Czwarty

527 37 7
                                    

Obudziła się sama w ciepłej, satynowej pościeli. Zapach śniadania dotarł do jej delikatnego noska, kiedy zerwała się szybko z poduszki. Myślała, że poprzednia noc była tylko cudownym snem, jednak sypialnia, w której się znajdowała, nie była jej różowym pokoikiem. Rozejrzała się, lekko zaspana, lokalizując wszystkie swoje ubrania na ciemnej, drewnianej podłodze. Przełknęła ślinę, zauważając, że oprócz cienkiej kołdry nie ma na sobie nic, co mogłoby ją zasłonić.

Przez chwilę rozważała przebranie się w ubrania z poprzedniej nocy, jednak na wspomnienie jej nabrała pewności siebie i wstała z łóżka odważnie, owijając się cienką, białą pościelą, która podkreśliła jasny odcień jej cery. Wyszła w ten sposób z pokoju, starając zachowywać się jak najciszej potrafiła i podeszła do czarnych schodów. W kuchni włączona była muzyka, nie był to typowy, popularny k-pop, ale bardziej nietypowy styl muzyczny. Oprócz wspomagającego pianina ważny był głos arysty, niski, zachrypnięty, jakby znajomy. Całość była rapowana, a tekst opowiadał o sile i radzeniu sobie z przeciwnościami losu.

Zeszła z gracją, zaglądając ukradkiem przez stolik do kuchni, w której Yoongi stał przy piekarniku i smażył naleśniki. Był ubrany w czyste, niezbyt luźne dresy, które zawężały się w okolicy jego łydek, a z jasnych włosów nadal czasem kapały krople zimnej wody. Jego cichy głos idealnie zgrywał się z tym w piosence, znał wszystkie słowa i wymawiał je spokojnie, podczas przerzucania kolejnych placuszków. Soomin podeszła bliżej i wskoczyła na blat za jego plecami, nadal okrywając się warstwą kołdry. Czekała, aż starszy skończy i ją zauważy.

Odwrócił się powoli, chcąc odłożyć gotowe danie na stolik i dokończyć robienie kawy dla siebie i kakaa dla dziewczyny, jednak widząc piękność przed sobą był bliski upuszczenia trzymanego talerza. Uśmiechnął się do niej delikatnie, po czym zbliżył się, żeby pocałować ją w usta. Zajął miejsce pomiędzy jej udami i sprytnie podwinął wolną ręką cienką pościel, muskając leniwie wnętrze jej uda. Pozbył się naczynia i drugą dłonią zaczął odkrywać jej nagie ciało, wciąż pogłębiając namiętny pocałunek. Puściła kołdrę i zarzuciła ręce na jego ramiona, przeciągając jego blady tors do swoich odkrytych piersi.

Była aż zdziwiona, jak bardzo poprzednia noc na nią wpłynęła. Nadal wstydziła się mężczyzny, jednak nie był to już ten sam wstyd, co wcześniej. Teraz jej umysł podpowiadał, żeby pokazała się z lepszej strony, jednak chciała zachować dyskrecję i delikatność nastolatki, co było w jej przypadku zupełnie naturalnym odruchem.

Wcisnął obie dłonie pod białe przykrycie, które leżało nadal wokół jej talii i położył je na kształtnych pośladkach, żeby przyciągnąć ją do siebie. Dotykiem zmusił ją do objęcia nogami jego szczupłych bioder i całując ją namiętnie podszedł do skórzanej kanapy w salonie i położył ją na czarnej powierzchni. Przykrył jej małe ciało swoim umięśnionym, żeby wrócić do całowania zaróżowionych ust.

Subtelne dreszcze wstrząsały jej drobnymi nogami, kiedy delikatnie wodził zwinnymi palcami po miękkiej skórze po wewnętrznej stronie jej uda. Potrzebowała jego dotyku. Działał na nią jak narkotyk. Był delikatny, tak, jak zawsze pragnęła, ale jednocześnie wszystkie jego ruchy były stanowcze. Wszystko robił bez chwili zawachania, ale nie kierował się własnymi pobudkami, obserwował jej reakcje i sprawiał, żeby to ona czuła się najlepiej, jak tylko mogła.

Szybkim ruchem rozchylił blade nogi i przerwał pocałunek, aby powędrować tam, gdzie znajdowała się jego dłoń. Ominął wrażliwe piersi, muskając je przelotnie zwilżonymi wargami i zaczął całować jej płaski brzuch. To samo robił z jej udami, podgryzając je gdzieniegdzie, by jeszcze bardziej osłabić uległą sobie dziewczynę.

Zamknęła oczy i chwyciła zębami dolną wargę, by wyciszyć dźwięki, które chciały opuścić jej ciało, jednak przegrała własną walkę, gdy włożył jeden palec do jej ciepłego, mokrego już wnętrza. Zdusiła krzyk, zaciskając pięść na poduszce kanapy i rozchyliła nogi jeszcze szerzej, żeby ułatwić mu dostęp. Nadal wstydziła się tego, co robili, jednak już z mniejszym natężeniem niż poprzedniego wieczoru. Gdy dołączył drugi palec i zaczął całować wrażliwe podbrzusze, Somin spróbowała poruszać kształtnymi biodrami, żeby przyspieszyć jego wolne ruchy. Jej twarz zapłonęła w tamtym momencie mocnym rumieńcem, ale nie przerwała tego, co robili.

Dziecinny charakter zepchnęła na bok, gdy poczuła jego kciuka na swojej wardze. Puściła ją, lekko spuchniętą i siną od ciągłego przygryzania jej ostrymi zębami, ale jego palec wzięła do ust i zassała mocno. Yoongi zwolnił tempo zszokowany, jednak pozwolił jej na robienie tego, co zaczęła. Językiem przejechała po opuszku i kontynuowała czynność na reszcie palca. Miał kościste, zimne dłonie, wycieńczone nadmiarem przyciskania biało-czarnych klawiszy fortepianu od czasów wczesnego dzieciństwa. Uwielbiała je. Potrafiły zająć się nią z cudownym uczuciem i troską, uważając na jej delikatne ciało, jakby było drogim instrumentem, który swoim brzmieniem i wyglądem potrafi umilić czas każdego człowieka.

Językiem pieścił jej twardy sutek, gdy mocno napierała na jego dłoń całym ciałem. Nie dał jej szansy na odetchnięcie, gdy wyczuł jej zbliżający się orgazm, wyjął palec z jej ust i ścisnął nim drugi, chłodny sutek, co doprowadziło ją do granicy. Jej płyn pokrył jego dłoń, a on bezwstydnie spróbował go, zanim zdążył stracić ciepło. Zobaczył, że dziewczyna patrzy na niego skupiona, dlatego tuż przed jej twarzą pokazał miejsce, które polizał kilka sekund wcześniej zachęcił ją do tego, by zrobiła to samo. Po tym, jak posłusznie oczyściła go z własnych płynów, pocałował ją tak, jakby nic się między nimi nie zdarzyło.

- Jesteś słodka. - Stwierdził uroczo, uśmiechając się szeroko. Nie był to jednak dziecięcy, niewinny uśmiech, całkowicie przepełniony szczerością, a kryło się za nim coś głębszego, co wywoływało u niej panikę.

- Zamknij się. - Warknęła, zasłaniając wierzchem dłoni zaróżowione policzki. Czasem jego nagłe komplementy kompletnie wyprowadzały ją z równowagi. Przestawała wtedy myśleć trzeźwo przez mimikę, jaką posługiwał się przy dyskretnych komentarzach, a jej myśli przybierały tylko jeden tor. Zwłaszcza po tym, jak spróbował jej orgazmu.

- Nie, Ty się zamknij. - Odgryzł się zadziornie, przybierając ofensywną postawę wobec dziewczyny. Zbliżył się do niej o kilka centymetrów i położył otwartą dłoń na jej nagim, odkrytym udzie. Sam nadal miał na sobie spodnie dresowe, ale nie wyglądał, jakby koniecznie musiał ewakuować się, by zażegnać mały problem. Tym razem w stu procentach postawił na jej odczucia, powstrzymując swoją rosnącą erekcję.

- Zmuś mnie. - Odpowiedziała, lekko zarumieniona, zawstydzona odważnymi słowami, które opuściły jej delikatne wargi. Tym razem nie zasłoniła jednak twarzy, tylko śmiało wpatrywała się w ciemnobrązowe oczy chłopaka. Wyraz na jego twarzy drastycznie się zmienił, oczy poczerniały, a on mocniej objął bladą nogę, którą trzymał.

- Zrobię to, owszem. - Złączył ich usta w przelotnym pocałunku, po czym uklęknął przed nią, jednocześnie powolnie zdejmując luźne spodnie. Po górze jego bokserek można było stwierdzić, że nie był jednak tak nieprzejęty. -... ale możesz przy tym trochę jęczeć. - Warknął, kiedy jego oczy przybrały kolor głębokiej czerni, co sygnalizowało nagłe podniecenie.

- Appa... - Westchnęła cichutko, wpatrując się w dłonie mężczyzny, gdy powolnie zdejmował swoje spodnie. Nie chciała go skrzywdzić swoim niedoświadczeniem w takich sprawach. Do tego... Znali się dopiero jeden dzień, to było chore. Jeszcze bardziej chore było to, że minęło południe, a ona nadal przebywała w jego apartamencie. Jej duże oczy zaszkliły się od nagłych myśli, a nogi zbliżyły do brzucha, by osłonić jej nagie ciało. Yoongi zauważył to od razu, dlatego natychmiast przestał żartować i poprawił spodnie, żeby pochylić się i pocałować ją delikatnie w usta.

- Spokojnie, obiecałem, że się Tobą zajmę słonko. - Szeptał, całując jej twarz, żeby powstrzymać łzy, które cisnęły się do jej oczu. Zeskoczył z kanapy bez zapowiedzi, po czym przyniósł z garderoby jeden zbyt duży t-shirt i założył go na skuloną dziewczynę. - Zazwyczaj nie ubieram ludzi, jak już zdejmę z nich ubrania. Chodź na śniadanie. - Wyciągnął dłoń w jej stronę, jednak kiedy jej nie przyjęła, wziął ją na ramiona niczym pannę młodą i zaniósł bez przeszkód do przestronnej kuchni, w której nadal znajdowały się samotne naleśniki.

-----

//przepraszam za to, że trwa to tak długo, ale nie umiem napisać nic ostatnimi czasy...

Candy | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz