BYŁABYM NIEZMIERNIE WDZIĘCZNA, GDYBYŚCIE DALI ZNAĆ, CZY COŚ WAM SIĘ NIE PODOBA, CZY COŚ POWINNAM ZMIENIĆ. ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM.
Czekałam na to cały semestr. Dzięki dobrym ocenom i nienagannemu zachowaniu już w czerwcu mogłam zapisać się na ekskluzywne zajęcia na uniwersytecie w Madrycie. Od trzech lat interesowałam się sztuką, a od dzieciństwa malowałam. Zamiłowanie do malarstwa odziedziczyłam po tacie, który po rozwodzie z moją matką zamieszkał w jakimś małym miasteczku w Lizbonie wraz z swoją nową żoną i małą córeczką. Wszystko to działo się, gdy miałam 12 lat. Malując, przelewałam moje uczucia do zaistniałej sytuacji. Dzięki temu, stawałam się coraz lepsza i już po kilku latach malowałam naprawdę dobrze wszystko co mogłam sobie wyobrazić lub zobaczyć. Od dawna marzyłam o tych zajęciach. Przez cały rok pracowałam w małym sklepie, żeby odłożyć trochę pieniędzy i nie obciążać tym wszystkim mamy. Udało się.
Dziś wracając ze szkoły, wstąpiłam na uniwersytet. Po drodze, na korytarzach mijałam studentów, ocierających pot z czoła, czytających jakieś książki lub po prostu rozmawiających przy jedzeniu. Ścinany korytarzy były pomalowane w różnokolorowe wzory. W niektórych miejscach, gdy ktoś dobrze dopatrzył się, można było zauważyć jakieś sytuacje. Na przykład nad grupką dziewczyn, słuchających muzyki zauważyłam tygrysa atakującego małego kotka. Spodobało mi się to. Ale nie zastanawiając się i nie przypatrując dłużej szłam dalej. Na samym końcu korytarza, na ogromnej planszy, na której było mnóstwo różnorakich ogłoszeń, powiadomień i informacji była kartka z listą uczestników zajęć malarskich. Po chwili, zauważyłam tam swoje nazwisko. Było napisane małymi, ozdobnymi literkami. Byłam bardzo szczęśliwa.
Po tygodniu nadszedł pierwszy dzień zajęć. Ubrałam białą koszulkę, czarną, długą, zwiewną spódnicę i czarne sandałki. Ciemne włosy rozczesałam i na głowę założyłam czarny kapelusz. Poprawiłam brwi, nałożyłam maskarę na oczy i pomalowałam usta na bordowo. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia.
Trochę się stresowałam, bo nikogo tam nie znałam. Po wzięciu kilku głębokich wdechów i ucałowaniu mamy, wyszłam z naszego domu. Akurat dzisiaj słońce nie świeciło tak mocno. Było gorąco, ale nie aż tak bardzo, by tego nie wytrzymać. Z tego powodu, mnóstwo ludzi kręciło się na ulicach, targach, przy fontannach czy w sklepach i księgarniach. Wszędzie widziałam inspiracje. Jedyne czego chciałam to usiąść pod jakąś kamienicą i namalować panią, niosącą bukiety kwiatów, mężczyznę palącego cygaro, patrzącego na dzieci, bawiące się piłką lub śliczną dziewczynę z białymi, krótkimi włosami, przepychającą się między ludźmi z ogromną teczką w ręku. Przystanęłam przy jakiejś kawiarni, tak abym nie robiła tak zwanego "korku"i zaczęłam rozglądać się z zachwytem. Każdy człowiek był ciekawy. Każdy miał swoją historie, plany, marzenia. To wszystko było takie fascynujące. Jednakże, otrząsnęłam się i znów, żwawym krokiem zaczęłam zmierzać na uniwersytet.
Po kilku minutach weszłam do środka. Na korytarzu było przyjemnie zimno. Westchnęłam i poczęłam kierować się do sali, w której przez najbliższe dwie godziny miałam tworzyć.Wchodząc spostrzegłam mnóstwo sztalug. Było ich około pięćdziesięciu. Pomieszczenie było całe białe. Białe ściany, podłogi, meble, przedmioty, płótna. W kilku miejscach można było dopatrzyć się paru plam po farbie, ale to tylko tyle. Na sali było około trzydziestu osób. Każdy był inny. Wielu ludzi, siedziało w małych grupkach i rysowało coś. inni stali w parach i rozmawiali o czymś, a jeszcze inni po prostu byli przy swoich stanowiskach pracy i słuchali muzyki.
-Witam bardzo serdecznie. Ty zapewne jesteś Holland! - powiedziała uradowana, starsza pani, zapewne prowadząca zajęcia.
-Naomi - poprawiłam kobietę.- Cieszę się niezmiernie, że mogę tu być - potrząsnęłam uniesioną rękę profesorki.
-Postaram się zapamiętać twoje imię, ale raczej to nie będzie łatwe - powiedziała, chichocząc.- Będziesz dziś pracowała z Noorą.- Kobieta zaczęła prowadzić mnie w nieznanym kierunku. - Obie macie narysować swoje portrety. Technika jest dowolna. Możecie uwiecznić siebie w jakiejś sytuacji, pozie. Cokolwiek. Najważniejsze, żeby na płótnie znalazła się twoja partnerka.O! A to jest Noora - kobieta pokazała ręką dziewczynę i już po chwili znikła, zapewne, aby powitać innych uczestników.
Przede mną, natomiast, stała dziewczyna z krótkimi, jasnymi włosami. Dokładnie ta sama, którą widziałam na ulicy dzisiejszego dnia.
-Naomi -wystawiłam rękę w kierunku dziewczyny, a ta potrząsnęła nią.
-Noora. Ta kobieta- pokazała na tą samą panią, która mnie tu prowadziła- jest straszna. Mówi wciąż to samo, od jakiejś godziny. Aż dziwi mnie to, że język się jej nie plącze- dziewczyna zmarszczyła brwi, a ja parsknęłam śmiechem.
Cała lekcja minęłam nam na rozmowie i malowaniu. Dziewczyna okazała się naprawdę świetną osobą, na dodatek była w moim wieku. Po skończonych zajęciach udałyśmy się galerii.
I tak dzień w dzień, rozmawiałyśmy, poznawałyśmy siebie. Chodziłyśmy na spacery, oglądałyśmy filmy, czytałyśmy książki i malowałyśmy.
Pod koniec lipca Noora poinformowała mnie o swojej wyprowadzce. Było mi tak cholernie przykro. I smutno. Na lotnisku, wręczyłam jej mój pierwszy obraz z zajęć malarskich. Przedstawiał Noorę w jasnej bluzce, z papierosem. W otoczeniu pudeł z marihuaną i bronią.
Sama nie wiem czemu to narysowałam. I czemu tak to przedstawiłam. Dziewczyna po zobaczeniu obrazu, dostała ataku śmiechu.
-To jest genialne! Podoba mi się, na pewno powieszę to w moim mieszkaniu w Oslo,
-Błagam przyjedź jeszcze do mnie.
-Oczywiście, że przyjadę. Nie zapomnę o najlepszej osobie jaką spotkałam w życiu.
Dziewczyna uścisnęła mnie i przeszła przez bramki machając mi na pożegnanie.
Samotna łza spłynęła po moim policzku. Straciłam przyjaciółkę.
Sama jednak nie spodziewałam się, że tak szybko ją jednak odzyskam.
********************************************************
WIEM TO JEST OKROPNE.
Kończą mi się ferie, jutro do szkoły. ;-;
III gimnazjum, więc w miarę muszę się spiąć, bo testy. Ale na pewno coś będę tu dodawać.
Ogólnie, dziś nic nie miałam nic pisać, ale oczekuję na gale, a w grze wciąż mnie zabijają, więc "dała se siana"
Życzę miłych ferii lub mile spędzonego czasu w szkole.
Pozdrawiam, Ola xoxo