POV LYDIA
Powoli weszłam po schodach, ciągnąc za sobą dwie ogromne walizki. Po chwili weszłam do mojego pokoju. Po prawej stronie stało podwójne łóżko, a po obu jego stronach szafki nocne. Na przeciwko łózka stała ogromna rozsuwana szafa, a obok niej biurko na laptopa. Podeszłam do walazki i wyciągnęłam z niej ramkę ze zdjeciem. Wyjełam zdjęcie z ramki i odwróciłam je, na tyle pisało " Na zawsze razem". Na zdjęciu byliśmy my, jako dzieciaki, które uśmiechały się, zajadając czekoladowe babeczki. Na zawsze razem ? Jakie to wszystko jest śmieszne... Od 10 lat nie odezwał się ani słowem, nie mam mu tego za złe. Ma swoje życie, widocznie nie byłam mu potrzebna. To śmieszne... kiedyś dwójka przyjaciół, która potrafila skoczyć za sobą w ogień, a teraz oddzielne osoby. Założe się, że nie rozpoznalibyśmy się na ulicy... nie raz zastanawiałam się jak wygląda? Czy się zmienił? Czy dalej jest taki sarkastyczny? Czy jest po prostu sobą?
Położyłam zdjecie na szafkę i wzięłam się za rozpakowywanie ciuchów, chwile później wszystko było już na swoim miejscu. Wszystko... oprócz tajemniczego pudełka, które szybko schowałam pod łóżko. Spojrzałam na zegarek w telefonie, było dość późno. Szybko wziełam potrzebne rzeczy i poszłam sie umyć, a następnie spać.
***
Obudził mnie irytujący dźwięk budzika. Wyszłam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam czarną sukienkę w białe kwiatki, lekko się pomalowałam i rozczesałam moje długie rude włosy. Wzięłam moją torbę i zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie moja mama.
-Jesteś gotowa? -zapytała mama stawiając mi przed nosem śniadanie do szkoły.
-Nie. A co jak w tej szkole będę traktowana tak samo jak w poprzedniej ? - zapytałam, pakująć śniadanie do torby.
-Kochanie, nie myśl o tym. Daj się poznać, napewno znajdziesz przyjaciół. Napewno będziesz akceptowana taka jaka jesteś. Po prostu bądź sobą, a wszystko będzie dobrze.
Miała racje, miała tak bardzo racje, ale czy chciałam mieć przyjaciół? Chyba wolałabym być samotna niż przechodzić to samo co ze Stilesem. Nie chciałam być znowu zraniona, tak bardzo mnie to przerażało. Zbudowałam wokół siebie mur, aby nikt nie mógł go przejść. Najzwyczajniej w świecie nie chciałam, aby w moim życiu pojawiały się nowe osoby. Osoby którę będą tylko na chwilę, a po swoim odejściu zostawią chaos i cierpienie.
-Odwieziesz mnie?- zapytałam. Rodzicielka tylko pokiwała głową, wzieła klucz do mieszkania i auta i wyszła z domu. Ja poszłam zaraz za nią. Zamknęła drzwi i udała się do auta. Chwile później już byłyśmy w drodze do mojej nowej szkoły. Mama była psychologiem szkolnym, dlatego tak bardzo rozumiała mnie. Rozumiała moje sytuacje, niewypytywała o nie bo wiedziała, że najzwyczajniej nie będę chciała o tym rozmawiać. Chwile później zaparkowałą na parkingu i udała sie do swojego biura zostawiając mnie sama. Niepewnie zrobiłam krok ku szkole i zanim się zoorientiwałam zderzyłam się z kimś i upadłam na ziemie. Przedemną stał chłopak z burzą brązowych włosów postawionych na żel i jakże tajemniczych brązowych oczach. Na jego twarzy gościł chytry uśmieszek. Był ubrany w czarne rurki i białą zwykłą podkoszulkę.
-Mogłabyś uważać jak chodzisz świerzaku- powiedział i chwilę później już go nie było.
Kto to jest ?
POV STILES
Gdy wszedłem do szkoły ledwo stałem na nogach, głowa strasznie mnie bolała, wczorajsza impreza dałam mi nieźle w kość.
-Łooo Stiles widzę, że wczorajsza impreza była świetna
-I to jeszcze jak, uwierz mi była genialna - odpowiedziałem Scottowi, mojemu kumplowi
W tej chwili podszedł do nas Theo - kolejny członek naszej paczki -
-Siema, siema co tam? Ile dziewczyn było tej nocy - zapytał mnie z zaciekawieniem i dziwnym uśmieszkiem na twarzy
-Ha, nie uwierzycie jak wam powiem
-Czyli nadal kierujesz się zasadą "Poznać, zaliczyć i zostawić" - powiedział rozbawiony Scott
-No raczej, takie coś jak miłość nie istnieje - odpowiedziałem mu z ogromnym przekonaniem
-Jesteś tego pewny? - wtrącił się nagle Theo
-Tak i zdania nie zmienię
-No dobra - odpowiedzieli razem
W tej chwili zorientowałem się że nie mam telefonu
-NIE,NIE,NIE - zacząłem krzyczeć
Theo i Scott patrzyli na mnie z lekkim zdziwieniem
-Nie mam telefonu - powiedziałem - mam nadzieje że jest w aucie, bo jak zgubiłem go na imprezie to już go nie odzyskam
-Spokojnie na pewno jest w aucie, idź i sprawdź - powiedział Scott
Odniosłem książki do mojej szafki i udałem się w kierunku drzwi wejściowych, po dobrych paru minutach udało mi się wydostać na zewnątrz. Zagapiłem się na jakieś dziewczyny i nawet nie zauważyłem jak na kogoś wpadłem. Była to jakaś nowa dziewczyna, niska około metr 60 wzrostu , zielone oczy i rudawe włosy, ale ja nazwałbym ten kolor truskawkowym blondem.
-Mogłabyś uważać jak chodzisz świerzaku - powiedziałem jej i szubko się oddaliłem
Kto to jest? Cały czas zadawałem sobie to pytanie, bo miałem wrażenie, że gdzieś ją już widziałem, ale przecież to jest nie możliwe bo jest tutaj nowa tak?
Gdy doszedłem do mojego niebieskiego jeepa zacząłem szukać mojego telefonu. Zacząłem tracić już nadzieję, gdy zobaczyłem, że leży na tylnim siedzeniu - odetchnełęm z ulgą i poszedłem na lekcje.
CZYTASZ
To tylko przyjaźń. /D.O
FanfictionLydia po przykrych wydarzeniach w poprzedniej szkole, przeprowadza się do innego miasta . Z nowym miastem przychodzą nowe problemy, nowa szkoła... i nowa miłość. W szkole poznaje pewnego chłopaka, jednak nie wie, że jest to jej dawny przyjaciel, kt...