Rozdział 13

666 65 15
                                    

- Może i wtedy trochę kłamałem...rzeczywiście, zerwaliśmy w ten sam weekend, w który się z tobą spotkałem.

- To dlaczego tak reagujesz? Zarzucasz mi, że Ci nie ufam kiedy rzeczywiście klamałeś

- Po prostu nie chcę żebyś mnie znienawidziła. Ostatnio wszyscy dają mi w dupę. Nie myśl sobie też, że się jakoś do Ciebie doczepiłem czy coś. Zależało mi na tobie i chciałbym odnowić nasz kontakt.

Lekko nie dowierzałam w to co właśnie usłyszałam. Chciał znowu się ze mną przyjaźnić. Nie wydawało się to najgorszą opcją, ale...kiedyś na pewno zrobił mi jakieś świństwo, którego nie pamiętam. Nie mogłabym, nie byłabym w stanie znów mu zaufać.

- Mówisz poważnie? - zapytałam go

- A wyglądam jakbym żartował? - odpowiedział i podniósł na mnie wzrok

- Andreas ja...ja nie mogę Ci ponownie zaufać.

- Wiem, że będzie Ci trudno i to rozumiem. Ale będziesz tutaj do końca tygodnia, więc może jeszcze zmienisz decyzję?

- Nie tylko do końca tygodnia...

- Jak to? Nie wiem o czymś?

- Dostałam na urodziny od chłopaków z Norwegii bilety do Sapporo - powiedziałam i spojrzałam na niego

- Czekaj, czekaj. Czy Ty masz dziś urodziny? - zapytał i uśmiechnął się do mnie

- Tak, mam - odparłam wbijając wzrok w ziemię

- I mówisz mi o tym dopiero teraz? Nie będziemy tu tak siedzieć przecież! Chodź, zabieram Cię na kawę!

Po tych słowach szybko podniósł się z ławki i pociągnął mnie za sobą. Przez to, prawie straciłam równowagę i poleciałam do śniegu.

Kiedy dotarliśmy do kawiarni, ja zamówiłam kawę i ciasto, a Andreas tylko kawę, bo jednak musiał trzymać się tych wszystkich diet.

- Pamiętasz jak napisałaś do mnie list po raz pierwszy? - zaczął rozmowę

- Pamiętam...- odpowiedziałam mu patrząc się przez okno - Pamiętam też jaka byłam zaskoczona gdy napisałeś do mnie na Facebooku

- Musiałem to zrobić. Dostaje tysiące listów, ale przeważnie kończą się one na samej prośbie o autograf, a twój był inny.

- Wiem...dość długo siedziałam nad napisaniem go. Chciałam żeby nie był taki jak większość, żebyś nie miał wrażenia że pisze takie taśmowo i wysyłam do wszystkich skoczków zmieniając tylko ich imię i nazwisko. Szczerze mówiąc to...nie spodziewałam się że odpiszesz. Inni nie odpisują...

- A pamiętasz jak spotkaliśmy się pierwszy raz? - zapytał popijając kawę

- Oczywiście! Ale wolałabym jednak tego nie wspominać. Byłam wtedy taka zestresowana!

- Tak, było to wtedy po tobie widać. Ale dwa dni później, wieczorem, zachowywałaś się całkiem inaczej!

- Czyli jak?

Wellinger przez chwilę zastanawiał się co ma odpowiedzieć, bo chyba zapomniał o tym, że ja nie pamiętam co tam się działo.

- Po prostu byłaś taka bardziej wyluzowana i...

W tym momencie przeszkodził nam jego dzwoniący telefon.

- Halo? Tak, tak oczywiście..A czy to nie może zaczekać? Dobrze, oczywiście, będę za niedługo.

- Musisz iść? - spytałam ze wzrokiem patrzonym w podłogę

- Niestety...Ale obiecuję Ci, że kiedyś to nadrobimy

Szybko wstał i założył kurtkę

- Idziesz ze mną? - zapytał - idę w stronę hotelu więc mogę Cię odprowadzić

- Tak, tak pewnie, już idę

Droga do hotelu minęła nam w milczeniu. Kiedy pod niego doszliśmy, stanęliśmy naprzeciw siebie. Zawsze pożegnanie się, było dla mnie niezręczną chwilą, bo nigdy nie wiedziałam co zrobić. Czy pomachać, czy się przytulić, czy jeszcze coś innego. Ostatecznie Andreas podszedł do mnie i mnie objął.

- Dzięki że przestałaś uważać mnie za jakiegoś psychicznego gościa. Myślę że...dziś było naprawdę fajnie i...wszystkiego najlepszego.

- Dzięki. I do zobaczenia - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych

Sama nie rozumiałam dlaczego stałam się nagle dla niego taka miła, jakby nic się nie stało. Dziś rozmawiało się nam naprawdę fajnie i chyba zaczęłam tęsknić za czasami kiedy byliśmy...powiedzmy przyjaciółmi.

Tym czasem, właśnie wyjeżdżałam windą na piętro, na którym znajdował się pokój mój i Daniela. Spodziewałam się, że po otwarciu drzwi, ujrzę tam prawie całą Norweską kadrę, oglądającą dziwne programy w telewizji, ale tak nie było. W pokoju był tylko Daniel, który leżał na swoim łóżku i coś czytał.

- Cześć - powiedziałam szybko do niego i zamknęłam za sobą drzwi

On tylko podniósł wzrok znad gazety, a następnie wrócił do czytania.

- Jesteś na mnie obrażony? - zapytałam

- Ja? Nie no, coś Ty. Gdzie byłaś? - odpowiedział takim tonem, że byłam pewna że jest o coś zły

- A czy to ważne?

- Tak, to ważne.

- Tak naprawdę, nawet się nie przyjaźnimy więc nie mam obowiązku Ci się tłumaczyć

- Ale po prostu może chcę wiedzieć? Przyznaj się, byłaś gdzieś z tym idiotą, tak? - odłożył gazetę i usiadł na łóżku.
Usiadłam obok niego.

- Zależy kogo masz na myśli przez słowo 'idiota'

- Ty dobrze wiesz kto to jest, więc nie udawaj. Jestem pewien, że z nim byłaś.

- A jak tak to co? Może jesteś o coś zazdrosny? - przypuszczałam że gdy to powiem, Daniel na pewno nie zareaguje pozytywnie i się nie myliłam

- Ja zazdrosny? Po prostu się martwię o Ciebie. O co miałbym być zazdrosny? Sama przecież powiedziałaś, że nie jesteśmy NAWET przyjaciółmi.

Po tych słowach wstał z łóżka i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Nie spodobała mi się ta sytuacja, ale będąc szczerym...jeszcze rano bym się załamała i wybiegła za nim. A teraz? Teraz byłam spokojna. Myślałam tylko, o spotkaniu z Wellingerem. Nie dziwię się, że kiedyś tak mi namieszał w głowie. Teraz, chyba zaczynam przechodzić przez to samo.

_____________________

Większa część z was, napisała ze woli rozdziały częściej ale krótsze więc postaram się tak robić. Wiadomo, ze czasami może być inaczej, ale jak narazie jest nowy rozdział haha😏 nie jest to jakaś duża różnica, bo poprzednie miały około 1100-1200 słów, a ten ma ponad 800. Jeśli pasują wam rozdziały takiej długości trochę częściej, to dajcie znać. Dziękuję wam za dotychczasowe gwiazdki i komentarze i jak zwykle zachęcam was do dawania kolejnych bo to mega motywuje 😘
xx

Impossible | Ski Jumping | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz