Rozdział 4

51 7 2
                                    

Biegł po mieście już trzecią godzinę. Śnieżyca nadal nie ustępowała, ale on był temu obojętny. Jego mokre od śniegu włosy oklapły, a na lateksowym stroju pojawił się lekki szron. Dłonie w stopy bolały z zimna, a policzki zrobiły się czerwone.
- Gdzie ona jest? - zapytał w myślach. Szedł po kolana w śniegu, obejmując swoje ramiona. Był wykończony, ledwo stał na nogach.
Doczłapał się pod ogromną choinkę, która stała na placu obok hotelu. Tam zatrzymał się na chwilę, żeby odpocząć. Jednak jego pech chciał inaczej.
Zrobiło mu się słabo, upadł na kolana. Przed oczami miał ciemność. Nagle poczuł mocny ból głowy. Upadł na bok i zwinął się w kłębk. Stracił przytomność. Śnieżyca ustała. Pruszył tylko lekki śnieg, który powoli zasypywał jego zziębnięte ciało.

Przemierzała kolejną ulicę. Już dawno zgubiła Chata. Wystarczyła tylko chwila, a ona już zgubiła jego trop.
- Może wrócił do bazy. - pomyślała.
Była zdenerwowana.
Gwałtownie pociągnęła za wodzę galopującego konia. Zwierzę skręciło w prawo, ale jego tylne nogi ześlizgnęły się z lodu. Koń upadł na bok, a Blanka spadła z jego grzbietu.
- Jeju Rasmus* nic ci się nie stało?! - podbiegła do ogiera, ale ten odrazu wstał, wytrzepał się ze śniegu i zarżał radośnie.
- Uff, to dobrze. - poklepała go po szyi, po czym usiadła w siodle i pogalopowali do bazy.
Wbiegła do domu.
- Gdzie jest Chat?! - zapytała.
- Poszedł cię szukać. - powiedziała Volpina.
- Tyle to wiem. Śledziłam go, ale zniknął mi z oczu. Myślałam, że wrócił do was.
- Nie było go. Może przemienił się i wrócił do domu. Pójdę to sprawdzić. - Felix wybiegł z bazy. Blanka usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Lisica usiadła obok niej i przytuliła ją. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - próbowała ją pocieszyć.
- Mam nadzieję. - i rozpłakała się.
Chat Gris zatrzymał konia przed willą państwa Agrest. Zsiadł z grzbietu swojej klaczy i przemienił się. Wszedł do domu i odrazu pobiegł do pokoju Adriena.
- Adrien jesteś tu?! - odpowiedziała mu cisza. Wyszedł z pokoju.
- Co się stało Felix? - usłyszał. Odwrócił się.
- Lila* widziałaś Adriena? - zapytał nieco ciszej.
- Tak, ale dawno. Wpadł do mojego pokoju jako Czarny Kot i pytał, czy nie widziałam przypadkiem Blanki.
- Aha...
- Dzieciaki chodźcie na dół. - usłyszeli głos Aurore.
- Już idziemy mamo! - krzyknęła Lila. - Co z Adim? - zapytała brata.
- Właśnie niewiemy. Pokłócił się z Blanką, ta uciekła. On poszedł jej szukać. Ona wróciła, a Chat zniknął. - wyjaśnił.
- Może nadal jej szuka... Mam nadzieję, że nic mu nie jest.
Zeszli na dół. Ich rodzice już na nich czekali.
- Gdzie Adrien? - zapytał pan Agrest.
- Eee... - Felix nie wiedział co powiedzieć. Nie mógł powiedzieć, że Adrien to Czarny Kot i zniknął gdzieś w Paryżu. Tym bardziej, że rodzice nic nie wiedzą.
- Adi jest z Blanką u Marinette, bo we trójkę będą przygotowywać salę na wigilię. - wyjaśniła Lila. Fel czasami zastanawiał się, jak 10-cio latka może być tak inteligentna.
- Ma to po mnie. - zaśmiał się w myślach. Faktycznie z trójki rodzeństwa, to właśnie on był najmądrzejszy.
- No dobrze, to ubierajcie się. Idziemy do państwa Bourgeois. Dwójce rodzeństwa odrazu zrzędły miny. Może i Chloè jest miła i pomocna jako Bee, ale w życiu codziennym nic się nie zmieniła.
Chcieli odmówić, ale z Aurore nie ma dyskusji, więc posłusznie poszli się ubrać.

****************
Rasmus* - imię konia Blanki. Pochodzi od nazwy mojego ulubionego zespołu The Rasmus.

Lila* - młodsza siostra Adriena i Felixa.

Miraculous - Pire Noël (moja wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz