Rozdział 36

860 42 16
                                    

ROZDZIAŁ 36

Od mojego zniknięcia minął tydzień i jakoś sobie radziłam. Codziennie myślałam o Alexie i o rodzinie. Co robią i jak się czują. Czy się o mnie martwią i czy już wysłano kogoś do szukania mnie. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać tego co tata teraz czuję. Były dni, że chciałam już się pakować i wracać ale coś albo ktoś mi na to nie pozwalało.

Rano obudziło mnie miałczenie kotka, który widocznie domagał się o jedzenie. Zmęczona zwlekłam się z łóżka i ostrożnie zeszłam na dół. Z niedziałającej lodówki wyciągnęłam kilka kawałków szynki, które pokroiłam i podałam zwierzęciu na talerzyku.

- O Lu. Jak się spało ? – Do kuchni wszedł jak zawsze uśmiechnięty Olivier. Tak nie przesłyszeliście się, Olivier. Jakoś tak wyszło, że się do siebie przywiązaliśmy a on nie miał gdzie mieszkać. Nie, że się w nim zakochałam ale rozumieliśmy się. Chłopak zwierzył mi się, że pochodzi z Francji ale uciekł przed okrutnym ojcem, który nie pozwalał mu normalnie żyć. Słuchając jego smutnej historii zrobiło mi się go żal. Mimo, że nasze sytuacje bardzo się różniły to potrafiłam go zrozumieć. Z charakteru przypominał mi trochę Lucjana za, którym okropnie tęskniłam ale niestety z wyglądu nie wiedziałam do kogo mi pasuję. Postanowiłam w końcu dać sobie z tym spokoju i cieszyć się wolnością.

Codziennie razem z Olivierem i Tymkiem, który chodził za nami krok w krok, wybieraliśmy się do centrum. Wzięcie mojej cyfrówki było idealnym pomysłem bo Bydgoszcz to piękne miasto, które posiada dużo, starych uliczek i pięknych kamienic. Często przesiadywaliśmy w parku przy wielkiej fontannie, którą szkicowałam. Na szczęście przez ten tydzień śnieg praktycznie znikł ale nocami i tak robiło się chłodno przez co w kominku cały czas palił się ogień. Wieczorami fajnie było sobie usiąść przed kominkiem, okryta kocem z herbatą i książką. Zazwyczaj kończyło się to tak, że po przeczytaniu paru stron musiałam ją odłożyć bo Olivier tak mnie zagadywał, że aż traciłam nią zainteresowanie. Niespodziewanie z rozmyślania wyciągnęło mnie kaszlnięcie współlokatora.

- Dobrze minęła mi ta noc, a jak tobie? – Ziewnęłam zakrywając usta. Nie musiałam chwalić się Olivierowi moim plombami w zębach i pięknymi migdałkami.

- Mi również. – Odparł dorzucając drewna do pieca kuchennego. – Herbaty?

- Jasne. Kanapkę ?

- Z miłą chęcią. – Wysłał mi przelotny uśmiech ukazując przy tym swoje urocze dołeczki w polikach, po czym zabrał się do robienia herbaty a ja kanapek.  Pewnie dużo dziewczyn marzyło by być w tej chwili na moim miejscu. No bo jaka normalna dziewczyna nie oparła się takiemu chłopakowi jak Olivier. Idealnie zbudowany i umięśniony. Skąd wiem? Bo gdy weszłam do salonu akurat się przebierał. Oczywiście zawstydzona „zakryłam” oczy. Nie tylko wygląd miał niesamowity ale również charakter. Jest uroczy i troskliwy co okazuję mi, ale ja mimo wszystko nie potrafię przestać myśleć o Alexie. Za każdym razem gdy rozmawiam z Olivierem do mojej głowy wkrada się Alex. Mimo, że zerwaliśmy i każde z nas może robić co chce ja nadal czuję się jakbym należała do niego. Olivier był dla mnie tylko kolegą, żeby nie mówić od razu przyjacielem. Nie wiem czemu ale poprzedniego dnia coś we mnie pękło i zwierzyłam się mu oczywiście nie wyjawiając swojego sekretu. Opowiedziałam mu o Alexie i o tym co do niego czułam i nadal czuję. O naszym zerwaniu i jego cząstkową przyczynę. Wspomniałam mu o przeprowadzce i o śmierci mamy. Gdy mówiłam on po prostu słuchał. Nie wtrącał się tylko od początku do końca mnie wysłuchał a nawet pocieszył.

Nie zwracając uwagi na to jak kroję chleb drasnęłam się nożem w palec. Jęknęłam z bólu, biorąc palca do buzi. Poczułam jak metaliczny smak krwi kapie na mój język. Zaraz przy mnie znalazł się Olivier z ręczniczkiem papierowym.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz