Zanim jeszcze ujrzeliśmy fasadę budynku, usłyszeliśmy głośne śmiechy, oraz muzykę, która była w stanie obudzić całe to miasto. Podjechaliśmy bliżej, a ja ujrzałem TEN dom. Ogromna willa, z jeszcze większym ogrodem, basenem oraz tłumem ludzi bawiących się na świeżo skoczonej trawie. Ściany budynku z zewnątrz były wykonane z cegły, lecz to szyby zajmowały większość pionowych przestrzeni. Przez nie, mogłem zobaczyć jak bogato i nowocześnie, jest urządzone mieszkanie Rose. Ta dziewczyna musiała mieć idealne życie. Bogaci rodzice, dobre oceny, czuły chłopak i na dodatek jest ładna. Ona cała była perfekcyjna.Rozmyślania przerwał mi Lukas, który podjechał swoim motorem na skraj podwórka, po czym zatrzymał się i dał mi znak, że już mogę zsiąść. Potem wziął nasze zakupy i prawdopodobnie zaniósł je do kuchni, aby ta mogła wreszcie oficjalnie rozpocząć imprezę. Ja w tym czasie postanowiłem znaleźć chłopaków, których poznałem dzisiaj w szkole. Popytać ich o towarzystwo, może powiedzą mi kogo warto unikać, z kim się trzymać, a komu nie ufać.
Pierwszą osobą, która wypatrzyłem był Blake, wysoki czarnowłosy chłopak, który grał w szkolnej reprezentacji piłki nożnej, oraz był jednym z najbardziej śmieszkowatych uczniów w szkole.
- Hej - podszedłem do niego, wcześniej łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
- Siema stary, jak leci? - Wymieniliśmy się męskim uściskiem dłoni
- Po staremu. Niezła impreza się dziś szykuje. Tak w ogóle to wiesz gdzie jest nasza jubilatka? - zapytałem, bo chciałem złożyć jej życzenia. Nagle usłyszałem jak wszyscy zaczynają śpiewać sto lat. Odwróciłem głowę. Zza dużych wyszła właśnie Rose, ubrana we wspaniała złotą sukienkę, a za nią kroczył Luke niosący ogromne ciasto z mnóstwem zapalonych świeczek. Po odśpiewaniu całej urodzinowej pieśni, dziewczyna zdmuchnęła świeczki, a wszyscy zaczęli klaskać i po kolei składać jej życzenia. W tym czasie podszedł do mnie Lukas i zapytał czy dobrze się bawię
- Tak jasne, jest w porządku. W mojej starej szkole imprezy miały trochę ostrzejszy klimat, jeśli wiesz co mam na myśli, ale ta też jest niczego sobie. - Spojrzałem na niego z ukosa. - Idę złożyć Rose życzenia. Widzimy się póżniej.
Lukas był jednym z tych chłopaków, których na prawdę nie dało się nie lubić. Był małomówny, ale nadrabiał sobie aura, którą roztaczał wokół siebie. Zawsze był bardzo spokojny, a ja bardzo łatwo się przy nim otwierałem. Na pierwszym spotkaniu obdarzyłem go takim zaufaniem, że bez problemu opowiedział bym mu historię mojego życia. Z drugiej strony zachowywałem się tak może dlatego, że był on jedną z niewielu osób, które się mną interesowały.
Wreszcie dopchnąłem się do Rose, życzyłem jej spełnienia marzeń po tym, tłum innych osób porwał ją w swoje objęcia, a ja powoli zacząłem się wycofywać.
Po wszystkich formalnościach, zaczęła się impreza. Alkohol lał się strumieniami, wydawało mi się, że ktoś sprowadził nawet ten mocniejszy alkohol, trudno dostępny w tak małych miastach. Ja trzymałem się od tego z daleka. Mimo to zabawa była dla mnie przednia, głośna muzyka, sprawiała że ciało samo poruszało się do rytmu, a kiedy puszczali znane piosenki, wszyscy śpiewali jednym, zgranym głosem. Na pierwszy rzut oka widziałem, jak zgrana jest cała ta ekipa. Wszyscy się tu znali, pewnie nawet razem wychowywali. Cieszyłem się, że tak łatwo przyjęli mnie do siebie, lecz w głębi duszy wiedziałem, że minie jeszcze sporo czasu zanim się dopasuję. Nie znałem jeszcze ich tradycji i zwyczajów. Nie wiedziałem jak się bawią na imprezach, jak dzielą się rachunkiem w restauracji lub w jakiej części miasta mieszkają. Jeśli tylko dadzą mi szanse, spróbuję się tego dowiedzieć.
Kiedy na dworze zrobiło się całkowicie ciemno, rozpaliliśmy ogniska, które roztaczały przyjemną barwę. Większość osób już nie kontaktowała, ale ja siedziałem w kilkuosobowej grupce, której alkohol jeszcze, aż tak bardzo nie zaszkodził. W jej skład wchodzili Lukas i Rose, Blake oraz jeszcze czterech chłopaków z mojej klasy i dwie przyjaciółki jubilatki. Tą ekipą postanowiliśmy przenieść się do środka, bo na dworze robiło się coraz zimniej. Rose poprowadziła nas do salonu, a kolejne pięć osób postanowiło się dołączyć. W takim gronie zdecydowaliśmy się na zagranie w butelkę. Nie był to zbyt ambitny plan, ale ja miałem przynajmniej okazję, aby bliżej poznać moich nowych znajomych.
- To kto zaczyna? - Wykrzyknęła dziewczyna, której imienia nie znałem.
- Philip? - Rose spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
- Jasne, czemu nie. - wziąłem butelkę do ręki i zakręciłem. Padło na Blake'a.
- Wyzwanie - odpowiedział od razu.
- Pocałuj najładniejszą osobę w tym pomieszczeniu - powiedziałem pierwsze co mi przyszło na myśl. Przynajmniej dowiem się kto jest zajęty, a kto nie. Blake podszedł do drobnej, rudowłosej dziewczyny i pocałował ją lekko w usta. Zdziwiłem się, ponieważ u mnie w starym towarzystwie, robiliśmy wszystko bardziej odważnie.
Gra toczyła się dalej, a ja starałem się zapamiętać wszystkie nowe informacje. Mnie nie wylosowali jeszcze ani razu, co wcale mnie nie smuciło. Nie chciałem opowiadać o swojej przeszłości, o przeprowadzce, czy o nowych rodzicach. Moje życzenia, nie zostały jednak wysłuchane i już pod sam koniec gry, Rose wylosowała mnie.
- Pytanie - powiedziałem zanim zdążyła się mnie o cokolwiek zapytać.
- Okey... - odpowiedziała i na chwilę się zamyśliła. - Czy miałeś kiedykolwiek dziewczynę?
- Nie. - Nie spodziewałem się aż tak łatwego pytania. Zakręciłem butelkę, po czym zadałem jednej z dziewczyn pytanie, o jej najbardziej żenującą sytuację w życiu. Po wysłuchani jej historii, znów przyszła kolej na mnie, a ja po raz kolejny wybrałem pytanie.
- Czemu się tu wprowadziłeś?
Tylko nie to... Nawet nie wiedziałem od czego zacząć. Czy powiedzieć i o mojej mamie, o nowych rodzicach, o ojcu którego nigdy nie poznałem, czy o moim były chłopaku, który popełnił przy mnie samobójstwo.
- Ja... Tutaj mieszkała rodzina, która chciała mnie przyjąć - odpowiedziałem jak najogólniej.
- Twoi krewni? - zapytał Lukas.
- Nie, moja rodzina adopcyjna - odpowiedziałem, a na moje słowa w pokoju zapanowała grobowa cisza.
***
Hej :)
Mam nadzieję, że tym razem rozdział wam się spodobał i że ktoś zostawi komentarz z jakąś radą ;d. Czego spodziewacie się w kolejnym rozdziale? Chętnie przeczytam wasze domysły.
Do zobaczenia ;*
CZYTASZ
I'm a freak - Philkas
Teen FictionKiedy twoja mama jest ćpunką, a ty jesteś gejem w homofobicznym mieście, nawet morderstwo nie jest w stanie cię zdziwić. * Opowiadanie zostało stworzone na postawie serialu eyewitness, jednak nawet bez obejrzenia go, możecie przeczytać mój tekst.