Harry nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek w życiu tak właśnie spędzi wolny wieczór. W prawdziwym klubie, z dorosłymi ludźmi, pijąc alkohol, oglądając przy tym chłopaka, który od niedawna zamieszkiwał w jego głowie. Podobało mu się to? Cóż, nie do końca. Jednak nie chciał iść. Louis tu był. Siedział tuż obok i wyglądał najpiękniej na świecie. Harry miał wrażenie, że z każdym razem, gdy go widzi, chłopak jest coraz piękniejszy.
Cała grupka była już mocno wstawiona, w tym Harry. Smieszyły go nawet żarty Chase'a, co nie zdarza się często. W jednym momencie Perrie wstała i krzyknęła głośno, by wszyscy poszli tańczyć. Jak na zawołanie wstali, głośno śpiewając słowa piosenki puszczonej przez dj'a. Harry był trochę zdezorientowany. Czuł się dobrze w tym towarzystwie. Jednak nie był pewien dlaczego. To najprawdopodobniej sprawka alkoholu.
- Ile wypiłeś? - spytał go Chase, gdy byli już na parkiecie. Wokół było bardzo tłoczno. Wszyscy ocierali się o siebie, trzymając ręce w górze.
- Przestałem liczyć, stary! - Krzyknął, śmiejąc się.
Harry był pod wrażeniem swojego zachowania. Wiedział jak tańczyć, co mówić i gdzie patrzeć. Jakby już kiedyś był a takiej sytuacji, w klubie, a przecież nie był. Kołysał się na boki z zamkniętymi oczami, gdy poczuł czyjeś dłonie na swoich biodrach. Zatrzymał się na chwilę. Wszystko jakby stanęło. Jedyne o czym myślał, to zapach, jaki poczuł razem z dotykającą go osobą. Nie obrócił się jednak. Codzienny Harry jak najszybciej pozbył by się cudzego dotyku. Jednak nie dziś. Teraz Harry czuje, ze żyje. Zwłaszcza, że widział, kto za nim stoi. To było oczywiste. Oczywiste, jednak tak samo zadziwiające i podniecające. Poczuł jak ręką Louis'a powoli wspina się pod koszulkę nastolatka, rysując coś na jego brzuchu. Zamknął oczy, odchylając głowę do tyłu, kładąc ją na ramieniu Louis'a. Kołysali się tak parę sekund, aż Harry poczuł, że to ten moment. Powoli podniósł głowę i obrócił ją w prawo, by móc spojrzeć na Louis'a. Gdy tylko spojrzał w jego oczy, stanął całkowicie przodem. Włosy chłopaka opadały mu na twarz, przez pot przyklejając się do czoła, a jego oczy.. Te oczy. Najpiękniejsze oczy, jakie Harry widział w życiu. Niebieskie jak ocean, w którym mógłby pływać już zawsze. Nastolatek położył dłoń na policzku starszego, przesuwając ją powoli na jego usta. Powoli. Lekko dotknął kciukiem dolnej wargi. Louis stał jak zahipnotyzowany, jedynie śledząc wzrokiem każdy ruch Harry'ego. Stali tak jakby czas się zatrzymał. Sekundy stawały się minutami, minuty godzinami, a godziny dniami. W rzeczywistości minęło około dwóch minut.
Z transu wyrwał ich Niall. Pociągnął Louis'a z całej siły za rękaw, krzycząc coś, że jest bójka. Chłopak przez chwilę nie widział, co ma zrobić, ale tak szybko, jak dotarły do nich krzyki innych, spojrzał na Harry'ego ze zmarszczonymi brwiami. Tak jakby nie wiedział, co się właśnie stało. Sekundę potem już go nie było. Nastolatek próbował przez chwilę dojść do siebie, ale ilość alkoholu, którą wcześniej wypił, wcale nie pomagała. Przepychał się przez tłum, próbując dotrzeć do miejsca bójki. Nie był to w żadnym stopniu jego interes, ale bał się o Louis'a. Niall musiał go zawołać, żeby pomógł mu to przerwać, co równało się z tym, że mógł oberwać. Jego cel bylo widać już w daleka. Masa ludzi zebrała się wokół dwóch chłopaków, którzy głośno na siebie krzyczeli, co chwila się popychając. Jeden z nich miał przeciętną wargę, a drugi.. O Boże. Przecież Harry go znał. Szybko podbiegł, by móc się lepiej przyjrzeć. Tak. To był chłopak jego siostry. Miał nawet na sobie tą samą koszulę, co u nich w domu na kolacji. Spytał kogoś z tłumu, o co poszło.
- Jonah podrywał laskę tego z krwawiącymi ustami, no i jest furia.
"Kurwa" pomyślał Harry. Nagle znikąd po obu stronach walki pojawili się Louis i Niall. Blondyn złapał znajomego Harry'ego, a Louis drugiego. Zajęło im może z pięć minut, by uspokoić obie strony, po czym wszyscy się rozeszli.
YOU ARE READING
you got a pretty kind of dirty face // larry stylinson
Fanfiction*wolno pisane* Harry siedemnastolatek, którego nie obchodzi nic innego, poza jego grami komputerowymi i tego, czy zda do następnej klasy. Nie wydaje się być zmęczony melancholią swojego życia, każdy dzień taki sam, żadnych nowości. Jednak na jego ni...