P.O.V Alex
Leżąc na łóżku zacząłem palić szluga. Zastanawiałem się czy wszystko spakowałem. Wstałem, zgasiłem papierosa i podszedłem do torby. Zacząłem sprawdzać czy wszystko jest. Po sprawdzeniu i dopakowaniu rzeczy postanowiłem włączyć muzykę, na maxa. Wziąłem papierosa oraz zapalniczkę i zapaliłem go. Położyłem się na łóżku i rozmyślałem o wszystkim i o niczym.
W moim pokoju było już siwo od dymu, a muzyka rozprzestrzeniała się praktycznie po całym domu. W pewnym momencie do mojego pokoju wpadła matka.
-Alex.. Ile razy ci mówiłam, że masz nie palić.
-Mhm... - dalej leżałem na łóżku.
-Ale tu jest siwo. - zaczęła kaszleć, podeszła do okna i je otworzyła.Po chwili skierowała się do mnie, zabrała papierosa, zgasiła go. Wzięła paczkę, która leżała na biurku. W tym momencie do pokoju wszedł ojciec. Jeszcze jego tu brakowało.
-Co tu się dzieje?
-A co cię kurwa to obchodzi? -zapytałem.
-Szacunku do swojego ojca szczeniaku. To, że tu mieszkasz, nie znaczy, że możesz robić co ci się podoba. A ty jak go wychowałaś? - to pytanie skierował do mojej matki.
-Przypominał ci, że to też twój syn i masz obowiązek go wychowywać.
-A ja ci przypominam, że to ja pracuję i nie mam czasu wychowywać jakiegoś gówniarza.
-A skąd mam pewność, że przez ten czas pracowałeś a nie robiłeś coś innego.
-Coś ty kurwo powiedziała!? - krzyknął ojciec i w momencie kiedy chciał uderzyć matkę odepchnąłem go.
-Jakim prawem podnosisz rękę na moją matkę!? Co ona ci zrobiła?! Powiedziała prawdę! W porównaniu do ciebie, starała się nas wychować i to nie jej wina, że jestem taki, a nie inny! Nie jestem najgrzeczniejszy, ale nigdy nie podniósłbym ręki na kobietę, a tym bardziej na matke moich dzieci!
-Jak śmiesz podnosić głos na swojego ojca. Ja cię nauczę szacunku! - w tym momencie zamachnął się i uderzył mnie z pięści w nos.
-To powinno cię nauczyć szacunku do starszych. - dokończył.
W tym momencie podbiegła do mnie matka, przytuliła mnie a na ojca zaczęła się wydzierać.-Jak mogłeś uderzyć naszego syna!?
-A skąd mam pewność, że to moje dziecko. Charakterem wogóle nie przypomina mnie!
-Masz rację. Nie zostałem wychowany na takiego skurwiela jak ty! A teraz wypierdalaj z tego pokoju bo tak ci przyjebie, że przez dobry miesiąc nie wstaniesz!
-A z tobą się jeszcze policzę szmato. - powiedział do mojej matki i wyszedł z mojego pokoju.
-Chodź Alex - złapała mnie za rękę i zaprowadziła do łazienki. Zaczęła opatrywać mój zakrwawiony nos.***
-Na szczęście nie jest złamany.
-Dlaczego pozwalasz się tak traktować mamo? - siedziałem na sedesie patrząc się jej w zmęczone, siwe oczy.
-Ty nic nie rozumiesz. - spojrzała na mnie swoim smutnym wzrokiem.
-Wszystko dobrze rozumiem, nie jestem już dzieckiem.
-To jego mieszkanie, to on zarabia.
-Ale to kurwa nie znaczy żeby podnosił na ciebie rękę.
-Gdyby bolał, weź tabletkę.
-Okej.Wyszła z łazienki a ja udałem się do pokoju. Zabrałem z niego walizke a w ręku trzymałem paczkę fajek i telefon.
Schodząc myślałem nad całą sytuacją i co chce powiedzieć mamie. Głęboki wdech i idziemy.-Mamo?
-Tak słońce?
-Jeśli cokolwiek by się działo, cokolwiek..
-Tak, wiem, mam dzwonić do Ciebie. Nie musisz mi tego ciągle powtarzać. Ty z Carmen jesteście dla mnie wszystkim i wy się najbardziej liczycie. Nie martw się o nic i baw się razem z siostrą tam bardzo dobrze.
-Mamoo..
-Pamiętaj aby tylko uważać na nią.
-Ty uważaj na siebie.Wpadła mi w objęcia a ja odwzajemniłem jej to. Bardzo ją kochałem i pomimo tego, że często się nie słuchałem jej uwagi były dla mnie złotem i zachowywałem je w sercu.
Uwielbiałem jej zapach. Zapach poczucia bezpieczeństwa, poczucia tego, że masz schron, poczucia wartości w drugim człowieku, poczucia czegoś, czego nikt inny nie mógłby zastąpić. Jej dłonie. Tylko one pokazują to, ile człowiek w życiu wycierpiał i przepracował. Były tak pomarszczone, żyły, które były oznaką ciężkiej pracy. Twarz. Jej zarys wskazywał na częsty smutek spowodowany ojcem. To on ją doprowadził do tego stanu. To on przyczynił się do większości tych zmarszczek. To on ją tak zniszczył. To on był wszystkiemu winny. I on za to zapłaci.
Oderwałem się od niej a na jej twarzy malował się smutek.
-Mamo? Powiesz tylko jedno słowo a zostaje tutaj.
-Nie..
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też synku. Baw się dobrze.Zabrałem się za torbę i wyszedłem.
Kiedy wrócę naprawie to wszystko. Wszystko co zostało zniszczone przez tego szmaciarza. Obiecuje.
CZYTASZ
Elusive
Teen Fiction,,Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.* A kiedy nie chcemy otworzyć serca na ich pomoc, nie zostawią nas. Poradzą sobie.. wytrychem." *Antoine de Saint-Exupery