P. O. V Nathaniel
-Problem? - spojrzała na mnie a ja dostrzegłem w jej oczach iskierki wkurwienia dlatego postanowiłem podkurwić ją jeszcze bardziej.
-Nie, skądże, ale jak się złościsz to wyglądasz jak mała dziewczynka - zaśmiałem się jej prosto w twarz.
-A ty wygladasz jak przerośnięty plemnik.W tym momencie mnie zatkało i nie potrafiłem wyjść z podziwu, że taka Carmen zna takie teksty. Sam teraz nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć.
-A ty..
-A ty to się nie odzywaj bo nie masz co do gadania.
-Możesz przestać, ślicznotko?
-Ojejuuu.. Zaraz malutki Nathanek się popłacze.. Ooo.. - jej dłonie powędrowały na twarz. Udawała, że płacze.
-Chuj Ci w oko bo w dupe to przyjemność.Postanowiłem jej tak odpowiedzieć i odszedłem. Udałem się do swojego auta bo przecież ten jebany autokar nie przyjedzie. Już miałem wsiadać gdy nagle zauważyłem coś na masce.
-Kurwaaaa!!
-Co ty tak się drzesz?!Odwróciła się w moją stronę Olivia. Na jej twarzy malował się niesmak.
-Te srakoloty ujebały mi auto! - byłem mega wkurwiony bo na to auto tyle wydałem.. Stop. Nie ja, lecz moi rodzice, ale to nie zmienia faktu że na to cudeńko poszło sporo kasy.
-Dobrze, ogarnij się już. Dam Ci chusteczkę.. - próbowała mnie uspokoić ale chyba nie umiała.
-Po chuj mi chusteczka! Nie da się tego gówna wytrzeć!Z dala mogłem usłyszeć tylko śmianie się rodzeństwa. W tej chwili nie było mi do śmiechu tymbardziej, że to auto sporo kosztowało.
-Co się śmiejecie?!
-Uważaj bo Ci żyłka pęknie. - śmiali się a ja nie mogłem już powstrzymać złości.
-Spokojnie, kupie sobie maść na ból dupy, kurwa.Wyrwałem Olivii chusteczkę i zacząłem nią przecierać samochód. Co nie co zeszło. Wsiadłem do auta. Otworzyłem wszystkie okna i puściłem muzyke.
-Wsiadacie? Bo jak nie to możecie zapierdalać na nogach.
Powiedziałem im bo nie chciało mi się już czekać na nich.
-Ja z tyłu!
-Wybacz Carm, ja też!Krzyknęli tylko.
-Japierdole.. - drzwi do auta na przodzie się otworzyły i ujrzałem w nich Carmen.
-Znowu będę musiała się z Tobą użerać.. - odrzuciła swoje brązowe kosmyki włosów do tyłu.
-No hej, piękna. - puściłem jej oczko.
-Uspokoisz się czy ja mam to zrobić za Ciebie? - spojrzała na mnie swoimi brązowymi ślepiami.
Ona była taka, taka inna niż wszystkie. Potrafiła mi odpyskować i się tego nie bała. Muszę przyznać że urodę to ona ma. Nie jest typowym plastikiem z toną tapety na ryju i ciuchami odkrywającymi więcej niż powinny, ale też nie chłopczycą. Ubiera się modnie i wygodnie, w ten sposób podkreślając swoje atuty, a muszę przyznać że miała je naprawdę niezłe...
-Halo?! Panienko?! Ruszamy?!
-A co ja kurwa robię?
-Stoisz?
-No chyba Ci się coś pomyliło dziewczynko, ja siedzę.
-Dobra, zamknij ryj i jedź.
-Nie denerwuj się złotko.
Posłałem jej buziaka, ale ona odwróciła się w stronę okna. Najwidoczniej nie chciała na mnie patrzeć. Ja jechałem.
***
-Halo? Śpiące królewny?
Wszyscy w aucie spali. Szkoda było mi ich budzić bo jeszcze trochę pozostało mi do przejechania. Jednak postanowiłem obudzić Carmen. Zatkałem jej nos.
*typowy głęboki wdech powietrza*
-Ty chuju!Zamachnęła się i strzeliła mi w twarz. Dostałem z liścia. Te jej iskierki w oczach.
-Zatrzymaj się. - spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.
Postanowiłem jej nie słuchać. Dodałem jeszcze więcej gazu.
-Słyszysz?
-Nie.
-Mam Ci się zrzygać na tapicerke?
-Cooo?!?! Czekaj!!!
Przestraszyłem się bo nie chciałem sprzątać czyiś rzygów tymbardziej z mojego auta. Zatrzymałem się gwałtownie. Wysiadła z auta i co dziwne, nie wymiotowała. Szła przed siebie. Nie zwracając na mnie uwagi. Otworzyłem okno.
-Co ty odpierdalasz?
Zwalniałem coraz bardziej aż wyrównałem tempa jej czołgania się. Zacząłem do niej krzyczeć.
-Nic?
Ręce skrzyżowała na swojej klatce. Z tego co wiem ta pozycja oznaczała niedostępność.
-Dobra, nie rób cyrku i wsiadaj.
-Nie wsiąde do Ciebie debilu.Powiedziała to bardzo stanowczo. Poprawiła swoją szarą koszulke z nadrukiem frytek po prawe stronie po czym odgarnęła włosy.
-Wsiadasz sama albo Ci pomogę.
-Nie, dzięki.
-Jak chcesz księżniczko.
Zatrzymałem się bardzo mocno, aż można było usłyszeć pisk opon pod siedzeniami. Spojrzałem do tyłu. Olivia i Aleks spali. Tak wyglądali słodko, że aż do porzygu. Ona oparta o niego a jego ręka na jej udzie. Kurwa, fuuu. Jak można z kimś być? Nie ogarniam tego. Upewniłem się, że banda z tyłu śpi. Wysiadłem i udałem się do drzwi od strony pasażera. Otworzyłem je.
-Pomóc Ci, ślicznotko? - dogoniłem ją kawałek.
-Przecież Ci mówiłam, że nie chce tam do Ciebie wsiadać.
-Jak chcesz. - złapałem ją za biodra i podniosłem.
-Aaa.. Co ty odpierdalasz?! - krzyknęła prosto w moje ucho. Jej głowa znajdowała się centralnie przy mojej.
-Możesz się nie drzeć? Zaraz mi bębenki pękną.
-Puść mnie!!! - krzyczała coraz głośniej. Byliśmy już przy aucie.
-Wchodź! - włożyłem ją tam jak zdechłego śledzia.
-Może jeszcze mnie zapniesz? - zakpiła ze mnie.
-Dla Ciebie wszystko. - chwyciłem pas i zapiąłem ją.
-Wielkie dzięki. - poraz kolejny skrzyżowała ręce i co dziwne, uspokoiła się.
Zamknąłem za nią drzwi, po czym odjechałem. Nawet nie wiem kiedy zasnęła. Spojrzałem na nią.
Wyglądała tak, niewinnie?
Odwróciłem się a moim oczom ukazała się czarna postać.
CZYTASZ
Elusive
Teen Fiction,,Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.* A kiedy nie chcemy otworzyć serca na ich pomoc, nie zostawią nas. Poradzą sobie.. wytrychem." *Antoine de Saint-Exupery