A właściwie to część druga. Ta z historyjką. Wreszcie ją napisałam :')
Więc historia dotyczy Oliviera. Potraktujcie to jako taki dodatek bo to, co jest tu napisane nie pojawi się w książce, będzie tylko wspomniane.
Uciekałem przed goniącym mnie gliną. Ktoś musiał nas podkablować, bo wątpię w to, że sami nas znaleźli. Co sił w nogach biegłem przed siebie starając się zgubić starszego ode mnie mężczyznę, który sapał coś po drodze do krótkofalówki. Jestem od niego dużo szybszy i zwinniejszy, ale on ma w pobliżu swoich kumpli, a ja jestem tylko jeden. Ale raz się żyje. Przeskoczyłem ogrodzenie oddzielające dwa ogródki i poczułem okropny ból w prawej nodze. Nie byłem już w stanie się podnieść, postrzelił mnie. Kurwa mać - zaklnąłem w myślach, zwijając się z bólu.
Pamiętam jak zgarnęli mnie z ulicy. Uciekłem wtedy z domu, a oni - wyrzutki społeczeństwa - zabrali mnie ze sobą. Miałem wtedy jakieś dwanaście lat.
-Co to za szczyl?
-Pałętał się niedaleko, to go zabraliśmy.
Byłem przerażony, ale mój instynkt kazał mi walczyć i tego nie okazywać. Spojrzałem w ciemne oczy faceta przede mną, przez co oberwałem w twarz z pięści. Patrzył na mnie najpierw surowym, morderczym wzrokiem, a potem uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.
-Co młody, uciekłeś z domu?
-Tak.
-Dlaczego?
-Nie twój interes. - Starałem się nie pokazywać tego, że jestem od niego dużo słabszy.
-Proszę, proszę. Już się stawiasz? - Stanął nade mną niczym kat. Dał znak ręką, a jego kumple rzucili się na mnie. Byłem tak poobijany, jakby mnie autobus potrącił. Połamali mi rękę, żebra, rozbili nos i głowę. Myślałem, że zemdleję z powodu utraty zbyt dużej ilości krwi, ale udało mi się od tego powstrzymać. Musieli mnie podnieść, bo sam nie byłem w stanie wstać.
-Brawo. Wytrzymałeś. Teraz należysz do naszej rodzinki...
-Olivier.
-Witaj w domu Olivier - posłał mi przyjazny uśmiech.
Tak to się wszystko zaczęło. Niby zrządzenie losu, przypadek, że to właśnie tamtą drogą wtedy poszedłem. A teraz siedzę na komisariacie, przesłuchiwany przez dwóch gliniarzy.
-Gdzie są twoi znajomi, co?
Milczałem.
-Co nie chcesz ich zdradzić? Boisz się, że spuszczą ci wpierdol jak trafisz z nimi do celi?
Nie odpowiedziałem po raz kolejny. Patrzyłem na nich spokojnym wzrokiem czekając aż stracą cierpliwość. Bawiło mnie to, jak desperacko próbowali wydobyć ode mnie informacje.
°°°
Nic ode mnie nie wyciągnęli, a mimo to złapali kilku moich kumpli. Pewnie ktoś na nich doniósł. Oczywiście myśleli, że to byłem ja, więc oberwałem za to dość ostro.
-Dlaczego tak właściwie to robisz? - Zapytał facet, który miał mnie pilnować, podczas gdy jakaś lekarka opatrywała moje rany. - Nie odpowiesz mi? Jak wolisz. Ale powinieneś z tym skończyć. Nie mówię ci tego jako glina, a jako przypadkowy człowiek, który wtrąca się w twoje życie. Mam po prostu przeczucie, że jesteś stworzony do lepszych rzeczy młody - odprowadził mnie z powrotem na dołek, ale tym razem dostałem osobną cele, żebym znów przypadkiem nie oberwał.
°°°
Udało mi się uciec dzięki prostej sztuczce, której kiedyś się nauczyłem. Okazało się, że nasz mały gang został rozwiązany, więc właściwie nie miałem do czego wracać i mogłem zgnić w więzieniu. Na jedno by wyszło. Poszedłem do baru i w ten sposób pozbyłem się reszty forsy jaka mi została.
Wpadłem na pewien pomysł, gdy tak przepijałem hajs. Dlaczego by nie spróbować zacząć pracować w policji? Te dupki nieźle zarabiają, a dla mnie to będzie w sam raz. Ale oni mnie znają. Usmiechnąłem się do siebie, przecież to nie jest żaden problem.
°°°
Przefarbowałem włosy, trochę zmieniłem wygląd i z pomocą starego kumpla zmieniłem dane osobowe. Olivier Lavelle poszedł w odstawkę, a jego miejsce zajął Caleb Grimes. Zobaczymy jak długo uda mi się pociągnąć to kłamstwo.
Najpierw dostarczyłem wszystkie potrzebne dokumenty tam gdzie trzeba, a potem grzecznie odczekałem swoje. Jak się okazało, wszystko poszło gładko. Niczego się nie domyślili, za to ja mogłem wieść spokojne życie.
°°°
W końcu wszystko się wydało. Wylądowałem na dywaniku u szefa.
-Sprytny jesteś młody. Ale teraz wyszło szydło z worka, co nie Caleb? A może jednak wolisz Olivier?
Spojrzałem na niego.
-Długo wam to zajęło.
-Ale odkryliśmy prawdę. To się liczy. - Tyiumfował nade mną. Nie lubię tego uczucia. - Dlaczego, co? Po co to zrobiłeś?
-Dla zabawy.
-Akurat. Mów.
-Co mam się panu wypłakać w ramię i powiedzieć co mi leży na serduszku?
-Bez przesady.
-Więc niech pan nie wtyka nosa w nie swoje sprawy.
-To jest moja sprawa. Sfałszowałeś dokumenty i podszywałeś się pod policjanta. Ty wiesz, że to przestępstwo?
-Wiem. I co z tego?
-Młody, jesteś zdolny i naprawdę byś się nam przydał tutaj. Pytanie tylko czy ty chcesz to robić.
Biłem się z myślami. Polubiłem to, ta robota dawała mi zastrzyk adrenaliny, a właśnie tego najbardziej potrzebuję. Z drugiej strony jestem przestępcą, oszustem. Nie nadaję się tutaj.
-Szybka odpowiedź. Tak czy nie? Zdecyduj się Olivier.
-Nie - odparłem, choć na usta cisnęło mi się tak.
-Zastanów się. Ja mówię poważnie. Stać cię na więcej, wcale nie musisz skończyć w pierdlu.
-Zgoda. - Pragnienie życia w spokoju wygrało.
-Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia młody - uśmiechnął się, a ja wciąż zastanawiałem się, czy to aby na pewno dobry pomysł.
Napisałam to wreszcie xD Sukces!