą. Czy chciałbym być z nim sam na sam przez równie czterdzieści pięć minut? Oczywiście, że tak. Z niewiadomego powodu zaszczepił w mojej głowie cząstkę siebie, o której nie mogę zapomnieć. Sprawia, że czuję dziwnego rodzaju podniecenia. Nie jest typowe. To jak zakazany owoc. Chęć posiadania czegoś, czego nie powinno się nawet chcieć. Przejechałem delikatnie zębami po dolnej wardze, zaraz oblizując usta i równo z dzwonkiem, skierowałem swoje kroki w stronę jego ławki. Udało mi się dostrzec jak niezauważalnie wzdrygnął się, na dźwięk sygnału i zaraz potem rozejrzał po klasie, ostatecznie zatrzymując wzrok na mojej osobie. Ja tymczasem oparłem się tyłkiem o ławkę przed nim i zaplotłem ramiona na klatce piersiowej, uśmiechając się nieznacznie, a można nawet powiedzieć, że miło. 
RM: Jak myślisz? Przyjdzie ktoś jeszcze?
Spytałem go tak neutralnym głosem, jak tylko możliwe to było w tym momencie, jednak nie mogłem powstrzymać się od obejrzenia całej jego sylwetki od góry do dołu. Widocznie się speszył, gdyż na jego policzkach dało się zauważyć delikatnie zaczerwienienia. Tylko przez chwilę pomyślałem, że jest tak samo naiwnym szesnastolatkiem, jakim byłem ja. 
J: C-Cóż. N-Na to wygląda, ż-że nie.
Przez to jąkanie sprawiał wrażenie jeszcze bardziej zagubionego w całej tej sytuacji. Miałem ochotę się zaśmiać, kiedy zauważyłem jak rozglądanie się ukradkiem, szukając najwidoczniej jakiejś drogi ucieczki. Pozwoliłem sobie nawet na stwierdzenie, że mógłbym pokusić się o nazwanie go uroczym. W niewielkim stopniu, gdyż jego różowe włosy kontrastowały dziś, wręcz rażąco z jego ubraniem i nie można było nie pomyśleć, że to odrobinę dziwne połączenie.
RM: Więc może.. Tym razem coś mi o sobie opowiesz? Ostatnim razem przerwał nam dzwonek. 

~pov.Jin~
Kiedy usłyszałem dzwonek, wzdrygnąłem się nieznacznie i zdając sobie w końcu sprawę z tego jaka lekcja się właśnie zaczęła, spanikowany rozejrzałem się dookoła, jednak wyglądało na to, że w klasie nie ma nikogo poza mną i nauczycielem. Nauczycielem, który stał właśnie przede mną, a ja nie mogłem oderwać od niego wzroku, co wywoływało jedynie rumieńce na mojej twarzy. Jak ja tego nienawidzę. 
RM: Jak myślisz? Przyjdzie ktoś jeszcze?
Tym razem, na dźwięk głosu nauczyciela, udało mi się nie wzdrygnąć, za co byłem naprawdę wdzięczny, nie wiedząc, nawet komu jestem wdzięczny. Mój pozytywny nastrój jednak szybko prysł, kiedy dotarł do mnie sens jego słów.
J: C-Cóż. N-Na to wygląda, ż-że nie.
Wyjąkałem, mając ochotę zapaść się pod ziemię. Tym razem moje rumieńce już na pewno były widoczne. A tak bardzo chciałem tego uniknąć. Być może rozglądałem się wszędzie, byleby tylko nie patrzeć na mężczyznę stojącego przede mną, jednak moja uwaga była na tyle skupiona na jego osobie, że słysząc jego kolejne słowa, po moich plecach i tak przeszedł dreszcz. Opowiedzieć coś o sobie? Jemu? Nauczycielowi? W dodatku komuś kto wciąż zajmuje moje myśli?
J: Ni-Nie widzę t-takiej potrzeby.
Wydukałem tak samo jak do tej pory, przygryzając dolną wargę. Żałowałem, że nie zrezygnowałem z pierwszej lekcji, jak cała reszta klasy. 
RM: Skoro tak uważasz. Możemy poznać się w bardziej dogłębny sposób.
Usłyszałem tuż przy swoim uchu, dopiero teraz zdając sobie sprawę z faktu, iż nauczyciel pochylił się nad moją ławką, przez co jego usta znajdowały się właśnie przy moim uchu. Poczułem, że na moją twarz wkrada się jeszcze dorodniejszy rumieniec, nie mówiąc o przerażeniu i nikłej skierce nadziei, którą szybko ugasiłem, łapiąc torbę i podrywając się z miejsca. Niestety nie było mi dane odejść zbyt daleko, ponieważ blondwłose bóstwo, jak pieszczotliwie postanowiła nazywać go moja podświadomość, po chwili już przyciskało mnie swoim ciałem do ławki, opierając dłonie po bokach mojego ciała. Halo, on mi zabiera moją przestrzeń osobistą! Wstrzymałem oddech, gdyż i tak nie mogłem normalnie oddychać, kiedy był tak blisko. Zacisnąłem mocno oczy i dłonie, zmuszając się po chwili do tego, aby go odepchnąć i najzwyczajniej w świecie wybiec z klasy. 

Bad boy and nice boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz