It has to stay between us

87 1 0
                                    

VAL'S POV

Przez chwilę trwam w szoku. Nie spodziewałam się, że spotkam White'a w klubie, a co dopiero, że złapie mnie za pośladek i będzie mówił takie rzeczy. Ale z drugiej strony... Okazję trzeba umieć wykorzystać.

Carpe diem.

- Chodźmy stąd - szepcze mi do ucha White, po czym wyjmuje mi napoje z rąk, chwyta mnie za prawą dłoń i prowadzi w stronę męskich toalet. Pewnie to lekkomyślne, ale nie jestem w stanie się powstrzymać. Zastanawiam się, jak się to wszystko potoczy, co on planuje.
Docieramy do toalety. Mężczyzna otwiera drzwi i kiwa głowa, bym weszła pierwsza. Robię to, a gdy już jestem w środku rozglądam się wokół. Pomieszczenie jest średnich rozmiarów, po jednej stronie widać kilka pisuarów, na ścianie obok są duże umywalki z wiszącym nad nimi ogromnym lustrem. Naprzeciwko są kabiny, i to właśnie tam kieruje się White. Czy on naprawdę oczekuje, że wejdę z nim do kabiny ot tak, bez słowa?
- Eee... Panie White? - pytam, nie do końca pewna, jak się zachować.
- Will. Mów mi Will - odpowiada.
- Jasne, Will. Mógłbyś mi przypomnieć, co tutaj robimy?
- Och, nie udawaj. Wiem, że pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie - odpowiada White jednocześnie sprawdzając, czy w kabinach nikogo nie ma. Kiedy upewnił się, że jesteśmy sami, zamknął główne wejście.

Kurwa.

- Skąd pewność, że ja cię pragnę? - pytam, ale nie jestem zbyt wiarygodna. Na jego poprzednie słowa poczułam słodki skurcz w dole brzucha.
- Gdyby tak nie było, przyszłabyś tutaj za mną? - odpowiada pytaniem White. Nagle, w jednej chwili jest tuż przy mnie i przypiera mnie swoim ciałem do ściany. Prawie nie czuję zimna, które bije od kafelków na moje plecy. Czuję tylko gorąco jego torsu tuż przy moim.
- Przyznaj się, chcesz, żebym przestał? - szepcze mi zmysłowo do ucha.
- Ja... - zaczynam, ale w tym momencie jego usta opadają na moje. Są miękkie i ciepłe, a jednocześnie władcze i zdecydowane. Czuję, że on wie dokładnie, co robi. Rozpływam się pod jego dotykiem.
- Jest nawet lepiej, niż sobie wyobrażałem - mruczy Will, nie rozłączając naszych ust. Nagle pocałunki stają się bardziej gwałtowne. Jego język przejeżdża po mojej dolnej wardze, a następnie łączy się z moim w gorączkowym tańcu. Jedna ręka White'a wędruje na moją pierś i ściska ją. Zaczyna ją pieścić, sutki natychmiast mi twardnieją, a z moich ust wyrywa się jęk. Will przyciska się do mnie mocniej, czuję na brzuchu jego twardą erekcję.
- Jesteś dziewicą? - pyta. Czy ja naprawdę chcę ryzykować uprawiając seks w męskiej toalecie w klubie? W dodatku z nauczycielem?

Głupie pytanie. Oczywiście.

- Nie jestem - odpowiadam.
- Świetnie - Will przerywa pieszczoty, unosi mnie i przechodzi parę kroków, by usadzić mnie na blacie między umywalkami. Znajduje się teraz dokładnie między moimi nogami, jego twardy penis ociera się o moją kobiecość. Mimowolnie z ust wyrywa mi się jęk i przymykam oczy.
- Patrz na mnie, Valentino - słyszę. Wykonuję polecenie i patrzę, jak White lustruje mnie bezceremonialnie wzrokiem. Unosi prawą rękę i kładzie ją na moim policzku. Następnie dłoń zaczyna wędrować w dół mojej twarzy, do szyi, zatrzymuje się na dekolcie. Pieści lekko moje piersi przez materiał sukienki. Mój oddech przyspiesza. Następnie jego palce wędrują w dół, niżej, niżej... aż docierają do miejsca, które zaczyna pulsować w oczekiwaniu. Will spogląda mi w oczy, jakby pytając o pozwolenie. Kiedy kiwam delikatnie głową, jego usta znów łakomie spadają na moje, a jego palce... Jego palce zaczynają się poruszać. Odnajdują łechtaczkę i zaczynają zataczać kręgi. Poruszam biodrami zgodnym rytmem, wplatam mu palce we włosy i przyciągam jeszcze bliżej. Nagle czuję, że jeden z jego palców wchodzi do środka. Krzyczę z zaskoczenia i rozkoszy. Will umiejętnie kieruje dłonią, zatacza kręgi jednocześnie wciąż masując łechtaczkę.
- W-w-will - udaje mi się wyjąkać - jestem blisko.
- Wiem, kochanie - odpowiada. Po tych słowach jego usta zaczynają schodzić w dół i pokonują taką samą trasę, jak wcześniej jego dłoń. Gdy dociera do linii dekoltu, zdejmuje mi sukienkę z ramion uwalniając moje piersi. Bierze lewy sutek między wargi i zaczyna go umiejętnie ssać. Następnie to samo robi z drugim. Potem jego dłonie przenoszą się na moje pośladki i ściskają je mocno. Wędrują do gumki moich majtek i jednym, szybkim ruchem ją rozdzierają. Delikatny materiał zostaje odrzucony do tyłu. White rozszerza mi nogi i spogląda w dół.
- O kurwa - mówi. - Jesteś jeszcze piękniejsza, niż to sobie wyobrażałem.
Gdyby nie to, ze jestem podniecona do granic możliwości, zaczerwieniłabym się na te słowa.
- Nie przestawaj, proszę - szepczę. Patrzę mu w oczy i widzę, jak na moje słowa źrenice mu się rozszerzają, oczy ciemnieją.
- Jak sobie życzysz, księżniczko - odpowiada i klęka przede mną. Jego twarz jest tuż przy mojej waginie. Dmucha delikatnie, a następnie składa delikatny pocałunek na łechtaczce. Później jego język zaczyna zataczać na niej koła, coraz szybciej i szybciej. Dołączają do tego palce, tym razem wchodzi we mnie dwoma. Jestem na granicy, coraz bliżej... i kiedy rozkosz osiąga punkt, w którym już dłużej nie wytrzymam... On nagle przestaje. Odsuwa się i zostawia mnie w szoku i rozsypce. Przed chwilą dostarczył mi tylu emocji, nie pozwolił mi osiągnąć orgazmu.
Patrzę na niego w osłupieniu.
- Ubierz się, musimy stąd wyjść - mówi Will jednocześnie spoglądając w lustro i poprawiając włosy. Szybko wstaję, obciągam sukienkę i poprawiam ramiączka, chowając piersi.
- Dlaczego...? - pytam zdenerwowana.
- Tyle wystarczy, jak na pierwszy raz. Jeśli chcesz więcej, spotkamy się u mnie w mieszkaniu w niedzielę o 18. Fitzgerald Street 5 - po tych słowach gwałtownie otwiera drzwi od toalety i opuszcza pomieszczenie. Zostaję sama, niepewna, co o tym wszystkim myśleć.
Kiedy już jestem na tyle spokojna, by wyjść, słyszę, ze ktoś zmierza w moją stronę. Szybko wchodzę do jednej z kabin, nie chcę, by mnie zauważono.
- Eeee stary, widziałeś tego no, faceta od angielskiego, jak wychodził stąd przed chwilą? - słyszę znajomy, bełkoczący głos. Brian.
- White? No, wybiegł stąd cały w nieładzie, myślałem że wziął tu sobie jakąś panienkę - mówi drugi głos po czym obaj wybuchają śmiechem. Ten drugi to najlepszy przyjaciel Brian'a, Tom.
- Hehehhe, widzisz tutaj kogoś? Zupełnie pusto. Może sam sobie zwalił - kolejny wybuch śmiechu. Boże, przecież to nawet nie jest zabawne.
- Chodźmy stąd, panienki czekają - krzyczy Tom, po czym słyszę, jak wychodzi. Uchylam drzwi kabiny, żeby sprawdzić, czy już jest pusto, ale w ostatniej chwili widzę cień Briana. Pochyla się i podnosi coś z ziemi. To... moje majtki.

Kurwa. Zapomniałam o nich.

Mimo nietrzeźwości, chłopak zaczyna kojarzyć fakty i zastanawiać się, z kim profesor tutaj był. Wtedy odwraca się i... patrzy prosto na kabinę, w której jestem ukryta. Błagam go w duchu, by sobie poszedł, jednak on zaczyna iść w moją stronę. Już wyciąga rękę w stronę gałki, żeby mnie zdemaskować, ale na szczęście drzwi do toalety się otwierają i wpada Tom.
- Stary, nie ociągaj się tak. Bójka na parkiecie, musisz to zobaczyć!
- Już idę - odpowiada Brian i odwraca się, żeby wyjść. Dziękuję opatrzności, która najwidoczniej nade mną czuwała.
- Wiem, że tu jesteś i zamierzam odkryć twoją tożsamość. To jeszcze nie koniec - słyszę, po czym rozbrzmiewa trzask zamykanych drzwi. Teraz już zostałam sama na dobre.

Co to miało znaczyć?

Nie wiem, co myśleć o dzisiejszych zdarzeniach. Jedyne, o czym marzę w tej chwili to powrót do domu. Dlatego więc dzwonię do Addy'iego i chwilę później jesteśmy już bezpiecznie w jego samochodzie. Tam opieram głowę o szybę i zamykam oczy, próbując sobie poukładać, co się dzisiaj wydarzyło.

UnexpectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz