Rozdział 11

97 9 1
                                    

Kate

Nie spodziewałam się, że tak zareaguje. Doznałam wrażenia i odczucia jakby chciał mnie przed wszystkim ochronić. Nawet przed słowem. Ale dlaczego? Przecież mnie nie zna... chyba. Sama już nie wiem jak mam to odbierać. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia. I nie chodzi mi tylko o wygląd. Każdy jego ruch, każde spojrzenie odbieram wszystkimi możliwymi zmysłami. To takie... nieludzkie. Nic o nim nie wiem...

- Opowiesz mi coś o sobie?
- Co byś chciała wiedzieć?
- Kim jesteś?
- Hmm. Nie wiem jak ci to powiedzieć... Jak już pewnie zauważyłaś nie jestem do końca ,,normalnym" człowiekiem. Wywodzę się z dawnego plemienia. Mam bardzo silne więzy z naturą, mogę przybierać formy zwierząt, rozmawiać z nimi, współpracować. Tego nawet nie da się opisać. To trzeba poczuć. Krążą o nas najróżniejsze legendy... ale nikt nie wiem jak jest na prawdę. I niestety nikt się nigdy nie dowie. Od tego zależy nasze istnienie.
Mówił cały czas cichym spokojnym głosem. Nie ruszył się nawet o minimetr. Kucał przede mną trzymając moje ręce i kreśląc kciukami kółeczka na ich wierzchu co było bardzo odprężające. Patrzył mi cały czas w oczy... A ja właśnie zdałam sobie sprawę z powagi jego słów. Mówił mi coś, za co inni ginęli. Coś, za co on i inni tacy jak on mogą zginąć i są gotowi się poświęcić aby chronić innych.
- Ja... nie wiem co powiedzieć. Mówisz mi to wszystko... pomimo tego, że zależy od tego twoje życie. Dlaczego?
- Ufam ci. Wiem, że ciężko jest ci zrozumieć to co czujesz. Wkraczasz w świat o którym nawet nigdy nie śniłaś. Ale chcę cię po nim oprowadzić. Chcę cię mieć koło swojego boku... Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz. Wiem, że to dla ciebie za wiele na raz. Ale chcę abyś mnie poznała. Nie chce się przed tobą ukrywać ani nic zatajać... Pozwól mi...
Nie byłam zdolna mu odpowiedzieć. Mogłam tylko kiwnąć głową, że się zgadzam. Po chwili znalazłam się w jego silnym uścisku. Odwzajemniłam go, choć nie wiem w co się pakuje. Ale jest to warte ryzyka. W głębi czuje, że tak miało być. Musiałam wiele przeżyć w swoim życiu aby wreszcie go poznać. I tu jest moje miejsce.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później ruszyłam w drogę powrotną. Bez problemu trafiłam na ścieżkę z której zboczyłam i ruszyłam prosto do hotelu.

--------------------------------------------

Peter

Resztę dnia po wyjściu Kate spędziłem na rozmyślaniu. Tyle jest w życiu przeciwności. A zarazem niesamowite ile jedna osoba jest w stanie przeżyć... 

Stałem przy wielkim oknie w salonie obserwując ostatnie przebłyski słońca między drzewami, kiedy ktoś otworzył i wkroczył bez zaproszenia przez główne drzwi. Od razu wyczułem, że to Gregory.
- Wybacz, że cię nachodzę, ale wyczułem zapach obcego.
- Miałem gościa.
- Aha. Nie muszę ci tego chyba mówić jakie to niebezpieczne...
- Znalazłem.
Odwróciłem się do niego z uśmiechem. Stał oniemiały moim zachowaniem nie mogąc zrozumieć skąd taka zmiana.
- Wreszcie ją odnalazłem, bracie. Moją bratnią duszę.


Pani dzikiej przyrodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz