Mogę cię nauczyć.

181 41 2
                                    

Zayn nie chciał dłużej kłócić się z Louisem, więc następnego dnia postanowił od razu się do niego wybrać. Była sobota, więc pomyślał, żeby pójść do niego popołudniu, gdyż prawdopodobnie o wcześniejszych godzinach spał.

Oszukiwał sam siebie, wmawiając sobie, że jest okej, jednak mimo krótkotrwałej kłótni, Zayn nie potrafił się na niego dłużej gniewać. Właściwie, to nie miał mu wiele za złe, jednak nie lubił przyznawać się do błędu.

-Co tu robisz? - usłyszał głos Louisa, kiedy wparował do jego pokoju, zostając go robiącego coś na komputerze.

-Twoja mama mnie wpuściła - wytłumaczył, po czym usiadł obok niego.

-Cóż, najwyraźniej muszę jej wytłumaczyć, ze nie wszyscy są tu mile widziani - powiedział, uśmiechając się do niego sarkastycznie.

Zayn wiedział, że zdecydowanie byłoby łatwiej, jakby Louis był choć trochę wyrozumiały, jednak dokładnie znał charakter najlepszego przyjaciela, więc nie zamierzał robić sobie takich nadziei.

-Myślę, że przesadzasz - zaczął mulat. -Chcesz zwalić na mnie cała winę, kiedy sam nie byłeś w stosunku do mnie fair.

-Zayn, przez ciebie pokłóciłem się z Harrym.

-Czy naprawdę Harry jest w tym wszystkim najważniejszy? - spytał. -Zacząłeś stawiać to wyżej niż nasza przyjaźń.

-Wyjdź, nie mam ochoty z Tobą rozmawiać.

-Właśnie zamierzałem to zrobić! - krzyknął, po czym opuścił dom Tomlinsona.

Zaczynając od tego, ze cały plan Zayna związany z Louisem się nie udał. Mimo to, nie było mu smutno, za to był jeszcze bardziej zły na przyjaciela. Tak naprawdę nie wiedział, czy był zły na Harry'ego, że to tak naprawdę on zabrał mu Louisa, czy na niego, ponieważ tak szybko go kimś zastąpił.

Pomyślał o tym, by po prostu odpuścić sobie Louisa, który i tak do niego wróci, kiedy Harry go zostawi, jednak nie potrafił. Zayn był dość obojętny na los innych, ale nie wtedy, kiedy chodziło o jego najlepszych przyjaciół. Mimo, że w tamtym czasie Louis to kompletnie olewał, wiedział, że jego miejsce w drużynie jest w jego rękach.

Pomyślał, że naprawdę nie może być tak źle. Miał się spotkać z Liamem za jakiś czas, ponieważ ten zaprosił go do kręgielni. Oczywiście, Zayn nienawidził kręgli, ponieważ nie umiał w nie grać, a nie lubi robić rzeczy, które mu nie wychodzą, bo naprawdę się wtedy denerwuje. Kiedy w siódmej klasie okazało się, ze będzie musiał spędzić trzy godziny lekcyjne, grając w koszykówkę, Louis musiał go uspokajać przez większość tego czasu, gdyż naprawdę wychodził z siebie, kiedy nie udawało mu się trafić do kosza, lub po prostu nie złapał piłki.

Zayn wiedział też, ze nie ma nic do gadania, a jeśli nawet powiedziałby Liamowi, żeby wybrali inne miejsce, mogłoby to brzmieć jakby w jakikolwiek sposób mu na tym zależało, mimo, że było kompletnie inaczej. On po prostu chciał przeżyć ten czas tak, by upłynął w miarę szybko, a gra w kręgle mu tego nie zapewni.

Zaczął się przygotowywać do wyjścia, nie zwracając dużej uwagi na to, jak się ubiera. Nie zamierzał się dla niego stroić, więc założył zwykle czarne rurki oraz biały t-shirt. Chwilę później usłyszał podjeżdżający samochód, co wiązało się z tym, że Liam już przyjechał.
Nie odzywając się ani słowem, usiadł na miejscu pasażera, wyciągając słuchawki.

-Chyba nie zamierzasz słuchać muzyki - popatrzył się na mulata, który wzruszył ramionami.

-To jakiś probleM? - spytał, jakby odpowiedz nie była oczywista. -Chce to jak najszybciej przeżyć, żebyś dał mi spokój i przyjął Louisa do drużyny.

-Jeśli będziesz się tak zachowywał, na pewno tak się nie stanie - na te słowa Zayn wywrócił oczami, po czym schował słuchawki do kieszeni.

-Czemu w ogóle tak się uczepiłeś? - warknął. -Znajdź sobie inna ofiarę i wyzywaj się na jej przyjaciołach.

-Po pierwsze, na nikim sie nie wyzywam - zaczął. -Chce Cię poznać, kto wie, może się zaprzyznimy - dodał, na co Zayn tylko głośno prychnal.

Resztę drogi spędzili w ciszy. Zayn stwierdził, że Liam jest bardziej nachalny, niż sądził, ponieważ parę razy musiał strącać jego rękę ze swojego kolana.

Nie wiedział, na co on liczył, ponieważ mulatowi nie podobał się Liam. Robił to tylko i wyłącznie dla Louisa, któremu był coś winien, jednak stwierdził, ze miało to bardzo wysoka cenę.

Chwilę później zajechali pod kręgielnie. Zayn niechętnie wysiadł z czarnego auta, powolnym krokiem udając się w stronę wejścia.

-Jeśli wygram, będziesz mi winien kolejną randkę - powiedział Liam.

-Nie ma mowy, nie umiem w to grać - odpowiedział.

-Mogę Cię nauczyć - zaproponował szatyn. -Jestem dosyć dobry, zobaczysz.

Było to prawda, ponieważ kiedy zaczęli grać, Liam od razu zbił wszystkie kręgle, co jeszcze bardziej zniechęciło bruneta.

-Nie chce, nie umiem - tupnął noga, jak mała dziewczynka. -Będziesz się ze mnie śmiał - zakrył twarz.

-Obiecuję, że nie bede - podał mu kule. -Spróbuj - uśmiechnął się.

Było zdecydowanie za wcześnie, żeby Zayn mógł w to uwierzyć, ponieważ w chwili, Kiedy nic nie zabił, chłopak wybuchnąl głośnym śmiechem, na co posłał mu mordercze spojrzenie.

-I na chuj się smiejesz? - warknal.

-Przepraszam, księżniczko, ale nie mogłem się powstrzymać - mówił nadal z rozbawieniem. -Chodź, pokaże ci - wziął kolejna kule, podając ja Zaynowi, po czym objął go od tylu, dotykając jego dłoni. -Musisz wykonywać pełne ruchy, nie spiesz się, masz czas - szepnął prosto do jego ucha.

Zayn starał się robić wszystko z jego wskazówkami, które okazały się cenne, ponieważ zbił wszystkie kręgle, po czym szybko popatrzył na wyniki.

-Poszło na twoje konto - stwierdził.

-Masz jeszcze szanse ze mną wygrać - powiedział. -Małą, ale masz.

-Musisz być tak bardzo pewny siebie? - wywrócil oczami

-Czy to wada? - spytał, biorąc do ręki czerwona kulę. -Nie moja wina, ze jestem we wszystkim najlepszy - dodał, szykując się do pchnięcia, jednak Kiedy miał to zrobić, Zayn wytrącił mu ja z rąk, przez co nic nie zbił.

-Musisz być zawsze taki wredny? - spytał.

-Przykro mi - oznajmił. -Choć w sumie, nie jest.

Spędzili tam jeszcze godzinę, a Zayn stwierdził, że wcale nie było tak źle jak na Liama i naprawdę miło spędził tamten wieczór.

Liam odwiózł go do domu, mimo, że ten nalegał, ze wróci sam. Wiedział, że kłótnie z nim nic nie dadzą, więc po prostu uległ.

-To kiedy powtórka? - spytał brunet, uśmiechając się w stronę chłopaka.

-Moja część umowy została dotrzymana, teraz twoja kolej - powiedział Zayn.

-Zawsze można zmienić zasady - zaśmiał się. -Jutro powiem Louisowi, ze znalazło się dla niego miejsce.

-Do jutra Liam - powiedział Zayn, unosząc lekko kąciki ust ku górze, jednak nie można było tego nazwać uśmiechem.

Jedyne o czym myślał, to był jutrzejszy dzień i to, by w końcu wyjśnić sobie wszystko z Louisem.

---------
Czy taka długość rozdziałów Wam odpowiada?
Rozdział miał być parę dni temu, ale laptop mi nie działał:))))



touch // ziamWhere stories live. Discover now