Rozdział jedenasty

184 11 6
                                    

Usiadłam na fotelu obok Alex i Miko.
Ayato zajął miejsce naprzeciwko mnie. Yumi miała minę naburmuszonego dziecka, które musiało oddać swoją zabawkę przy kasie sklepowej bo jednego rodziców nie było na nią stać.

- Poczekam aż skończycie rundę.- powiedziałam, a moja siostra odwróciła wzrok.
- Boisz się, że przegrasz?- spytała.
- Nie. Po prostu uważam, że nie powinno się dołączać do gry kiedy trwa.- odparłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Znów się zaczyna.- wymamrotała Alex.- Ile razy będziemy musieli przez to przechodzić?! Wasze spory podczas tej gry są okropne.

Ayato spojrzał na mnie i się uśmiechnął pod nosem.

- To jest ta... No... Arielka!- krzyknęła Yumi.
- Kurde no znowu zgadłaś.- stwierdziła Miko spoglądając na moją siostrę.
- Czyli teraz wasza kolej.- uśmiechnęła się Alex patrząc na mnie i na czerwonowłosego.
- Jasne.- wymamrotałam.

Yumi podała Minie-chan planszę i kazała zamienić się miejscem z Ayato. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłam się jakoś skupić na zabawie. Po mojej głowie plątały się wspomnienia z wczorajszego dnia i wieczoru w połączeniu z dzisiejszym porankiem.
Po chwili poczułam na sobie wzrok czerwonowłosego.

- Claudia graj.- usłyszałam i wybudziłam się z transu wspomnień.
- Y... Co?- zaczęłam się rozglądać.- Ja chyba się pójdę położyć. Grajcie sobie sami.

Dlaczego ja rezygnuje? Nigdy jeszcze nie znałam takiego uczucia, jak obecnie mi towarzyszy. Nie znam czegoś takiego jak porażka i odejście z gry.

Poszłam na górę z myślą, że mój tok myślenia się zmieni. Jednak gdy postawiłam nogę w progu pomieszczenia w mojej głowie narodził się pewien pomysł. Postanowiłam wyciągnąć skrzypce, których nie dotykałam już parę lat. Chciałam sprawdzić, czy coś jeszcze pamiętam z gry na tym instrumencie.

- Coś się stało?- spytał Ayato wkraczając do mojego pokoju.
- Nie, po prostu nie nadaję się dzisiaj do tej gry.- odpowiedziałam nie odwracając się do tyłu tylko dalej szukając instrumentu.
- A mogę wiedzieć, czego tak namiętnie poszukujesz?
- Skrzypiec.- wymamrotałam cicho czując jak chłopak obejmuje mnie od tyłu.
- Umiesz grać?- w jego głosie pojawiła się nutka zdziwienia ze szczyptą niedowierzania.
- Kiedyś tak.- odparłam, chłopak się zaśmiał.

Nie moja wina, że porzuciłam grę na tym instrumencie w wieku 12 lat. Wtedy właśnie urodziła się moja siostra i musiałam pomóc mamie w zajmowaniu się nią.
Nie chcąc zawieść matki musiała odrzucić pasję i wydorośleć. Jednak po śmierci ojca nasze życie zmieniło się diametralnie.

- Czemu kiedyś?- spytał.
- Bo porzuciłam tą grę.- wymamrotałam.
- I wydoroślałaś?- uśmiechnął się podchodząc do mnie.
- Dokładnie tak.- stwierdziłam i poczułam jak odwraca mnie w swoją stronę.
- Biedactwo.- odparł i ścisnął moje policzki. - Rumienisz się.- dodał.
- Wiem. - powiedziałam cicho.
- Nie wiem czemu, ale wydaje mi się jakby te skrzypce były tylko wymówką. Po prostu nie chciało ci się grać.- uśmiechnął się znacząco.

Ma 100 procentową rację. Tylko nie wiem, skąd on to wywnioskował. Przecież nic nie mówiłam, co mogło by spowodować odczuciem mojej reakcji.

- Zapytam się o to tylko raz.- wymamrotał.
Spojrzałam na niego przygryzając dolną wargę, a on się tylko uśmiechnął.

- Czemu się tak czerwienisz patrząc na mnie?- spytał, a ja automatycznie odwróciłam wzrok i zamrugałam szybko.
- Po prostu mam za szybkie krążenie i to jest ten powód.- powiedziałam łapiąc oddech.
- Tylko to jest powodem?- zniżył głowę i oparł się o moje czoło.- Czy może znajdzie się jeszcze coś.- dodał cicho.
- Tylko tamto jest powodem.- odparłam, a mój oddech stał się głośniejszy niż wcześniej.
- Jesteś pewna?- na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, który wywoływał u mnie jeszcze większe rumieńce niż wcześniej.
- Proszę cię, nie uśmiechaj się tak.- wymamrotałam.
- Tak, to znaczy jak?- pogładził dłonią mój policzek.
- Tak jak teraz.- odparłam cicho.

Zawieszone |Diabolik Lovers 17 Faces Of SakamakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz