Dom opieki

23 6 10
                                    


- Co ty na to, żebyśmy poszły do najbliższego domu spokojnej starości i trochę zburzyły ten spokój dziadkom?- spytała Maja.

- Nie bądź brutalna...- wymamrotałam, wyobrażając sobie, jak dom stoi w płomieniach.

- Nie puścimy instytucji z dymem. Nie łam się- odpędziła moje obawy. Pięć lat przyjaźni jednak uczy czytania w myślach.

- Dobra, ale delikatnie. To starsi, schorowani...

- No jo, jo. Chodź już!- i poszłyśmy.

Zapukałam do drzwi. Ja, bo przegrałam w kamień, papier, nożyce. Niech to szlag. Przywitała mnie pani po trzydziestce i zaprosiła do środka. Od dziś jesteśmy tam znane jako: Kajka i Majka, wesołe wolontariuszki. To nawet nie było takie trudne. Babka była taka niekumata, że kupowała każdy, naprędce wymyślony kit. Kobieta kazała nam się rozejrzeć. Znalazłyśmy coś w rodzaju auli (sale ze sceną, wokół której poukładane były krzesła). Pole do popisu dla Majki. Długo myślała, jaką uknuć intrygę, aż w końcu zdecydowała się na siedzeniach poukładać szpilki. Powiedziałam jej, że to niebezpieczne i lepiej byłoby wymyślić coś innego. Wyjęła z MOJEJ kieszeni MÓJ notes i zaczęła odklejać z niego samoprzylepne karteczki. Swoim długopisem zapisywała obelżywe hasła typu: ,,przeleć mnie", ,,dawno tak śmierdząco nie puszczałem bąków" i inne. Zaczęła je rozkładać klejem do góry i zadowolona z siebie weszła na scenę. Coś tam układała. Nie patrzyła na mnie. Powiedziałam, że idę po starców i zaproszę ich na spektakl. Nie stawiała oporów.

Przedstawienie się rozpoczęło. Majka trochę poskakała po scenie, a dziadkowie zaczęli bić brawa. Wtedy wstali i Maja spodziewała się oceanu zabawy. Już zaczęła się śmiać, ale mina szybko jej zrzedła. Nikt nie miał nic przyklejonego do tyłka! Wstała rozżalona i zaczęła przeklinać. Starcy się śmiali. Ja też, bo Maja na wysokości nerek miała przyklejoną kartkę własnego autorstwa: pomimo swojego wieku, potrafię być gorąca. 

Może kiedyś się dowie, że to wszystko to moja sprawka :)

Na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz