Znajdowałam się w zatłoczonym przez dzieci w różnym wieku miejscu. Wzdłuż ulicy znajdowały się sklepy, takie jak mówiła Cho - należące wyłącznie do czarodziei... Takich jak my.
Gdy rozglądałam się po tym magicznym miejscu poczułam, że ktoś trącił mój prawy bok.-Uważaj jak chodzisz - Syknęła w moją stronę pewna brunetka, której chwilę po tym wypadła jej torba a z niej książki. - Widzisz co narobiłaś!
-Ja wcale nie chodzę, tylko stoję. Po za tym, to ty na mnie wpadłaś. - Powiedziałam lekko rozzłoszczona, ale i tak moje lekkie poirytowanie nie równało się z jej nerwicą. -Pomóc Ci..?. - Zapytałam, gdy zauważyłam jak wkurzona i zażenowana dziewczyna próbuje wszystko pozbierać.
-To nie stój przynajmniej na środku przejścia, bo nie dziwne, że ktoś na ciebie wpadł. I nie. Nie potrzebuje twojej pomocy - Powiedziała z wyrzutem. Może i miała racje, nie rozważne jest wbiegnięcie na środek zupełnie nie znanej mi ulicy.
Postanowiłam, że pooglądam jak próbuje nieudolnie wszystko podnieść. Nie udawało jej się to, ponieważ co chwilę ktoś koło niej przechodził przez co obrywała różnymi torbami, bagażami i tym podobne. Podniosła na mnie wzrok, a ja zaśmiałam się cicho i schyliłam aby jej pomóc.
Razem poszło nam szybciej, mimo to nie obeszło się bez obrażeń. Wstałam chwilę po niej i podałem jej rzeczy które udało mi się zebrać.
-Dzięki, ale nie pozbyłaś się swojego długu, wcale cię o to nie prosiłam. - Uśmiechnęła się lekko złośliwie i odeszła.
Tylko... Gdzie jest Cho i Jing..?
Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu swojej kuzynki i wujka. Jednak, bez skutecznie... Ciekawe czy zupa z Jing'a byłaby dobra... Biedny, chyba nie nacieszył się zbyt długo tym, że udało mi się dostać na ulice pokątną.
-Chloe! - Zawołał znany mi głos. Głos mojej kuzynki.
Spojrzałam w jej kierunku, a za nią zobaczyłam bardzo nie codzienne zjawisko. Był to ZESTRESOWANY Jing! Cóż, nie ma co mu się dziwić, nie mal otarł się o śmierć. Nie chce sobie nawet wyobrażać Sakury która dowiedziała się o tym, że jej mąż mnie zgubił. Ygh.. Okrutny i krwawy widok.
-Chloe jak mogłaś! - Powiedział do mnie rozżalony Jing - Czy ty chciałaś mnie zabić! - Zaczął się wydzierać. Widać było po nim że żartuje, jak zawsze.
-Tatoo, siarę mi robisz - Powiedziała Cho do swojego taty, po czym on zwierzbił jej włosy, tak jak wcześniej robił to swojej żonie. Najwyraźniej tak okazuje miłość. Zauważyłam, że spojrzał się w innym kierunku i uśmiechnął się unosząc dłoń. Witał się z kimś.
Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam cztery wesołe dziewczyny, najwyraźniej w moim wieku. Zaczęły machać... Do mnie? Odwróciłam się i zobaczyłam że Cho im odmachuje. No cóż, najwyraźniej nie do mnie.
-Okej - Schylił się, ponieważ teraz najwyraźniej nie chciał do nas krzyczeć... Już nigdy nie będę narzekać na swój niski wzrost, on dopiero musi mieć ciężko ze swoim - Ja idę do banku Gringotta, a wy tu poczekajcie i... Nie gubcie się.
-Idziesz? Chyba raczej uciekasz - Zaśmiała się Cho i znowu spojrzała się w kierunku grupki dziewczyn.
-Wybacz, ale ta Sindy czasem mnie przeraża... - Szepnął do nas.
-Agnes - Poprawiła go. -Co ty, nie wiesz jak to jest być zakochaną nastolatką? - Cho nie przestawała się śmiać ze swojego ojca.
-Nie, nie wiem. - Powiedział i znów spojrzał się na (z tego co słyszę) swoją wielbicielkę. - Okej, to ja idę. - Powiedział szybko i niemalże uciekł. Było to prawdopodobnie spowodowane zbliżającymi się do nas nastolatkami.
![](https://img.wattpad.com/cover/84745985-288-k425173.jpg)
CZYTASZ
new beginning; harry potter fanfiction
Fanfiction❞Zᴍɪᴀɴᴀ ᴊᴇsᴛ ᴊᴇᴅɴᴀ̨ ᴢ ᴄᴇᴄʜ ᴢ̇ʏᴄɪᴀ. Cɪ, ᴋᴛᴏ́ʀᴢʏ sᴋᴜᴘɪᴀᴊᴀ̨ sɪᴇ̨ ᴊᴇᴅʏɴɪᴇ ɴᴀ ᴘʀᴢᴇsᴢᴌᴏśᴄɪ, ʟᴜʙ ᴛᴇʀᴀᴢ́ɴɪᴇᴊsᴢᴏśᴄɪ ᴢ ᴄᴀᴌᴀ̨ ᴘᴇᴡɴᴏśᴄɪᴀ̨ ᴘʀᴢᴇɢᴀᴘɪᴀ̨ ᴘʀᴢᴇsᴢᴌᴏśᴄ́❞ 𝚆𝚘𝚕𝚗𝚘 𝚙𝚒𝚜𝚊𝚗𝚎 Nie do końca zwyczajna trzynastolatka zamieszkująca dalsze okolice Lit...