Rozdział 6 - Sabotaż

48 6 0
                                    

  Otwierając oczy widzę przed sobą wylany olej. Boli mnie głowa, nie wiem gdzie jestem. 

Mam związane ręce i nogi. Czy ktoś nie chce żebym uciekła ? To dziwne. Rozglądam się po pokoju. Jest zupełnie pusty. Jego wyblakłe ściany, pokryte pleśnią strasznie śmierdzą. 

Zaczynam przesuwać się krzesłem do drzwi osadzonych na przeciwległej ścianie. Po pierwszym skrzypnięciu, ozwał się głos:

-Nie radzę. 

Gwałtownie odwracam głowę. Na brzydkiej, purpurowej kanapie leży jakiś animatronik. Nie poznaję go. Kto to może być ? Tak dużo pytań się nasuwa, a tak mało odpowiedzi..

-Kto tu jest ? -Zamykam oczy, nie mam ochoty widzieć swojego oprawcy.

Animatron parska śmiechem. Gładzi delikatną tkaninę:

-Znasz mnie. Rozmawiałaś ze mną jeden jedyny raz..Mangle ? Tak ci było na imię ? Jakie to przykre.. Przeprowadzka, utrata osobowości.. Utrata ukochanego.. Brzmi jak scena z dramatu. - Znów parska śmiechem. - Nie próbował cię nawet znaleźć co ?

Już wiem kto to jest. To Funtime.. Do oczu napływają mi łzy, czego ona chce ?

- Mów czego chcesz ! - Krzyczę, nie mogę wykrzesić z siebie więcej. Zapomniałam, choćby napływały mi łzy i tak nie zapłaczę, już nigdy..

Uśmiecha się szeroko

- Zerwij z Ennardem. 

Zbiła mnie z tropu. To ja z nim byłam ? 

- Khem..-Odchrząkuję - Nawet z nim nie byłam, nie pomyślałam o tym.. -Przewracam oczami.

Widać czuje ulgę, odpręża się. 

-I tak cię nie puszczę. 

Przestraszyłam się nie na żarty. Co ja jej zrobiłam ?

- Funtime, jeżeli chcesz mogę stąd odejść.. Nie wrócić do cyrku.. Tylko proszę zostaw mnie w spokoju..

-Nie. - Jej głos odbija się echem.

Zaciskam zęby. Jestem silna, wmawiam sobie. Jestem. Wstaję z krzesła, rozrywam trzymające mnie sznurki i pędzę do wyjścia. Nim zdążę pociągnąć za klamkę, Funtime ciągnie mnie za rękę, jest bardzo szybka i zwinna. Niespodziewanie drzwi otwierają się a w nich ukazuje się Ennard.. Jest tak samo piękny, jak wtedy kiedy był Foxy'm. Może jest trochę bardziej podniszczony, ale to nie szkodzi. 

Ból rozchodzi się koło przedramienia. Funtime wyrwała mi rękę ! Patrzę na nią wilkiem, rzucam się na moją porywaczkę. Przewracam ją na ziemię i wyrywam jej kończyny. Przynajmniej dopóki Freddy jej nie naprawi, nie będzie mogła chodzić. Jeden plus na moje. 

Odwracam się powoli w kierunku drzwi, stoi tam zdezorientowany Ennard.

- Foxy ? -Mój głos urywa się ku końcu.

- Cześć Mangle - Jego wargi zadrżały. Chwila niepewności.. Uśmiechnął się.

Rzuciłam się pędem w jego ramiona. Przytulił mnie bardzo mocno. Tak go zapamiętałam. Wtuliłam się w jego kable..Eh.. To już nie to samo co kiedyś. Tamto miłe, ciepłe futro zmieniło się w pręty, kable i guziki.

-Tęskniłam. - Daję radę wykrztusić. - Nawet nie wiesz jak bardzo..

Westchnął.

- Kocham cię. - Zadeklarował, pocałował mnie delikatnie, w czoło.

- Kocham cię. - Odpowiedziałam cichutko. - Zawsze będę. - Usmiechnęłam się pod nosem i pociągnęłam go za rękę. Ustałam na palcach i pocałowałam go w usta. Jego chłodne metalowe wargi, znów zadrżały. Odwzajemnił pocałunek. 

Przynajmniej trzy rzeczy wiem na pewno:

1. Ennard mnie kocha i nie zostawi.

2. Funtime jest moim wrogiem. Nigdy jej tego nie wybaczę.

3. Muszę wyjaśnić to wszystko ukochanemu.

-Wyjaśnię ci to, później. -Oświadczam, a on bierze mnie pod rękę i wyprowadza z pokoju.


Może by tak.. Komentarze, gwiazki i followy ? ;)

Przepraszam ze rozdział jest tak krótki ! Mam mało czasu. 

Pozdrawiam moją wierną followującą:

LisiastaMalwina 

<3

Five Nights At Freddy's - WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz