1.

201 20 8
                                    

"Ziemia jest tylko jedna".


     Biegłam przed siebie, nie widząc nic przez zachodzące łzami oczy. W płucach brakowało mi powietrza, którego nie nadążałam nabierać, pomimo szeroko otwartych ust. W gardle czułam drapanie, mrowienie pojawiło się na języku, mięśnie zaczęły odmawiać posłuszeństwa, pot spływał po mnie już nie strużkami, lecz strumieniami. Pył i kurz latające w powietrzu obklejały moje mokre ciało. W ustach zawitał smak żelaza. Serce z łomotem uderzało o żebra, błagając o przerwę. Nie. Jeszcze nie. Nie mogę się teraz poddać.

     Nagle w oczach mi pociemniało, straciłam orientację, przez co nie zauważyłam długiego, wystającego z ziemi przedmiotu. Zahaczyłam o niego nogą i przeleciałam parę metrów w powietrzu, lądując później z twarzą prosto na żwirowym gruncie.

     Podniosłam się do pozycji siedzącej, wypluwając z ust drobinki piasku. Cholera! Znowu to samo.

     Wstałam na nogi otrzepując dłonie i wierzch spodni z kurzu. Nabrałam powietrza do płuc i wypuściłam je ze świstem.

- Lexa! - usłyszałam nawoływanie za moimi plecami i niechętnie odwróciłam się za siebie. Chaotyczny bieg rudowłosej dziewczyny mimowolnie wywołał na mojej twarzy uśmiech. Wpadła na mnie zdyszana, ledwo trzymając się na tych swoich rozdygotanych nogach i zaczęła lamentować. Jak zwykle - Boże, Lexa! Nic ci nie jest?! Widziałam jak... jak... na Wielki Wybuch!

- Ej! Tylko żadnych mi tu Wielkich Wybuchów! Kolejnego nie potrzebujemy. - skrzywiłam się, słysząc te słowa z jej ust.

     Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko, jak zawsze, kiedy reagowałam oburzeniem na jej nawiązania do przeszłości. Naraz jej oczy poszerzyły się, wyglądając niczym dwa spodki.

- Twoja noga! - krzyknęła spanikowana. - Ty jesteś ranna!

     Rzeczywiście. Dotknęłam dłonią prawą nogę i poczułam nieprzyjemnie pieczenie. Spojrzałam na nogawkę, która lekko przesiąkła ciepłą cieczą. Na opuszkach palców dostrzegłam małe plamki krwi.

- Musisz iść do szpitala! - lamentowała.

     Obiecuję, że jak zaraz nie przestanie,  to wytargam ją za te jej piękne, świeżo umyte i uczesane rude włosy. Na myśl o kąpieli zrobiło mi się nieprzyjemnie. Na swoją kolej muszę czekać jeszcze parę dni, chyba że do tego czasu nie naprawią awarii.

     Podczas gdy stałam tak i rozmyślałam jakby rozwiązać kwestie mycia, podszedł do nas mój trener. O ile mogę tak nazwać mojego sąsiada, dzięki któremu mam pozwolenie na trenowanie na Arenie. Zerknął na mnie, chcąc mnie pocieszyć poprzez słowa otuchy, lecz nie zrobił tego, bo wiedział dokładnie, co mu odpowiem. Moja reakcja na jego chęć podniesienia mnie na duchu zawsze kończy się na tym samym. Wzruszył tylko ramionami i przeniósł wzrok na panikującą i powtarzającą jak mantrę słowa "Lexa musisz iść do szpitala" Emmę. Położył jej dłonie na barkach i rozmasował, na co ona nieco się uspokoiła. Pamiętam jeszcze, jak spoglądała kiedyś na niego z odrazą i zaklinała się, że ostatnią rzeczą, jaką zrobi w życiu, będzie bratanie się z upadłym Łowcą. Skażona krew, tak o nim mówili. 

     Emma tu nie pasuje. To nie jej świat. Dziewczyna z wyższych sfer, której racja wody nie jest ograniczona, a uczucie głód to pojęcie względne. Jedyne co się dla niej liczy, to jaką sukienkę założy na kolejną uroczystość, czy też, któraś z dziewczyn nosząca miano jej przyjaciółki nie będzie miała bardziej drogocennej błyskotki na spotkaniu. Na wyobrażenie o rozpieszczonej i rozkapryszonej Emmy zrobiło mi się niedobrze. Oni tam sobie żyją jak królowie, kiedy inni walczą o ostatni kawałek czerstwego chleba, ostatnią kroplę wody, ostatni skrawek podartego ubrania mającego zapewnić schronienie przed chłodem. My walczymy o przetrwanie. Oni walczą o pozycję, jak postrzegają ich inni i to jak gruba jest ich kieszeń. Toteż dziwię się, dlaczego właśnie ja dostąpiłam tego zaszczytu i mogę rudą dziewczynę nazywać znajomą. Na koleżankę jest za wysoko urodzona, a o przyjaciółce nie mam co marzyć. Jesteśmy z dwóch różnych światów. To, co dla niej wydaje się być białe, dla mnie zwykle jest czarne. Może powinnam wspomnieć, że według mojej teorii nic w tym życiu nie jest jasne i kolorowe. Wszystko spowija mrok, tylko czasem bywa on nieco mniejszy. Ale zawsze jest wszechobecny. I tak pozostanie.

Podziemne MiastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz