Kolacja

169 17 1
                                    

      - To chyba wszystko. - Brunet złączył ręce za plecami i przyjrzał się każdemu ze swoich pacjentów. - Chociaż mógłbym wam jeszcze coś zdradzić. - Podszedł do przewróconego mężczyzny i podniósł go. - Widzicie dziewczyna, której skosztowałem jako pierwszej, to była moja mała, ponętna Mary. - Wyjechał z mężczyzną na środek i spojrzał na resztę. - Niedługo po was wrócę.

      Przeszedł do kuchni, w której Hannibal przygotowywał dodatki do kolacji.

- Już dawno nie jedliśmy razem - powiedział brunet, odrywając mężczyznę od jego czynności.

- Masz rację. Przez mój pobyt w zakładzie psychiatrycznym, straciliśmy sporo czasu. - Przeniósł wzrok na swojego ucznia. - Dlatego dziś, chce dać Ci skosztować najdelikatniejszego ludzkiego mięsa.

- W twoim wykonaniu, każda część ciała jest przepyszna. - Jego policzki napięły się, co oznaczało, że uśmiech znów widniał na jego twarzy. - Idę sprawdzić jak się ma nasz gość specjalny.

- Możesz ją już sprowadzić. Za pięć minut wszystko będzie gotowe.

      Brunet stanął w drzwiach pokoju i zobaczył puste łóżko. Westchnął lekko wiedząc, że uciec nie mogła, więc pewnie gdzieś się chowała jak mała, przestraszona mysz. Pchnął drzwi, chcąc dać jej znak, ale jego odkrycie było dużo ciekawsze. Kobiecy jęk wydobył się z za nich. Mężczyzna wszedł do środka i zamknął je, żeby dostać się do kobiety, która trzymała w ręce lampkę nocną. Nie zareagowała jednak na czas. Lekarz złapał ją za nadgarstek prawej ręki, w której dzierżyła swoją broń.

- Spokojnie. Jestem lekarzem - Ton jego głosu wprowadził ją w zakłopotanie. Całe ciało drżało, a przestraszone oczy badały napastnika. - Chodź ze mną. Na dole ktoś na ciebie czeka.

- Wypuść mnie! - krzyknęła i zaczęła się wyrywać.

- Uspokój się - przygwoździł ją do ściany. - Na dole czeka twój narzeczony, ale nie mogę pozwolić, żebyś zrobiła sobie coś po drodze. - Kobieta zamrugała zdziwiona. Spokój i opanowanie mężczyzny całkowicie ją zmieszały. Puścił ją i odsunął się o krok. - Pójdziesz ze mną?

- Dobrze - odpowiedziała cicho.

      Zeszli do jadalni i mężczyzna wskazał miejsce, w którym ma usiąść. Gdy tylko to zrobiła złapał jej ręce i spiął kajdankami za oparciem.

- Co ty robisz?! Puść mnie! - Zakrył jej usta i sięgnął po przygotowany kawałek materiału. Wsadził go jej do ust i związał z tyłu głowy.

-Rozepnę cię przed samą kolacją. - Musnął ustami czubek jej głowy. - Teraz poczekaj tu grzecznie. Idę po resztę gości.

      Lekarz po kolei wprowadził wszystkich pacjentów. Następnie pomógł Hannibalowi, który nadal zajmował się dodatkami. Brunet przeniósł jednopalnikową kuchenką elektryczną, na której jego mentor miał podsmażyć mięso przed samym podaniem. Kobieta zaczęła jęczeć, gdy wprowadził jej niedoszłego męża, który był zbyt naszpikowany lekami przeciwbólowymi, żeby dostrzec jej obecność.

- Pozwól, że się przedstawię, zanim rozpoczniemy kolację - powiedział lekarz kucając koło niej. - Jestem doktor Smiley - ściągnął maskę i uśmiechnął się, odsłaniając dwa rzędy ostrych, spiłowanych zębów. Kobieta otworzyła szeroko oczy i znów zaczęła się wiercić. Brunet odetchnął lekko i stanął za nią. Złapał ją za głowę i skierował jej wzrok na starszego mężczyznę. - To jest doktor Hannibal Lecter - powiedział z szerokim uśmiechem, choć ona nie mogła go już dostrzec.

      Mężczyźni zasiedli do stołu w akompaniamencie krzyków i płaczu. Świeżo wycięte kawałki kory mózgowej skwierczały na patelni, a lampki zapełnione do połowy czerwonym, półwytrawnym winem lekko o siebie stuknęły.

- Za spotkanie po latach - wzniósł toast Hannibal.

- Za ucztę, która nas dziś czeka. - Równo zanurzyli usta w alkoholu.

- Opowiedz mi o swojej zmianie. Muszę przyznać, że przyciąga wzrok.

- Pomaga mi w radzeniu sobie ze zbyt rozwiązłymi kobietami - uśmiechnął się upiornie i skosztował mięsa. - Wyśmienite.

ObłędOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz