Następnego dnia nie przyjechali bracia. Za to w progu stanął ktoś, kogo nie chciałem widzieć nigdy w życiu.
- Luke, wróciłam! Zobacz kto przyjechał! - zszedłem na dół i zamarłem. - Tata wrócił i zamieszka z nami znowu. No przywitaj się!
- Cześć synu. - mężczyzna uśmiechnął się i zrobił pierwszy krok, a ja byłem jeszcze bardziej przerażony niż wtedy w klasie, kiedy okazało się, że Michael jest moim wychowawcą.
- No co jest Luke? To twój tata! - szczebiotała szczęśliwa mama.
- T-tak... Cześć.. - Wyjąkałem i uciekłem do pokoju.
Pamiętałem opowieści braci. Ja byłem za mały żeby pamiętać wszystko. Jedyne co pamiętam to jak odjeżdżał i bracia powiedzieli, że teraz już wszystko będzie dobrze.
Jednak nie chciałem do nich dzwonić. Może się zmienił. Wydawał się być miły i normalny.
Wydawał.
Przez kolejne dni było dobrze. Nadal byłem nieufny, jednak ojciec zachowywał się okey. Wychodziło na to, że to ja jestem tym złym.
Mama była szczęśliwa i wzięła urlop, żeby móc pobyć z nim trochę więcej. Jednak kiedy dziś wróciłem, że szkoły Liz była znów w pracy, a ojciec siedział w salonie.
- Jestem! - zawołałem i skierowałem się do pokoju.
Rzuciłem plecak w kąt i rzuciłem się na kanapę, a wtedy przyszedł on.
- Jak tam Luke? - usiadłem i spojrzałem na niego trochę przestraszony.
- Normalnie. - szepnąłem.
- No chyba nie. - warknął, a moje serce podskoczyło przerażone. - Masz przefarbować te pojebane włosy pedale!
- Nie! - pisnąłem. Polubiłem pudrowy róż na mojej głowie, a ten facet nie będzie mną rządzić.
- Masz się ogarnąć, albo sam to zrobię! - krzyknął, złapał mnie mocno za włosy i uderzył z pięści w policzek.
Rozdziabiłem usta zszokowany, mimo że wiedziałem, że mogę się tego spodziewać.
- Nie chce żadnego pedała pod moim dachem zrozumiano?! - z każdym słowem zadawał mi silny cios w jakąś część ciała, a ja nie potrafiłem się nawet obronić. Byłem zbyt przestraszony żeby się ruszyć.
I wyszedł z pokoju, po drodze strzepując kłębek różowych włosów, które mi wyrwał podczas bicia. Załkałem czując ból wszędzie i wiedząc, że przy mamie będzie zachowywał się jak aniołek.
Następnego dnia rano zakryłem odsłonięte siniaki korektorem mamy i poszedłem na śniadanie.
- Cześć kochanie, jak tam? - spytała mama.
- Ojciec mnie uderzył. - szepnąłem po chwili zbierania odwagi.
Mężczyzna zacisnął pięści, ale zrobił zaskoczoną niewinną minę.- O mój boże to prawda?
- Oczywiście, że nie Liz! Nigdy bym nie podniósł ręki na własne dziecko! Luke mógłbyś już przestać, takimi zagraniami poniżej pasa nie sprawisz, że się wyprowadzę.
- Luke, jak możesz tak kłamać?! Nie tak cię wychowałam! Marsz do szkoły!
Westchnąłem cicho i poszedłem do szkoły.
Chciało mi się płakać, bo nawet moja mama wzięła jego stronę, a ja nie mogłem nic zrobić.
Na przerwie poszedłem z Calum'em do Ash'a, który dziś wyjątkowo miał ze sobą Lily, co uratowało mój dzień.
- Cześć! - zawołaliśmy, a ledwo przekroczyliśmy próg, mała, lokowana blondynka wskoczyła mi w ramiona.
- Cześć Lulu! - zachichotała i dała mi całuska w policzek.
- Hey księżniczko. - uśmiechnąłem się wesoło i poprawiłem ją sobie w rękach, żeby mi nie spadła.
- Ej a ja to co? - spytał Cal łaskocząc dziewczynkę.
- Cześć mamusiu! - zaśmiała się na minę Hood'a - No dooobrze. Tato. - poprawiła się i uśmiechnęła.
Przywitał się z nami również Ashton i dyskretnie uświadomił, że nie jesteśmy tu sami.
Zaproponowałem, że ja wezmę małą i zajmę nauczycielkę która siedziała w głębszej części pomieszczenia, a oni przywitają się tak jak powinni.
- Chcesz na barana? - zapytałem, a ta tylko zaklaskała i poprosiła ładnie. Poradziłem ją sobie na ramionach i pogalopowałem w stronę słońca, a raczej tej wiedźmy od geografii. W sumie na to i na to nie da się patrzeć.
Δ•Δ•Δ
Hey jak tam? Ja już odliczam dni do koncertu With Confidence w Berlinie :-)
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Uraz Psychiczny / Muke
FanfictionCo zrobisz kiedy okaże się, że twoim wychowawcą jest chłopak, który kiedyś cię 'zgwałcił'? Gorzej, czujesz do niego Coś.