-John do jasnej ciasnej złaź ze mnie – powiedział zdenerwowany Greg
-To twoja wina, nie mówiłeś że przyjdziesz
- Co z moimi kotletami? - przypomniał Sherlock
-Sherlock, na miłość boską, daj spokój. Chociaż raz zajmij się czymś poważnym.
-Oh, John, kotlety są bardzo poważne, widziałeś kiedyś śmiejącego się kotleta?
John przez chwilę zastanawiał się nad ideą rozbawionego mięsa, ale zważywszy na sytuację w której się znajdywał, nie było to najodpowiedniejsze. Jęczący pod nim Greg wydawał z siebie takie dziwne dźwięki – nie wiadomo czy to radość czy ból – jednak po zastanowieniu postanowił w końcu podnieść się z podłogi z dumą, jak na młodego lwa przystało.
-Dzięki Bogu, John, mogłeś mnie zgnieść jeżeli leżałbyś na mnie dłużej – odparł Greg
-Zaraz zaraz... Czyli co jestem gruby?
-Co
-Tak, tak, właśnie to miałeś na myśli. Nie wiem co mam teraz myśleć Greg. Kiedyś byłeś mi bliski. A co jeżeli ty masz rację. Chyba powinienem przejść na dietę. Pani Hudson, Sherlock, Greg – nadszedł czas zmian.
-Czyli żadnych kotletów? - spytał ze smutkiem w głosie Sherlock
-Nie wiem, Sherlock, co mamy w lodówce?
-Nie chciałbyś wiedzieć co mamy w lodówce John. Dlatego tak rzadko do niej zaglądam. Łatwiej spytać czego nie mamy w lodówce.
-Dobrze, poprawię pytanie. Czy mamy coś jadalnego w lodówce?
-Cieciorka! - krzyknęła pani Hudson!
-Cieciorki nie trzeba trzymać w lodówce pani Hudson. - odparł John.
John po usilnych próbach zgadnięcia przedmiotów znajdujących się w lodówce dał za wygraną i w końcu do niej zajrzał. To co tam zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. A były to...
-Naleśniki! - zawołał radośnie Sherlock.
Po tym, jak zostali sami z John, Sherlock wydawał się spokojniejszy. Mając pewność, że nikt nie zabierze mu kompana do zabawy jego dusza mogła odpocząć. Po czasie jednak znudziło mu się spędzanie czasu w kuchni i postanowił wreszcie wziąć się do pracy.
