34

9.3K 520 42
                                    

Rano poszłam na lekcje. Siedziałam z kapturem na głowie gdy stanęła przedemna Molly.
-A gdzie zgubiłaś swojego chłoptasia?- zaśmiała się perfidnie, a ja zacisnęłam mocno pięści
-Odpieprz się- oznajmiła Kat
-Bo co?- zapytała-Bo jest nietykalska?
-Nie słyszałaś?- zapytał Hector podchodząc do tlenionej blondynki-Zabieraj z tąd te kudły!
-To są włosy- prychnęła blondynka-I pójdę sobie kiedy będę chciała.
-Idź z tąd!- wycedziłam przez zęby-Bo jak nie to za pięć minut będą cię składać na skrzydle szpitalnym- ozajmiłam stając naprzeciwko Molly i patrząc na nią z mordem w oczach.
-Nie możesz jej tknąć- oznajmił Matt podchodząc do swojej dziewczyny i oplatając ją w pasie
-Żebyś się czasem nie zdziwił Anderson bo rękaw swetra może mi się osunąc- oznajmił Alan stając obok mnie-I nie udowodnisz mi tego- unuiusł jedną brew w pytającym spojrzeniu
-Chodź- oznajmił Matt odciągając swoją dziewczyne
-Dzięki- oznajmiłam oddychając spokpjniej
-Należało mu się- oznajmił
Do końca normalnych lekcji tamta dwójak trzymała się odemnie z daleka ale czułam na sobie ich nienawisty wzrok.
-Gdzie czwórka?- zapytał przy obiedzie Alex a wszyscy zaczęli się za nim rozglądać
-Rano szedł w stronę lasu- oznajmiła Sara- Widziałam go
-I do tej pory nie wrócił?- zapytał zdziwiony Jack
-To troche dziwne- stwierdził Alex
Wtedy drzwi do jadalni się otworzyły i stanął w nich blondyn wyglądał troche dziwnie roztrzepane włosy, dzinst i t-shert. Ale on nigdy nie chodził w koszulkach, minął nasz stolik i zobaczyłam ponad koszulką kawałek jego tatuażu.
-Co on taki dziwny?- zapytała Sylwia
-Nie wiem- oznajmiłam mając dziwne odczucie.
-Przestańcie się gapić- sykną Alan
-Ale on już tak kiedyś znikał- oznajmił Alex, a wszyscy wlepili w niego wzrok-Kiedyś sam widziałem, jak idzie do lasu.
-To na serio robi się coraz dziwniejsz- oznajmił Brian
-Ale odkąd on pojawił się w Akademii zaczęły się te całe zabójstwa- oznajmił blondyn, a wszyscy przyznali mu racje
-Ale to nie znaczy że to jego sprawka-oznajmiła Kate, a mi przypomniało się jak Will mówił że nie lubi Tobiasa
-Nie wiem- złapałam się za głowe- Mam straszny mentlik, wcale mi nie pomagacie
-Ale radziłbym trzymać się od niego z daleka- oznajmił Alex, a ja nerwowo przemknęłam śine
-Cholera ja teraz mam z nim lekcje- przeklbęłam- Alanon poratujesz mnie?- zapytałam błagalnie
-Spoko moge mieć z tobą lekcje latania- oznajmił brunet, a ja spojrzałam na Alexa który przez kilka sekund miał dziwną mine
-Ale czy to bezpieczne?- zapytał blondyn
-Sprawdziliśmy to wczoraj Alex- oznajmił Alanon
-Nic nie czuję- wzruszyłam ramionami
-Ale o co chodzi?- zapytał Braian- O co wczoraj był tyle krzyku?
- O mój dar- oznajmił brunet
-Al sprawia ból dotykiem- wyjaśnił Alex, a Kate zadławiła się jedzeniem że Sam musiał ją poklepać
-Czemu my nic o tym nie wiemy?- zapytała Kate
-Bo czym tu się chwalić, wszyscy boją się mnie dotkąć- oznajmił, a mnie zrobiło się go żal.
Po obiedzie zakomunikowałam Czwórce ża Alan będzie uczył mnie latania i poszłam na hale gdzie czekał na mnie Alanon.
-Dalej się boisz mnie dotknąć?- zapytałam wskazując na sportowe rękawiczki
-Wolę nie ryzykować- oznajmił- Szkoda że nie możemy na wolnym powietrzu- westchnął Al
-Cholerni strażnicy wszystko pilnują- mruknęłam pod nosem
-Idziesz dzisiaj na patrol?- zapytał Alanon
-Okej- pokiwałam głową-Musze  stąd wyjść bo się dusza, a tymbardziej martwię się o Willa.
-Wiem- oznajmił Alanon-Też się o niego martwię, bo mi głupio samemu teraz w pokoju, na ale mamy teraz lekcje- klasnął w dłonie.
Z Alanonem były ciekawe lekcje, cały czas o czymś gadał. Rozluźniało mnie to i nie myślałam czały czas o Willu. Nauczyciele też mi na to nie pozwalają zadawająć sterte zadań.
Potem wróciłam do pokoju wzięłam prysznic i poszłam na kolacje. Potem przerałam się w skurzony strój, stojąc przed lustrem przyglądałam się własnemu odbiciu. Widziałam w nim szczupłą brunetke w bojowym stroju. Gdyby mi ktoś powiedział pół roku tem że tak się zmienię nigdy bym w to nie uwierzyła. Spijrzałam na gwiazdki za uchem i przejechałam po nich palcem.
-Will gdzie ty jesteś!- szpepnęłam sama do siebie
Zbiegłam po schodach kilka minut przed 21. W holu czekało dużo więcej osób niż ostatnio.
-Hej!- prxywitał się ze mną Alex-Mamy razem pilnować wschodniej części bramy.
-Dziesiaj ziemia?- zdziwiłam się-Ostatnio był dach.
-Dzisiaj las- oznajmił
Wyszliśmy z Akademii chodziłam z Alexem po całym zachodniej częci lasu gadaliśmy o wszystkim i o niczym.
-Jak to było mieszkać ze zwykłymi ludźmi?- zapytał Alex
-Okej- oznajmiłam rozglądając się- Często się przeprowadzaliśmy.Co to?- wskazałam na starą szope w zaroślach
-Stara szopa- oznajmił Alex-Zawsze jest zamknęta, bo kiedyś była to szopa na narzędzia ogrodnicze jak był tutaj wielki ogród.
-Serio?- zdziwiłam się
-Są nawet stare zdjęcia- oznajmił blondyn-Kiedyś była to wielka posiadłoś pary Dzieci Anioła które mieszkali tutaj.
-Co się potem z nimi stało?- zapytałam ciekawa tej historii
-To nieszczęśliwa miłość. Aniołowie nie wyrazili zgody na ich związek, ale oni się im przeciwstawili. Anioł chciał zniewolić swoje dziecko, zabierając go do nieba. My nie możemy później wrócić na ziemie. Ale kobieta nie chciała na to pozwolić i zabiła się wyznając mężczyźnie miłość.
-Piękna historia- oznajmiłam -Ale straszna
-Kobieta zabiła się aby ojciec nie zniewolił jej ukochanego- oznajmił Alex
-To była jej decyzja- oznajmiłam wzruszając ramionami
-Ale to przez Anioła!- wrzasnął blondyne, aż się wzdrygnęłam-Przepraszam poniosło mnie-uśmiechnął się do mnie
-Spoko- oznajmiłam kiwając niepewnie głową
-Troche mnie czasem ponoszą nerwy, ale nie chciałem cię przestraszyć- zaczął się tłaczyć
-Naprawde jest okej- oznajmiłam-To troche straszne. Co się potem stało z tym facetem.
-Poprzysiągł zemste na Aniołach i zniknął- oznajmił blondyn
-Myślisz że to on wrócił i teraz będzie chciał zabić Anioły?- zapytałam
-Nie wiem, ale sam Czwórka mówił że takie motderstwa widział w Średniowieczu-oznajmił Alex
-Troche zaczęłam się teraz bać- oznajmiłam przełykając nerwowo ślinę
-Nie martw się nie jesteś sama- puścił do mnie oczko
-Dzięki Alex jesteś wspaniałym przyjacielem- oznajmiłam posyłając chłopakowi najepszy uśmiech
-Spoko-oznajmił odwracając głowe. Przez sześć godzin chodziliśmy po wschodniej części, ale nic się nie działo musimy czekać do piątku, a mnie to strasznie bolało bo biedny Will musiał tam przebywać jeszcze przez dwa dni. Wróciliśmy do Akademii po 3 w nocy. Byłam tak padnięta że nie miałam siły na nic i poszłam spać odrazu.

Will:
Siedze w tym cholernym miejscu nawet nie wiem ile. O dziwo zatamował moją rane ale nadal byłem słaby. I było zimno. Nagle drzwi się otworzyły i staną w nich podszedł do mnie i spojrzał na mnie kpiąco.
-Masz jeszcze szanse zmienić decyzje, dołączyć do mnie i zemścić się na ojcu- oznajmił
-Nie potrzebuje twojej łaski- oznajmiłem twardo
-Jak zdobęde władze nad Akademią pozbęde się tych słabych dzieciaków, a wszystkim pokarze na co mnie stać-zaśmiał się kucając przedemną tak aby być na mojej wysokości
-Zabije wszystkich którzy mi się sprzeciwią William nikt mnie nie powstrzyma- szepnął
-Nie oddadzą ci Akademii, tymbardziej za moje życie- wycedziłem
-Mam Asa w rękawie, dziś zniszcze Akademię w Tokio i tak każdą Akademie, kawałek po kawałeczku, aż zostaną sami tak samo jak ja- zaśmiał się- Anioły odebrały mi wszystko teraz ja odbiorę im też wszystko aż będą mnie błagać- oznajmił przyglądając mi się-Jesteśmy tacy sami, Anioły odebrały nam wszystko to co kochamy.
-Co nie znaczy że mam zabijać niewinnych- oznajmiłem twardo-Możesz mnie zabić nawet teraz.
-Nie- pokręcił głową-Ty masz do odegrania jeszcze jedną role
-Nie będę grał w twoje porąbane gierki- zacząłem się wyrywać
-Nie ty o tym decydujesz- poklepał mnie po policzku i nim się zorientowałem wstrzyknął mi coś w szyje-Wiesz że Anioł ma słaby punkt na szyji tak jak my?
-Nie obchodzi mnie to- oznajmiłem potrząsając głową
-Do zobaczenia jutro- zaśmiał się wychodząc
★★★
Ostatnio dawno mnie tutaj nie było. Rozdział wogóle nie sprawdzony i wyszedł mi tak sobie, nie wiem kiedy następny ale postaram się niedługo coś dodać☺

Akademia Aniołów Zakończona!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz