I.

5.5K 410 356
                                    


Ruchy były płynne i subtelne. Delikatnie unosiłem ręce do góry, przesuwałem nimi po swoimi ciele, by potem gwałtownie przeskoczyć z jednej nogi na drugą , zarzucić włosami i posłać mu tajemnicze, uwodzicielskie spojrzenie. Spotkaliśmy się wzrokiem na sekundę, a mimo to poczułem w brzuchu przyjemne mrowienie.

Nie rozumiałem tego. Za każdym razem, gdy patrzyłem w jego oczy, miałem wrażenie, że tracę grunt pod nogami. Zdałem sobie z tego sprawę już jakiś czas temu - z tego, że gdy mnie przypadkiem dotykał, przechodziły mnie dreszcze, również. Nie takie zimne i kujące w płuca, tylko takie przyjemne. Bardzo. Oczy tego chłopaka, czekoladowo brązowe, duże i przyjacielskie, potrafiły mnie uwieść. Cholera, czy on to robił specjalnie!? Pewnie nawet nie miał pojęcia jak na mnie działa. Matko, jakie to było idiotyczne. Aż chciało mi się wrzeszczeć: „Otabek, debilu, przestać sprawiać, że mam ochotę cię uderzyć! Delikatnie. Ustami...".

Jak to było możliwe, że zakochałem się w chłopaku? Sam fakt, że JA się zakochałem. Po drugie – w chłopaku!? Błagam. W dodatku w tydzień. Nie było bardziej żałosnej kombinacji niż wkurwiony na cały świat, Yuri Plisetsky, który zakochuje się w swoim przyjacielu. Jakbym mu to powiedział, to ręce by mu opadły. Pomijam fakt, że zapadłbym się pod ziemię. A jednak miałem zamiar to zrobić. Bałem się i wstydziłem, to oczywiste, ale byłem lodowym tygrysem Rosji - tygrysy nie uciekają, a walczą do końca. Jednak sposobu wykonania tego czynu jeszcze nie przemyślałem. Uznałem, że mu to powiem, bo wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię, świadomość, że go kocham, a muszę to ukrywać, zadusi mnie od środka. Nie miałem pojęcia jak zareaguje, ale musiałem to w końcu z siebie wyrzucić. Na początku nie chciałem tego do siebie dopuścić, ale gdy chciałem ignorować to uczucie, ono przybrało na sile.

To było śmieszne, że tylko przy nim i przy dziadku potrafiłem być... taki. Uczuciowy, szczery. Viktor mnie potem denerwował, śmiejąc się, że nie jestem dla niego miły, a dla Beki już tak. Zalewała mnie potem fala żenady, gdy słyszałem od niego, o tym co potrafiłem powiedzieć w towarzystwie Otabka. Jakieś miłosne bzdety, a i bardziej osobiste sprawy, których się wstydziłem. Zachowywałem się przy nim jak pijany, jego obecność mnie strasznie ogłupiała. Co dziwne, Beka nie miał problemów z emocjonalnymi sprawami, ale nie miał za to wyczucia czasu. Przy całym zastępie łyżwiarzy z Grand Prix, potrafił powiedzieć mi, że gdy jeżdżę, wyglądam jak anioł. Zrozumiałbym, gdyby to zrobił na osobności. Ale nie przy Chrisie i Phichicie, który miał ze sto kopii zdjęcia, na którym patrzyłem na Otabka maślanymi oczami, mając cholerne rumieńce na twarzy. Na to wspomnienie prawie upadłem Flipa, przez co usłyszałem gwałtownie zaczerpnięcie powietrza przez Bekę, jednak posłałem mu przyjacielskie spojrzenie, na znak, że wszystko dobrze. On również się uśmiechnął, a mi ścisnął się żołądek. Nie chciałem się do niego uśmiechać w taki sposób. Jak kumple. Z jakiegoś powodu to sprawiało, że zaczynało boleć mnie serce. Mimo to czułem, że nie odrywa ode mnie wzroku. Nie potrafił. Hipnotyzowałem go tańcem, możliwe, że nieświadomie, ale z jakiegoś powodu nie chciałem by przestawał. Głupie uczucia.

Przejechałem okrążenie przeplatanką tyłem, będąc metr od chłopaka. Obróciłem twarz w jego stronę , by nie uderzyć go włosami, które teraz miałem upięte w niedbały kucyk. Zazwyczaj go nie nosiłem, ale raz usłyszałem jak Otabek powiedział Viktorowi, że pięknie wtedy wyglądam, więc zacząłem związywać włosy. Dla niego.

Nic nie robiłem dla kogoś bezinteresownie. Dopiero pojawienie się Otabka, sprawiło, że gdyby mnie poprosił skoczyłbym w ogień. Ale tylko on.

Kończyłem program długim piruetem. Wszystko mnie już bolało, bo ćwiczyłem od dłuższego czasu, jednak gdy na lodowisku pojawił się Beka, zapytanie czy chciałby zobaczyć mój program, który sobie ułożyłem dla zabawy, jakoś samo wypadło z moich ust.

Losing Your Mind (OtaYuri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz