Tydzień siedzę w tym lesie i jeszcze nie jestem gotowa by z niego wyjść. Wizja konfrontacji ze społeczeństwem mnie przeraża. Zwłaszcza że mam walczyć na ich oczach ze smokiem. dowiedziałam się o tym na początku mojego "urlopu". Siedząc na drzewie usłyszałam ryki i trzaski. Musiałam sprawdzić co to. Moim oczom ukazały się trzy smoki. Były piękne. Nie chciałam ich krzywdzić, ale chyba będę musiała. Tak samu jak dziewczyna z Beauxbutton i ten kolo z Durmstrangu. Oni też wiedzą o smokach. Codziennie widzę jak ćwiczą zaklęcia nad jeziorem lub przy lesie. Są całkiem nieźli więc jestem pewna że dobrze sobie poradzą. Tak samo jak ja. Pomyślałam sobie przez chwilę że mogłabym użyć skrzydeł, ale wtedy wszyscy by się dowiedzieli. W sumie i tak się kiedyś dowiedzą. Nie wiem czy jest to warte ryzyka. Ale nie chcę nikogo krzywdzić. Tak chyba będzie najlepiej. Czas żeby ktoś dowiedział się o moim sekrecie. Ktoś kto jest tego warty, bo do obu szkół razem wziętych mam więcej zaufania niż do Jamesa, Syriusza, Petera i Remusa. Teraz przecież mają Ann. No. Koniec tych smentymentów (tak. nadal wiem że takie słowo nie istnieje .dop.aut.). Czas wrócić. Zeszłam z domku na drzewie zbudowanego przeze mnie z małą pomocą zwierząt z lasu. No dobra. Nie taką małą. Ale dzięki naszej współpracy miałam własny kąt. A nawet cztery.
Spakowałam swoje rzeczy po czym zawołałam Noxa i razem ruszyliśmy w stronę zamku. Przyszłam do swojego dormitorium i od razu poszłam się umyć. Owszem, w czasie pobytu w lesie kąpałam się w rzece, ale to nie to samo co ciepła woda i szampon. Umyta i ubrana w dresy zeszłam do PWG z książką i zaczęłam czytać siedząc na parapecie czyli moim ulubionym miejscu. Gdy byłam w połowie czytanej przeze mnie książki usłyszałam śmiechy. No tak. Nie jestem tu sama. Do pokoju weszło czterech dobrze znanych mi chłopaków. Co mnie nie dziwi Syriusz miał zawiązane oczy. Zaczęło się.
-O zobaczcie! Tchórzofretka wróciła! No popatrz... Przecież Turniej się nie skończył.
-Masz racje Peter. Coś tu nie gra-powiedział James.-Ej, Vanesso czy nie powinnaś siedzieć teraz w swoim ciepłym domku?
-Jestem reprezentantką Hogwartu. Ja w odróżnieniu od was jestem do tego przygotowana. Zwłaszcza od Syriusza. Na ślepo nie da się walczyć.
-To ty mi zrobiłaś suko! Masz to cofnąć!
-Ojejku... A co jeśli nie?
-To rzucę w ciebie kedavrą, dziwko!
-No nie wiem... Na ślepo to bardzo nie bezpieczne, a ty nawet z normalnym wzrokiem nie potrafisz mnie trafić. No cóż... Skoro nic nie umiesz, to chyba mogę cię "uleczyć". Finis noctis.
-Drętwota!
Zaklęcie ugodziło mnie w klatkę piersiową, jednak nic się nie stało. Nieporuszona poszłam z powrotem czytać książkę. Huncwoci patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
-Radzę wam przyjść na obiad. Będzie niezłe przedstawienie. Ale nawet jak nie przyjdziecie wszystko będzie nagrane. Żeby nikt nie zapomniał.
-Zapomniał o czym?-Remus jak zwykle ciekawski.
-Zobaczysz...-powiedziałam po czym wyszłam z pokoju żeby przygotować monitoring w WS.
Kiedy wszystko było gotowe poczekałam aż zejdzie się większość szkoły. W momencie kiedy było najwięcej osób podeszłam do Ann która zajęła moje miejsce wśród Huncwotów. Za pomocą zaklęcia nagłaśniającego zaczęłam mówić tak aby każdy mnie usłyszał
-Uwaga! Show się zaczyna! Każdy słyszał jak jakiś czas temu haniebnie zaatakowałam Ann White? Otóż chciałabym jeszcze raz usłyszeć jak to się stało! Ann powiedz proszę jak to było.
-Wcale mnie nie zaatakowałaś.-powiedziała odruchowo.- Wymyśliłam to.-po tych słowach z przerażeniem w oczach spojrzała na mnie i szybko zasłoniła usta.
-A powiedz mi proszę dlaczego to zrobiłaś?
-Bybmhpm...
-Powiedz głośniej!
-BYŁAM ZAZDROSNA! Dyrektorze proszę coś z nią zrobić. To sprzeczne z prawem!-dyrektor chciał coś powiedzieć jednak go uprzedziłam.
-No proszę... A myślałam że naprawdę chcesz pominąć kwestię prawa. Jeśli poruszyłaś już ten temat to opowiedz jak to było z tobą, pewnym ślizgonem i karteczką z moim nazwiskiem.
-Zapłaciłam mu za wrzucenie twojego nazwiska do czary ognia. Nie chciał tego zrobić więc nauczyłam się i użyłam na nim Imperiusa.- wyrecytowała jak na spowiedzi.
-Więc masz na sumieniu zaklęcie niewybaczalne i próbę morderstwa. Myślę więc że za taką cenę mogę poświęcić fiolkę veritaserum. Bo przecież chodzi o wymierzenie sprawiedliwości.
-Cóż, w takiej sytuacji muszę odeskortować pannę White do więzienia gdzie spędzi czas do rozstrzygnięcia sprawy w sądzie.
-Ale tak nie można! Nie mamy dowodów że to prawda!-Remus jak zwykle naiwny...
-Myślę że wystarczającym dowodem będzie nagranie z wypowiedzi Ann, a jeśli nie możemy przesłuchać pewnego ślizgona. Jeśli to cię nie przekona mogę sama napić się serum prawdy i opowiedzieć to co widziałam. Wydaje mi się jednak że to nie będzie konieczne.Prawda Dyrektorze?
-Tak, to wystarczająco dużo, jednak nie możemy pokazać tego sędziemu...
-Owszem możemy. Kamery zamontowane są w trzech miejscach WS. Wszystko nagrały. Świetnie prawda?
-No tak. Ogłaszam koniec obiadu. Za chwilę widzimy się na stadionie gdzie odbędzie się pierwsze zadanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że długo mnie nie było ale w moim życiu zaszły pewne zmiany dotyczące mojego zdrowia i nie byłam w stanie cokolwiek napisać. Przykro mi. Ale póki co nie mam zamiaru się z wami żegnać bo nie mam raka czy czegoś takiego. Mam za to poobijane nogi. Wskazówka na życie: nie graj w piłkę nożną jeśli nie potrafisz określić któro to piłka, a któro to noga koleżanki. Mam nadzieję że pewna Sylwia to zrozumie.
Papatki, MadNessie.
CZYTASZ
Little Big Problem
FanfictionCo się stanie gdy na pozór normalna dziewczyna spotka na pozór normalnego chłopaka? Vanessa (tak, moje imię) ma prawie 11 lat. Mieszka sama w małym dworku przy lesie. Jej dom uważany jest za od dawna opuszczony i ,co gorsza, nawiedzony więc wszyscy...