Wstaję. Trzęsę się z zimna, od dawna nieumytych kafelków.
Wodzę wzrokiem po rozwieszonych plakatami ścianach. Jeden z nich przykuwa moją uwagę. Jestem na nim ja. Takie same spiczaste różowe uszy, białe futro, żółte-błyszczące oczy.
Wiem że to ja także z innego względu, obrazek podpisany jest: ,,Mangle-The New Face Freddy Fazbear's Pizza ! "
Na ogół nie zwracam uwagi na tak drobne szczegóły dotyczące mojego wyglądu, ale niech ktoś mi tylko powie że mam nos wielkości ziemniaka! Też coś.
Przez szczelinę między drzwiami a ścianą sączy się światło.
Obolała nocą na podłodze, podnoszę się i ruszam w kierunku wyjścia.
Po drodze napotykam porozwalane pudła. Pełno w nich styropianowych kostek. Wszystkie podpisane są jednakowym kodem: R7-54. Nie mam pojęcia co to za szyfr i zbytnio nie mam ochoty na robienie dowodzenia.
Moje łapy, pokrywa śliska, biała maź, zapewne jakiś olej. Stąpam raz w jedną kałużę wody raz w drugą.
Wychodząc zauważam tabliczkę, przygwożdżoną do drzwi. Napis głosi że znajduję się w pokoju zabaw. Nie przypominam sobie żebym tu wchodziła.
Pociągam za klamkę i moim oczom ukazuje się kuchnia tętniąca życiem. Podchodzę do jednego ze stu blatów i oglądam starannie zrobiony tort truskawkowy. Idę do stoiska z przyprawami i napotykam tam z tysiąc różnych smakiem, kolorem i zapachem. W kącie zauważam lodówkę. Świetnie, akurat zgłodniałam.
Biorę kubek soku pomarańczowego i kawałek pizzy. Siadam przy blacie kuchennym i zjadam małymi kęsami.
Słyszę czyjeś kroki. Nie wiem czy zostać i się przywitać, czy uciekać gdzie pieprz rośnie.
Nim zdążę zadecydować do pomieszczenia wbiega gromadka animatronów:
-Cześć.. ? - Zaczynam z pizzą w ręku. Moja mina na pewno sugeruje że nie wiem co się dzieje.
Jest ich piątka. Niedźwiedź, kurczak, królik, kukła i jako ostatni ukazuje się lis:
-Bierzmy to, po co przyszliśmy i ruszajmy do sali przyjęć, te dzieciaki są naprawdę niecierpliwe..-Mówi rudzielec z tyłu.
-Jak chcesz to idź, panie mądry wielce.-Odgryza się kurczak. Ma ładny, czysty i melodyjny głos. Myślę że się z nią zaprzyjaźnię. Oczywiście o ile dadzą mi dojść do słowa.
-Jestem Mangle, zupełnie nie wiem gdzie jestem.-Rozglądam się po kuchni.
-To jest pizzeria Freddy Fazbear's Pizza, Mangle. Miło mi cię poznać.-Mówi Kurczak.
Spoglądam na tą dziwaczną watahę animatroników i myślę sobie że może dobrze że nie uciekłam.
-Może się przedstawicie?-Ciągnę rozmowę dalej.
Odzywa się niedźwiedź, jego tubalny ton zagłusza wszystkie gotujące się garnki.
-Jestem Freddy.-Witam go skinieniem głowy, odpowiada tym samym.-Ten obok ma na imię Bonnie-Wskazuję na królika z przeuroczym uśmiechem.
-Jestem Toy Bonnie, Freddy !-Nawet kiedy się złości wygląda słodko.
-Mniejsza z tobą, Bon-Bon.-Mały odwraca się z założonymi rękoma.-To jest Chica-Kurczak podchodzi do mnie i przytula mocno.
-Nie mogłam się doczekać kiedy cię zobaczę.-Co? Zupełnie nie rozumiem. Nie mogła się mnie doczekać?
-Witaj.-Słyszę za sobą. Ten głos przenika mnie do głębi.-Mam na imię Marionetka.
-Hey.-Mówię przerażonym głosem, trochę przyduszonym.
