7 koniec

80 5 0
                                    

Czułam, że unoszę się w obłokach. Lekka jak piórko. Moje powieki były takie ciężkie, że nie chcą się podnieść. I tak nie miałam ochoty otwierać oczu. Najchętniej unosiłabym się tak bez końce i nigdy nie opadała. Jednak w jednej chwili moje oczy same się otworzyły. Czułam jakbym z wysokości wylądowała na miękkim łóżku. Nie minęła sekunda, a usłyszałam tłuczące się szkło. 

-Co jest? -powiedziałam lekko mrużąc oczy od jasnego światła. 

-Lindsey nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? -usłyszałam głos Lokiego. Tak jakby zmartwił się moim zdrowiem.

 -Chyba widzisz że nie. W ogóle to gdzie ja jestem? -zapytałam.

 -W Asgardzie- powiedział szybko.

 -Co?! -wstałam gwałtownie na nogi- A w ogóle dlaczego na ziemi jest tyle szkła?!

 -Na to drugie jeszcze nie wiem jak ci odpowiedzieć, ale wazony spadły jak się obudziłaś. Westchnęłam ciężko.

 -A ile byłam nie przytomna?

 -Trzy dni od kąt wyciągnęliśmy cię z pod lodu. 

Na chwile zamilkłam. Musiały dotrzeć do mnie wszystkie jego słowa. I dlaczego zabrał mnie w to miejsce. Po chwili opadłam na łóżko.

 -Mnie w ogóle nie powinno tu być- powiedziałam cicho. 

-Ale jesteś- wtrącił Loki. Spiorunowałam go wzrokiem. Po chwili jednak patrzyłam się tylko w podłogę.

 -Dlaczego mnie uratowałeś?

 -Bo cie polubiłem.

 -Cóż za zaszczyt- uśmiechnęłam się i znowu na niego spojrzałam. Na chwile nastała cisza. Nie wiedziałam co mam mu jeszcze powiedzieć. Na moje szczęście ktoś zapukał do drzwi. Do pokoju wparował brat Lokiego.

 -Thor czy ja powiedziałem że możesz wejść?! -powiedział Loki. 

-Może- odpowiedział mu blondyn.

 -Po co przyszłeś?! -Sprawdzić czy twoja ukochana się już obudziła- zażartował. Ja tylko zmarszczyłam czoło jakby nie całkiem do mnie doszedł sens tych słów. Za to Loki trochę się zdenerwował. Podszedł do Thora i zaczął się z nim kłócić. Śmiesznie to wyglądało. Po chwili jednak zrobiło się to nudne.

 -Chłopcy- powiedziałam, ale oni nie reagowali. 

-Chłopcy!! -wrzasnęłam. Na tych miast ucichli i odwrócili się w moją stronę. -Chce oznajmić, że chciałabym wrócić do domu- powiedziałam. 

-Teraz to jest twój dom- wystrzelił Thor. Loki szturchnął go łokciem w brzuch. 

-Co?! Loki westchnął ciężko i spojrzał mi prosto w oczy. 

-Lindsey, my wiemy kim tak naprawdę jesteś. 

-Kim?! Powiedz. 

-No ja co tego nie powiem, ale wiem kto może- powiedział- choć za nami- dodał. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w głąb złotego korytarza.

Po chwili zatrzymaliśmy się przed złotą bramą. Strażnicy otworzyli ją, a my weszliśmy do sali tronowej. I tak znaleźliśmy się przed obliczem Odyna. 

-Witajcie- zabrzmiał dostojny głos króla.

 - Ojcze musimy powiedzieć jej całą prawdę- wtrącił Thor. 

-Dlaczego jako jedyna obawiam się tej prawdy? -zapytałam

. -Nie obawiaj się- Odyn wstał z trony- Jesteś półboginią. 

-Przepraszam, że co?

 -Kiedyś musiałaś się o tym dowiedzieć. Twój ojciec w ostatnich chwilach życia oddał cie pod opiekę matki midgardki- król stanął przede mną.

 -Jak dla mnie to za dużo, ja chce zostać sama- odwróciłam się w stronę Lokiego.

 -Wyprowadzę cie na świeże powietrze- powiedział Loki i złapał mnie za rękę. Zaczęliśmy iść w stronę bramy. Znaleźliśmy się na zewnątrz szybciej niż myślałam. Byliśmy w jakimś ogrodzie. Najpiękniejszym jakiego kiedy kol wiek widziałam.

 -Dobrze się czujesz? -spytał Loki.

 -Dobrze, świetnie, wyśmienicie- powiedziałam obojętnie.

 -Myślałem że inaczej zareagujesz na tą wieść. 

-Loki, ja jestem agresywna dopiero w tedy, gdy ktoś mnie zdenerwuje.

 -Przepraszam że byłem taki nieznośny. Myślałem, że bardziej mnie w tedy polubisz. 

-Dla mnie nie musisz się zmieniać.

I w tedy zbliżyłam się do boga. Byłam tak blisko, że nie mogłam się oprzeć. Złączyłam nasze usta w pocałunku. Ta chwila trwała wiecznie. Czułam, że już nie jestem w Asgardzie, chociaż dalej stałam w tym samym miejscu. Byłam w moim własnym świecie z Lokim.

To dopiero początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz