Obudziłam się późnym, a nawet bardzo późnym rankiem ponieważ była dziesiąta. Poczłapałam do salonu przywitać się z rodziną lecz nie skończyło się tylko na przywitaniu. Ciocia Sharon opowiadała mi o tym jak było podczas jej podróży. Mama z tatą przynieśli wielki tort. Było świetnie wszyscy dobrze się bawili. Nawet Rey—co było na prawdę dziwnym zjawiskiem—śmiał się i tańczył z Sharon. Po skończonej zabawie poszłam do pokoju chwyciłam telefon i rozpoczęłam odpisywanie
znajomym na życzenia. O, wiadomość od Niny!FelicityForNow
Dzisiaj, dwunasta, park.Szybko odpisałam.
SoyLuna
Dzisiaj, dwunasta, park, będę. 😂Spojrzałam za zegarek widniejący w prawym górnym roku ekranu. Jedenasta piętnaście?! Że co?! O nie, nie, nie, nie. Nie zdążę, nie.
Szybko pobiegłam do wielkiej szafy załapałam różowe rurki i biały top po czym szybko przebrałam się, ubrałam wrotki i jak strzała wyleciałam z domu łapiąc wczesniej mój plecak z przedmiotami bez których nie przeżyje ani dnia.
Po około piętnastu minutach jazdy byłam przy wejściu do parku. Teraz pozostało mi tylko pare zakrętów i będę przy naszej ławce. Mojej, Matteo, Niny i Gastóna. To tutaj ja i Król Paw pierwszy raz się przytulaliśmy, zwierzaliśmy sobie, opowiadaliśmy o naszych zauroczeniach, kłóciliśmy się o błahostki. To poprostu nasza i tylko nasza ławka. Rzadko kiedy widze, żeby ktokolwiek na niej siedział. Pewnie dlatego że nie jest w słońcu tak jak inne tylko pod starą wierzbą. Lecz to nadaje jej tego niesamowitego uroku. Jechałam dalej ostatni zakręt.
Widzę Ninę macham jej z daleka, a ona odmachuje mi swoją malutką dłonią. Podjeżdżam do niej przytulam ją, a ona od razu odwzajemnia uścisk po czym zasypuje mnie urodzinowymi życzeniami. Dziękuję jej, a chwilę później wspólnie podejmujemy się pójść na małe zakupy i mrożony jogurt do pobliskiego stoiska.
-Luna i jak podobała ci się niespodzianka Matteo?-spytała czarnowłosa podczas gdy ja wybierałam kolejną pare szortów do mierzenia.
-To było na prawde niesamowite! Myślałam że poprostu o mnie zapomniał, a on przez cały ten czas szykował dla mnie super film. Kocham go całym sercem!-mówiłam szczęśliwa, że mam takiego przyjaciela.
-Kochasz go?-spytała podejrzliwie dziewczyna.
-Oj Nina kocham ciebie. Kocham Ambar. Kocham Gastóna. I Króla Pawia też, przecież to mój przyjaciel.
-Niech ci będzie-rzekła wciskając mi do rąk fioletową spódniczkę.
Razem udałyśmy się do przebieralni przymierzyć nasze zdobycze.Śmiało mogę stwierdzić że Nina ma świetny gust.We wszystkim co wybrała dla mnie dziewczyna wyglądałam ładnie. Po przymierzeniu kreacji i zakupie większości postanowiłyśmy udać się do Empiku w celu zakupienia płyt naszych ulubionych wykonawców. Ja postanowiłam zakupić SGFG 5 Seconds Of Summer, a Nina najnowszego albumu Seleny Gomez. Za którą średnio przepadam. Wyjęłam z mojego plecaka telefon i spojrzałam na godzinę. Byla czternasta dwadzieściasiedem.
-Nina jest w pół do trzeciej-poinformowałam przyjaciółkę.
-To co ty na to żeby iść do mnie się przebrać i pójść do Rollera świętować twoje siedemnaste urodziny?
-Bardzo chętnie-odpowiedziałam pokazując rząd moich białych zębów.Jak postanowiłyśmy tak też zrobiłyśmy. Udałyśmy się do apartamentu taty nastolatki. Zajadłyśmy sałatkę po czym poszłyśmy się przebrać w nowo zakupione przez nas stroje. Praktycznie to samo tylko ja miałam ubraną niebieską spódniczkę którą wybrała mi dziewczyna, a ona jeansowe spodnie z dziurą na lewym kolanie. Obydwie ubrałyśmy białe sweterki i białe trampki.
Szłyśmy rozmawiając o wielu nieistotnych sprawach typu szkoła zadanie długoterminowe z chemii. Spytałam też kiedy się ujawni i spotka z RollerTrackiem lecz ona zmieniła szybko temat rumieniąc się. Coś jest na rzeczy, a ja dowiem się co. Zrobiłyśmy sobie bardzo dużo zdjęć jej aparatem. Właściwie nie wiem po co go wzięła. Po około 15 minutach byłyśmy pod wielkim budynkiem Jam&Roller. Nina wyprzedziła mnie i wbiegła szybko do środka. Ja zdezorientowana stałam chwilę przed drzwiami. Po czym zdecydowałam się wejść do środka.
Moim oczom ukazała się pięknie przyzdobiony bar na scenie stali chłopcy z Roller Bandu. Wszyscy stali przy okrągłych stolikach, a przed wejściem do Rollera stał Gastón i białym tortem w który wbite były dwie żółte świeczki po lewej znajdywała się jedynka, a po jej prawej stronie stała siódemka. Nina podtrzymywana przez Ramiro stała na jednym ze stolików robiąc nam zdjęcia. Poza nimi byli tu wszyscy! Ambar, Delfi, Jazmin, Jim, Jam wszystkie miały kolorowe stożkowe czapeczki na głowie. Nad sceną na średniej wielkości plazmie odtwarzany był filmik nakręcony przez Matteo i jego znajomych z Meksyku. Wszystko stanowiło idealną całość. Nagle cała paczka wraz z przypadkowymi osobami siedzącymi przy stolikach zaczęła śpiewać sto lat. Nawet Tamara przyszła zobaczyc co się dzieję i sama się przyłączyła. Stałam na środku zasłaniając usta dłonią. Wzruszyłam się znowu. Po raz kolejny dzisiaj płakałam ze wzruszenia. Mam najlepszych przyjaciół na świecie!
Chwilę po zaspiewanej piosence poszedł do mnie Gastón z tortem. Kazał mi wymyślić coś o czym marzę i dmuchnąć świeczki. O czym marzę? Marzę, żebyśmy już zawsze byli taką zgraną paczką i nigdy nie byli osobno. Zdmuchnęłam świeczki i dopiero wtedy zaczęła sie zabawa. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, nauczyliśmy, wszyscy dobrze się bawili, ale miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywali.
Po godzinie lub dwóch Pedro i Ramiro powiedzieli, że na Skype dzwoni Matteo. Podłączyli tablet pod telewizor i wszyscy razem rozmawialismy z Matteo.
-Królu Pawiu?-odezwałam się zauważając coś troche dziwnego.
-Tak Kelnereczko?
-Gdzie tak właściwie jedziesz?-spytałam zauważając iż jest w samochodzie.
-Ja? Do sklepu-odpowiedział piszcząc, a ja już wiedziałam. Matteo mnie okłamał. Zawsze piszczy kiedy kłamie. Zawsze.
-W porządku.-odparłam podejrzliwie.
-Dobrze ja muszę lecieć ponieważ jestem już na miejscu. Pa kochani!
-Pa Matteo!-powiedzieliśmy chórem i rozłączyliśmy się.
Robiliśmy sobie zdjęcia gdy nagle Gastón powiedział, że musi gdzieś wyjść. Wszyscy przytakneli i z uśmiechem wrócili do rozmów. Postanowiłam podejść do Niny i spytać o co tak właściwie chodzi.
-Nina dlaczego wszyscy się tak dziwnie zachowują?
-Aaaale jak to dziwnie?-spytała lekko zdenerwowana. Ona coś ukrywa.
-No dziwnie. Ukrywacie coś.
-Oj Luna nie umiem cie okłamywaćno bo Gastón...- w tej chwili do Rollera wszedł wcześniej wspomniany chłopak, a za nim postać w czerwonym kapturze z czerwonymi różami w dłoni. Nie wiem kim był ten chłopak nie widziałam jego twarzy ponieważ siedziałam na drugim końcu sali. Gastón szukał chyba kogoś. Chłopak z kwiatami ciągle podchodził do ludzi z naszej paczki i przytulał ich na powitanie lecz ciągle był tyłem do mnie. Gastón odwrócił się w naszą stronę zaciekle kogoś szukając podczas gdy tajemniczy młodzieniec przytulał Ambar. Nina siedząca obok mnie tajemniczo sie uśmiechała.-Gastón! Kogo szukasz?!-krzyknęłam myśląc, że mogłabym mu pomóc. Chłopak odwrócił się patrząc na mnie po czym podszedł do czerwonego kapturka i pokazał mu na nasz stolik. Nieznajomy zdjął kaptur i okulary odsłaniając tym samym swoją twarz. Nie czekając dłużej pobiegłam do "nieznajomego" który okazał się być Matteo. Wpadłam w jego rozłożone ramiona i zaciągnęłam perfumami. Kocham to! Nie mogłam wymarzyć sobie lepszych urodzin.
MATTEITO WRÓCIŁ OH YEAA
1102 SŁOWA SPECJALNIE NA 100 WYŚWIETLEŃMAM NADZIEJE ŻE WAS NIE ZANUDZIŁAM I PRZECZYTALIŚCIE DO KOŃCA BESOS 💘
CZYTASZ
Siempre para ti [Lutteo]
FanfictionLuna i Matteo najciekawsza i najbardziej różniąca się dwójka nastolatków w całym Buenos Aires. Roztargniona dziewczyna - Ułożony chłopak Spokojny - Szalona To jedne z ich niewielu różnic. Lecz mimo tego kontrastu dogadują się lepiej niż ktokolwiek. ...