Rozdział 3

772 38 15
                                    

Marysia odruchowo obudziła się o 6:10. Niepotrzebnie. Od wczoraj ma wakacje. Kinga, Dominika i Pola spały. Kiedy dziewczyna wyszła do toalety, na korytarzu spotkała Oktawię-10 letnią mieszkankę tego domu.
-Hej, to ty? To ciebie wczoraj wychwalał Miłosz?
-Y... Wychwalał?
-Tak. Masz na imię Maria?
-Mhm. A ty?
-Oktawia.
-Aha. Nie możesz spać?
-Tak. Wczoraj chyba się czymś strułam. Całą noc wymiotuję.
-Ojej, to może powinnaś pójść do wychowawczyni?
-Coś ty. Ona ma wszystko gdzieś.
-Maja?
-Nie. Niestety, moją wychowawczynią jest Karina Milewicz. W ogóle się nami nie interesuje.
-Jejku, współczuję ci. Jeśli chcesz, to potrzymam ci włosy.
-Jeśli byś mogła...
Maria wspierała Oktawię aż do 9:30. O 10:00 miało być śniadanie. Zeszły razem na dół. Zjadły posiłek z Miłoszem i jego kolegą Patrykiem.

Los okazał się wielkim sprzymierzeńcem Marysi. Dopiero co zaczął się drugi dzień, kiedy była tzw. Dzieckiem niczyim, a już znalazła rodzinę.
-Chcielibyśmy adoptować trójkę dzieci.
-A w jakim wieku mają one być?
-Dwójka małych i jedno duże.
-Mam wspaniały pomysł. Są trzy lubiące się dziewczynki. Marysia, Dominika i Kinga.
-Zobaczmy je.
Marysia poczuła się lekko jak zwierzę w schronisku. Oglądają ją i myślą, czy wziąć. Chociaż wyglądali na miłych ludzi. Ale zdziwiła się. Tak szybko już ktoś ją chce.
................................................................
-Marysiu!
-Tak, mamo?
-Chodź, bo się spóźnimy!
-Już lecę!
Dziewczyna wraz z mamą ruszyły do szkoły na zakończenie liceum. Tata poszedł z Kingą i Dominiką na zakończenie klasy drugiej.
Maria odebrała swoje świadectwo. Znów z czerwonym paskiem. Nie mogła przyzwyczaić się przez 3 lata do nowego nazwiska. "Maria Przybylska" brzmiało jakoś... Obco.
Odrazu po zakończeniu, obydwie kobiety udały się w stronę szkoły policyjnej (wiem że we Wrocławiu nie ma ale za dużo zmieniania. Dop. Autorki). Mama Przybylskiej od razu zaakceptowała plan na przyszłość swojej córki.
Weszły do białego budynku, ze świadectwem ukończenia liceum w dłoniach. Wzięły z biurka papiery, Maria wzięła długopis. Wypełniła wszystkie rubryki, oddała kartkę do osoby siedzącej w recepcji. Dziewczynie bardzo zależało na tym, aby przyjęto ją do Wydziału Kryminalnego. Chociaż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że aby mogli dostrzec w niej potencjał, musi się czymś wykazać. Raczej jest pewne, że na początku trafi do patrolówki ze stopniem "posterunkowa". Od czegoś trzeba zacząć.

Kochani! Oto rozdział dla was. A w szczególności dla Abooks11 która go wyprosiła :D mam nadzieję że wam się spodoba
Do zoba
Słonik śnieżny

Zmieniona-Maria PrzybylskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz