Wstałam z łóżka o godz. 7.30, a śniadanie zaczynało się o 8.30. Poszłam i weszłam pod prysznic. Dokładnie myłam ciało i skrzydła moim ulubionym żelem o zapachu lasu (tak, jest taki i osobiście go uwielbiam – dop. aut.) . Dokładnie wysuszyłam ciało ręcznikiem i zauważyłam że moje skrzydła są jeszcze trochę mokre. Wysuszyłam je i ubrałam się w :
Założyłam na to jeszcze pelerynę i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Wyczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na śniadanie i usiadłam przy Remusie i Jamesie. Wydają się w porządku, chociaż mam nadzieję że nie są zbyt dociekliwi.
-Cześć! -Przywitałam się.
-Hej. Więc ty też jesteś w Gryffindorze?- Zapytał Remus.
-Przecież byliście na ceremonii przydziału.
-Zasnąłem po 10 minutach twojego przydziału. Wybierano cię chyba z godzinę...- Powiedział James
-Nieważne.... Co mamy pierwsze?
-ONMS. Podobno profesor Dingle przyprowadza na lekcje dość niebezpieczne zwierzęta...
-Co by to nie było damy radę prawda, Remi? – Zapytał James.
-Ta... Chyba tak...- Odpowiedział dość niepewnie.
-Dobra chodźmy . Za 5 minut zaczyna się lekcja. A gdzie Syriusz?
-Stroi się przed lustrem. Na lekcje powinien raczej zdążyć...
Wyszliśmy z WS i poszliśmy pod zakazany las. Tam właśnie zobaczyliśmy profesora który zaprowadził nas do zagrody. Ujrzałam pięknego hipogryfa. Kiedy zapytał kto chciałby go dotknąć wszyscy gwałtownie się cofnęli, tylko ja zostałam w miejscu.
-Świetnie. Po prostu wspaniale Vanesso.
-Ale ja... ja... nnie...- wyjąkałam.
-Spokojnie. Podejdź do niego powoli i ukłoń się. Pamiętaj że trzeba mu patrzeć prosto w oczy więc zdejmij proszę okulary.
Stałam do uczniów tyłem więc stwierdziłam że nie zauważą moich oczu. Powoli zdjęłam okulary. Hipogryf zobaczył moje oczy
Stanął jak wryty. Nie wiedziałam czy mam uciekać czy nie gdy nagle skłonił się tak nisko jak tylko mógł i zwołał pozostałe hipogryfy które okrążając mnie oddały mi pokłon jak królowej. Nie miałam pojęcia co zrobić. Spanikowałam. Szybko założyłam okulary na nos i wybiegłam z zagrody. Pobiegłam do starej wieży astronomicznej. Przesiedziałam tam do końca lekcji. Wiedziałam że nie mogę tak po prostu uciekać z lekcji. Następna była transmutacja z McGonagall. Poszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce żeby nie rzucać się w oczy. Kiedy lekcja się zaczęła ktoś się do mnie dosiadł. Zauważyłam tylko miodowo-bląd włosy i szaro-zielone oczy i już wiedziałam kto zaszczycił mnie swoją obecnością. Remus.
-Hej. Czemu uciekłaś z lekcji?
-Trochę spanikowałam z tymi hipogryfami...
-Wyglądało jakbyś była ich królową... Jakby cię bezgranicznie wielbiły...
-Przestań! Nic się nie stało, rozumiesz? Nie wiem o co ci chodzi.
Nie odzywałam się do końca lekcji. Do końca lekcji zostało tylko wróżbiarstwo, eliksiry i historia magii, czyli nie tak źle. Zaczęłam wspinać się po schodach a kiedy weszłam do klasy uderzył we mnie odurzający zapach kadzideł i perfum. Do sali powoli sączyło się nikle światło próbujące wedrzeć się przez zasłonięte firany. Zajęłam miejsce przy okrągłym stoliku i usiadłam na puchowej, niebieskiej pufie. Na dzisiejszej lekcji uczyliśmy się wróżyć z fusów herbacianych. Byłam w parze z Lily Evans. Wzięłam do ręki jej filiżance i zobaczyłam tam coś jak jastrząb i pierścionek czyli że Lily będzie uważać kogoś za wroga ale później ich relacje się zmienią i wyjdzie za swojego wroga. Grunt że będą szczęśliwi. Natomiast w mojej filiżance Lily odnalazła koronę, igłę, pętlę i sztylet czyli bezwzględną władzę, szacunek innych, nadciągające niebezpieczeństwo i wygraną walkę. Nie wiem co to znaczy, ale myślę ze ma to związek z tym jak nazwała mnie tiara i hipogryfy. Po lekcji szybko wyszłam z klasy i zeszłam do lochów gdzie miała się odbyć lekcja eliksirów. Na lekcji mieliśmy zrobić amortencję (chyba wszyscy wiedzą co to, nie?). Mimo że nigdy nie robiłam żadnego eliksiru, amortencja wyszła mi perfekcyjnie. Wąchając ją poczułam zapach książek, lasu, starego drewna i krwi. wiem że to dziwne ale uwielbiam i zapach jak i smak krwi. Oczywiście nie jestem potworem który zabiła by spokoich swoje pragnienie. Po prostu gusta są różne. Po lekcji profesor Slughorn prosił żebym została ja, Lily i jakiś ślizgon Severus. Okazało się że zaprosił nas na najbliższe spotkanie klubu ślimaka które odbędzie się za 2 tygodnie. Obowiązuje strój galowy. Osoby zaproszone mogą wziąć ze sobą osobę towarzyszącą. Przyjęłam zaproszenie i poszłam na historię magii. Zasnęłam po 5 minutach więc nie mam czego opisywać. Po lekcjach postanowiłam pójść do biblioteki. Zawsze lubiłam spędzać tam czas. Z biblioteki wyszłam cała obładowana książkami które zaniosłam do swojego dormitorium. Wyszłam na błonia ponieważ była piękna pogoda. Było dość gorąco więc pod wszystkimi drzewami ktoś siedział. Tylko jedno drzewo wciąż było "wolne". Był to wierzba. Zauważyłam że drzewo dziwnie się rusza. Podeszłam do niego. Nikogo nie było wokół więc zdjęłam okulary. Podeszłam do drzewa i usiadłam pod jego korzeniami. Drzewo ze swoich gałęzi uplotło dla mnie hamak. Wiem że to dziwne ale zaczęłam mu wszystko opowiadać. Po chwili zasnęłam. Gdy się obudziłam zauważyłam Sporą grupkę gapiów. Najszybciej jak się dało założyłam okulary, i do nich podeszłam
-O co chodzi?
-Jak to o co?! Wierzba Bijąca nie zrobiła ci krzywdy!-krzyknął jakiś krukon.
-I co w tym dziwnego?
-Nikt nie potrafi się do niej zbliżyć! Ze wszystkich po za tobą robi krwistą miazgę jak ktoś się do niej zbliży!
-Vanesso Madeleine Hudson!- zawołała nagle profesor McGonagall- i proszę do mojego gabinetu. A wy wszyscy rozejść się!
Podążyłam za profesorką na której twarzy widać było niedowierzanie i złość. Zauważyłam że kieruję się do gabinetu dyrektora. Podeszła do kamiennego gargulca i podała hasło. Posąg odsunął się odsłaniając przy tym schody. Gdy weszłyśmy po schodach profesorka zapukała i weszła do gabinetu dyrektora. Zaczęłam wyjaśniać mu wszystko począwszy od moich skrzydeł i oczy przez rozmowy ze zwierzętami aż po wydarzenia sprzed chwili. Dyrektor zamyślił się nad czymś i wyprowadził mnie z gabinetu. Poszłam do swojego dormitorium naj mniej uczęszczanymi drogami. Szybko przemknęłam się do mojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Zaczęłam czytać pierwszą lepszą książkę jaka wpadła mi w rękę. Okazało się że jest o animagii. Mimo że jest to trudna sztuka postanowiłam się jej nauczyć. Zaczęłam od razu. Co dziwne gdy pomyślałam o przemianie się w wilka w lustrze zauważyłam pięknego białego wilka podobnego do Noxa. Niesamowite że udało mi się za pierwszym razem. postanowiłam że jeśli zaklęcia tak dobrze mi będę ćwiczyć sama prywatnie w pokoju. Zmęczona całym dniem położyłam się spać
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeeeej chochliki!
Trzaskam tymi rozdziałami jak Zeus gromami. Jak obiecałam rozdział jest dłuższy, jednak wątku głównego z huncami JESZCZE nie ma. Później bardziej rozwinę akcję z nimi.
Papatki
MadNessie
CZYTASZ
Little Big Problem
Fiksi PenggemarCo się stanie gdy na pozór normalna dziewczyna spotka na pozór normalnego chłopaka? Vanessa (tak, moje imię) ma prawie 11 lat. Mieszka sama w małym dworku przy lesie. Jej dom uważany jest za od dawna opuszczony i ,co gorsza, nawiedzony więc wszyscy...