There's only 24 hours in a day
And half of those, you lay awake
With thoughts of murder and carnage
Harry już przestał sprawdzać, ile czasu próbuje zasnąć. Po prostu był tym zmęczony. Jego umysł zajmował tylko Louis, a brak jego obecności sprawiał, że nie potrafił nic zrobić. To było okropne uczucie. Czuł, jakby był od niego uzależniony. Zupełnie jak alkoholicy- nie czują się dobrze, dopóki nie wypiją. Harry nie czuł się dobrze, dopóki nie było przy nim Louisa. Nie wiedział tylko, dlaczego w tak krótkim czasie się od niego uzależnił. W tamtym momencie zdał sobie sprawę, że się przywiązał i już nie ma odwrotu.
***
Louis nie przyszedł, aż do rana, a Harry był już tak zmęczony, że zasnął na około dwie godzimy. Po obudzeniu się stwierdził, że pewnie chłopak wrócił późno i nie chciał go budzić, dlatego spał w swoim pokoju. Spojrzał na zegarek, który wskazywał 5:48. Stwierdził, że już i tak nie zaśnie, więc zrobi coś produktywniejszego.
Zszedł na dół, żeby zrobić sobie herbatę i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie Louis siedzący przy stole z butelką jakiegoś alkoholu. Zaczął żałować, że ruszył się z łóżka, kiedy zobaczył stan chłopaka. Miał poobijane knykcie, czerwone oczy i wyglądał, jakby nie spał od kilku dni. Podszedł bliżej z myślą, że chłopak jest po prostu smutny. Chciał jedynie pomóc.
- Louis?- Wymamrotał chcąc, żeby szatyn spojrzał na niego i wreszcie go zauważył. Podziałało, bo uniósł wzrok i przez kilka sekund go oglądał w milczeniu?
- Zostaw mnie, Harry- odstawił butelkę na stół i oblizał usta.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Czego, kurwa, nie rozumiesz w "zostaw mnie"? Mam ci przeliterować?- Louis odpowiedział ostrzej, niż zamierzał, ale o to mu głównie chodziło.
- Nie rozumiem tego, dlaczego tak się zachowujesz, zamiast porozmawiać.
- Możesz w końcu przestać zgrywać tego dobrego, który wszystkim pomaga? Nie potrzebuję twojej pierdolonej pomocy, a tak poza tym, to nie chcę cię już widzieć. Znudziłeś mi się i nie umiesz mnie zaspokoić w sposób, w jaki bym chciał- zaśmiał się kpiąco i wziął łyka.
Harry poczuł łzy w oczach, ale nie czuł smutku. Czuł jedynie złość pomieszaną z zawodem i zranieniem.
- Więc pierdol się, Louis. Nadal bądź dupkiem bez emocji, bo to jedyna rzecz, która ci wychodzi. Powodzenia- uśmiechnął się sztucznie i wyszedł. Wiedział, że zacząłby płakać, gdyby został jeszcze chwilę.
Będąc w pokoju, starł łzy z policzków, które spłynęły w drodze do niego i usiadł na łóżku. Stwierdził, że nie będzie płakać przez coś takiego i przez kogoś takiego. Podobno słowa pijanych to myśli trzeźwych, dlatego Harry w to uwierzył. Wszystko by się zgadzało, Louis nie mógłby się zmienić na lepsze w tak krótkim czasie. Żył tyle czasu w słodkim kłamstwie i to było przerażające.
Przed oczami pojawił mu się obraz z ich pierwszego spotkania. Harry powinien już wtedy go znienawidzić. Nie wiedział nawet dlaczego, ale polubił go od razu, chociaż miał okropny charakter. To wszystko było błędem. Ich znajomość była jeszcze większym.
CZYTASZ
Serial Killer (Larry Stylinson)
Fanfic"W tych cholernie zielonych tęczówkach nie zobaczył tego, co zwykle widział- błagania o litość, strachu. Widział czystą obojętność, może nawet determinację, żeby umrzeć w godności. Ten chłopak wydawał się być taki niewinny i taki delikatny, a za raz...