Widzę jak Chica podchodzi do tamtego wkurzonego lisa:
-Foxy, może się przedstawisz?-Pyta łagodnie, ale widać że traci resztki cierpliwości.-Proszę cię, ona jest naszym gościem!-Nie słychać odpowiedzi.
Na szczęście usłyszałam jego imię.
Po chwili milczenia odzywa się Freddy:
-Mangle, całą twoją historię opowiem ci jutro, a teraz chodź z nami na scenę. Zabawisz z nami dzieciaki.
Co? Mam wyjść na scenę i uśmiechać się do małych ludzi? To nie dla mnie.
-Nie jestem w tym dobra-Krzywię się, ale i tak wiem że mnie to nie ominie.
-Chodź będzie fajnie!-Krzyczy Bonnie.-Mangle...Wiem co sobie pomyślałaś, ale nazywam się Toy Bonnie !-Nie wiem skąd wie o czym myślę, ale nie pytam.
-No to chodźmy.-Mówię ponurym głosem.
Wychodzę na przód, stając obok Foxy'ego dotykam moim puszystym ogonem jego pyska. Zbijam go z tropu.
Błysk reflektorów pomieszany z hałasem krzyczących dzieci, działa na mnie krzepiąco. Staję na środku i macham łapką do dzieci. Podoba mi się to. Zauważam że podchodzi do mnie jedna z dziewczynek. Dotykając moich nóg mówi:
-Jesteś taka śliczna i błyszcząca! Zostaniesz moją przyjaciółką?
Jej słodki mały uśmiech zagnieżdża się we mnie. Już nigdy jej nie zapomnę. Małej rudowłosej istotki.
Zza głowy słyszę głos Foxy'ego:
-Nie licz na pogawędkę, ona nas nie rozumie.-Kiwam głową na znak zrozumienia i bawię się dalej.
Mijają godziny, a dzieciaki dalej nie tracą rezonu. Ich zawziętość powoli zaczyna mnie przerażać.
Oczy prawie mi się zamykają, potrzebuję snu. Wybudza mnie postać w głębi ciemnego korytarza ma fioletowy mundur ze złotą odznaką. Prowadzi dzieci do jakiegoś pomieszczenia.
Nawet tego nie chcę, ale w jednej chwili widzę bliżej. Może mam jakiś przybliżacz w oczach?
To pomieszczenie zwane jest: Parts And Services. Znajdują się tam animatroniczne części.
Krzyk dzieci zagłusza ogólny harmider. Wytrzeszczam oczy, a w pokoju nie zostaje ani jedna żywa dusza. Nie ma dzieci i ich rodziców, uciekli.
Zaczynam krzyczeć, chcę biec, pomóc im. Ale w ostatniej chwili za rękę ciągnie mnie Foxy. Zaciąga mnie za jakąś kurtynę.
-To piracki kącik. Odpręż się.
Nie, nie mogę się odprężyć,chcę im pomóc ! Niestety już nie mogę. Nie żyją.
-Foxy..
-Cssii..-Przysuwa pazur do moich ust.-Wycięczona, zasypiam w objęciach Lisiastego.
Tak nazywam Foxy'ego w moich myślach. Nigdy nie mówię tego głośno.
SEN MANGLE:
Ta sama scena, te same dzieci. Znów słyszę krzyk. Tym razem biegnę im na pomoc. Odciągam mężczyznę z odznaką i bronię małe istotki własnym ciałem.
Na koniec to ja umieram, a dzieci wracają szczęśliwie do domu.
Budzę się z krzykiem. Obok mnie nadal siedzi zatroskany Foxy. Przytula mnie, czuję się lepiej, bezpieczniej.
Boję się chwili kiedy będzie musiał mnie puścić.
Cześć Wszystkim !
To moja pierwsza książka, napiszcie w komentarzu czy się wam podoba. Followujcie i dawajcie gwiazdeczki, a będę bardzo wdzięczna!
Co niedzielę losuję osobę którą zacznę followować, komentować jej książkę i dawać gwiazdki !
Pozdrawiam ! Miłego Dnia !
CZYTASZ
Five Nights At Freddy's - Wybrana
FanfictionCircus Baby Pizza World.. Znasz tą miejscówkę ? ;)