'Pov Rose'
Ta wiadomość przybiła mnie do krzesła, nie wiedziałam co powiedzieć, totalnie mnie zatkało. Coś w środku jednak sprawiło, że zrobiło mi się lżej, że wszystko znów zaczęło nabierać barwy.
- To, to niesamowita wiadomość... Jejku, naprawdę się cieszę. – Wstałam i przytuliłam kolejno mamę, później tatę. Widać było, że zaskoczyła ich moja reakcja, oczywiście pozytywnie. Na pewno bali się jak zareaguję na taką wiadomość z powodu ostatniego incydentu i tego, że kiedy powiedzieli mi, że na świecie pojawi się Tyler, nie ucieszyłam się za bardzo i jakoś do tej pory nie darzyłam go najmniejszym zainteresowaniem, ale szczerze mówiąc coś się zmieniło, poczułam do niego coś, czego nigdy nie czułam. Martwiłam się o niego i było mi go żal, że trafił na taką okropną siostrę jak ja... Dlatego też postanowiłam, że o kolejne rodzeństwo zadbam z całego serca, a z Tylerem spróbuję nadrobić stracony czas.
- Kochanie... Cieszy nas bardzo twoja reakcja... - Widać było, że mama ma w oczach łzy szczęścia.
- Ja też się cieszę i chciałam was przeprosić... - Mój głos zaczął się łamać, długo czekałam z tą rozmową. – Żałuję, że nie darzyłam was takim szacunkiem, na jaki zasługujecie i, że nie byłam taką córką, jaką byście chcieli żebym była...
- Och kochanie... Jesteś idealna i kochamy cię taką jaka jesteś! – Mama widocznie poruszona chwyciła moją dłoń, a tata objął ją.
- A ciebie Tyler... - Odwróciłam się w stronę braciszka. – Przepraszam za to jaką do dupy siostrą byłam. – Otarłam łzy, które uroniłam, wtedy Tyler powtórzył to swoim dziecięcym głosikiem.
- Do dupy! – I zaczął chichrać się jak opętany, co też spowodowało uśmiech na mojej twarzy.
- Kocham cię braciszku...'Pov Nicolas'
Wesele zbliżało się wielkimi krokami, mama poprosiła mnie o pomoc przez dzisiejszy dzień, nie miałem nic lepszego do roboty, więc nie sprzeciwiałem się temu. Około godziny jedenastej mama pojechała na przymiarki, a ja wraz z Gavinem zostałem zmuszony do rozsadzania gości. Świetnie, po prostu świetnie.
- Słuchaj Nick... Mam sprawę, kurczę tylko tak trochę głupio.
- No dajesz.
- Ale mamie ani słowa! Pomógłbyś mi z przysięgą..? – Prawie zakrztusiłem się śliną, kiedy parsknąłem ze śmiechu.
- Ja? Ja mam pomóc ci z przysięgą o miłości i wierze? Wiesz, nie mam za bardzo wprawy. – Zaśmiałem się ponownie, opierając się wygodnie.
- Nick, to jest bardzo poważna sprawa. – Widać było, że był przerażony wizją braku przysięgi.
- No dobra, niech ci będzie. Masz już cokolwiek?
- ,,Moja najdroższa.." Na razie tyle... - Podrapał się z zawstydzenia po karku.
- Jesteś na bardzo dobrej drodze, naprawdę. – Zaklaskałem ironicznie.
- Wiem, że jest źle, nie musisz mi tego uświadamiać jeszcze bardziej. – Zaśmiałem się słysząc jego odpowiedź.
- No nie wiem, musisz tam powiedzieć jak bardzo ją kochasz, co nie? No to powiedz tam, że nigdy nie spotkałeś jeszcze nikogo takiego jak jej czy coś takiego...
- Masz dobre pomysły... - Zaczął to notować na jakiejś karteczce.
- Powiedz coś zabawnego, żeby płakała, ale jednak ze szczęścia.'Pov Vivienne'
Za niedługo miał odbyć się ślub cioci Ali, a ja nadal nie miałam co na siebie włożyć, sama nie wiem co mnie do tego zmusiło, to że nie miałam co robić sama w domu, czy zaczynam głupieć. Zadzwoniłam do ekspertki jeśli chodzi o te sprawy, postanowiłyśmy się spotkać już na miejscu. Za dziesięć jedenasta byłam już na miejscu i czekałam na przyjaciółkę. Jak zwykle się spóźniła.
- Co cię zatrzymało tym razem? – Powiedziałam ironicznie.
- Tym razem mam dobre usprawiedliwienie, no bo ja, wiesz musiałam z mamą sprzątnąć w końcu ten pokój, w którym...
- Rozumiem, dobra to gdzie idziemy pierwsze?
- Tam! – Wskazała na jakiś sklep, z którego rzeczy z wystawy już mnie przerażały. Po godzinie przymierzania nędznych sukienek dla lalek barbie, miałam już dość i to kompletnie. Sarah ciągle przynosiła kolejne ohydne sukienki, a mnie już mdliło na widok każdej z nich.
- Chyba się nie dogadamy Viv... Powiedz mi, czego oczekujesz w sukience, która ma ci się spodobać?
- Nie chce żeby się świeciła, albo żeby wyglądała jak sukienka jakiejś cholernej księżniczki. Mam w tym roku 18 lat, więc chcę wyglądać dojrzale, kobieco, inaczej niż zawsze.
- Inaczej niż zawsze? To nie jest takie trudne Viv. – Zaśmiała się i poszła po jakąś kolejną sukienkę, kiedy wróciła i pokazała mi wieszak z kreacją. O dziwo nie miałam odruchów wymiotnych, sukienka wydawała się nienajgorsza. Weszłam do przymierzalni i ubrałam daną sukienkę. Sukienka miała czerwony kolor, bardzo odważny jak na mnie, czyli osobę preferującą kolory ciemne i stonowane. W talii przebiegał jeden pasek prześwitującej siateczki. Sukienka wyglądała niesamowicie, wyszłam z przymierzalni, widok miny Sary nadał mi pewności siebie, w pewnym stopniu.
- Viv... Wyglądasz niesamowicie... - Widać było, że mówiła całkowicie szczerze, zaufałam jej i kupiłam sukienkę. Ślub miał odbyć się za dokładnie tydzień, czasu było coraz mniej.**
- Viv a ty... Kogo zabierasz ze sobą? – Zadała mi pytanie, kiedy opuściłyśmy sklep po udanych zakupach.
- Nie wiem, chyba pójdę sama. – Odparłam.
- Nie możesz iść sama!
- A co? Może ty z kimś idziesz? – Nastała cisza. – Matko Boska! Ty z kimś idziesz!!!
- Może...
- Z kim?
- Nieważne.
- No gadaj.
- Ryan.
- Nie.
- Tak.
- O matko!!! – Zaczęłam skakać ze szczęścia i przytuliłam przyjaciółkę.
- Już spokojnie... - Zaśmiała się.
CZYTASZ
Nowe Pokolenie ~ Pretty Little Liars
Fanfiction16 lat później... Prześladowania ze strony „A" już dawno ustąpiły, spokój zawitał w świecie każdej z nich. Założyły rodziny, rozwinęły się zawodowo, wszystko co sobie wymarzyły, spełniło się, ale dalej miały w sobie strach z lat liceum. Strach o pow...