05

11 4 0
                                    

P. O. V Olivia

-Carm, nie przejmuj się, naprawdę. Pewno nic mu nie jest. - próbowałam ją pocieszać jednak nigdy nie umiałam tego robić.
-Oby.

Leżałyśmy u mnie na łóżku. Muzyka leciała tak głośno, że nawet nie dało się usłyszeć w ogóle swoich myśli. Z tego transu wyrwało mnie pukanie do drzwi.

-Siemka dupeczki!

Wstałyśmy na równe nogi a w drzwiach ukazał nam się ten dupek - Nathan. Carmen podeszła do Aleksa i wykonała zamaszysty ruch w jego stronę. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Carm dała z liścia Aleksowi.

-Co ty odpierdalasz?!
-Uhuhuuu.. Gorąco się robi, zaczekajcie chwilkę tylko odpale sobie fajke. - zaczął wyjmować paczkę z kieszeni.
-A ty się szmaciarzu pierdolony zamknij bo zaraz ty oberwiesz. - uniosła na niego rękę tak jakby chciała go uderzyć.
-Ogarniecie się?! Czy chcecie stąd wylecieć na zbity pysk wszyscy?
-Nie no, spokojnie księżniczko.
-Wychodzisz stąd.
-Co ty gadasz.
-Idziesz na balkon.
-Co to ma być? Jakaś kara?
-Zejdź mi z oczu.
-Spoko luz maleńka, tylko fajke sobie wyjme.

Gdy jestem zdenerwowana zawsze zachowuje spokój i nie daje po sobie poznać, że jestem na kogoś nieźle wkurwiona.

-Idziesz?
-Nie widzisz kurwa, że coś robie?

Najwidoczniej szukał zapalniczki którą ja wcześniej zdołałam mu podstępem zabrać. Nie pytajcie jak po prostu ją mam i już.

-Tego szukasz?

Uniósł swój wzrok spod swojej koszuli którą przetrzepywał. Carmen i Aleks siedzieli w rogu pokoju. Rozmawiali pewno o tym co się u nich wydarzyło. Nie chciałam im przeszkadzać dlatego postanowiłam zająć się tym idiotą.

-Skąd to masz?!

Jego głos uniósł się a ja zapomniałam o tym, że byłam wpatrzona w rodzeństwo.

-Nie Twoja zasrana sprawa.
-Mów! - zbliżył się do mnie o krok.
-Zluzuj gumkę w majtkach. Chcesz? - zbliżyłam się do okna balkonowego.
-To ją łap! - w tym momencie zapalniczka wyleciała za balkon a jej rozbicie o chodnik może wywnioskować to, że wylądowała.
-Co ty zrobiłaś?!
-Ja tylko dbam o Twoje zdrowie.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia z siebie.

-Aaaa!
-Co ty robisz?!

Złapał mnie za ręce i rzucił na łóżko. Przytrzymywał mnie tak, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu w jego stronę.

-Hej! - usłyszałam głos Aleksa. -Co ty odpierdalasz?!
-Ta szmata wyjebała mi przez balkon zapalniczke! I jak ja mam teraz zapalić?
-Nie mów tak o dziewczynie. Nie mogłeś tak odrazu, że nie masz czym szluga odpalić? Masz!

Wyjął z kieszeni paczke fajek a z niej zapalniczke. Rzucił w naszą stronę i zanim się obejrzałam leżałam już uwolniona od jego uporczywych chwytów które sprawiały ból na całym moim ciele.

-Masz szczęście! - przed oczami pokazał mi się palec niezadowolenia.
-Dobra, wyjazd mi.

Wyszedł na balkon. Usiadłam na łóżku a muzyka leciała w dobre. Tak naprawdę ja miałam najlepszy dom. Nie byłam tak rozpieszczona jak Nat ani nie miałam ojca tyrana jak Aleks i Carmen. To nie ich wina, że mają takich rodziców. Tak było mi szkoda tego rodzeństwa.

-O kurwa!

Nathan wybiegł z balkonu jakby ducha zobaczył.

-Twój ojciec.

Spojrzał na Aleksa.

-Olivia.

Przerwał i spojrzał w moje oczy dosłownie na kilka sekund. Nie mógł na nie patrzeć. Tak naprawdę nie zdziwiłam się. Większość osób w moich oczach dostrzega coś, czego ja nie potrafię wyjaśnić. Coś przerażającego skoro nie są w stanie utrzymać kontaktu wzrokowego.

-Pod żadnym pozorem nie otwieraj drzwi. Słyszysz mnie? - powiedział Alex

W tej chwili jego ciemne brązowe oczy wpatrywały się w moje. W jego czarnych węgielkach można zauważyć smutek, który doskwierał im od dziecięcych lat. Pomimo tego, kiedy się uśmiechał było w nich widać iskierki radości.

-Ddd.. Dobrze.

Spojrzałam się na drzwi.

-Olivia, co się dzieje?

-Yy..

Drzwi się otworzyły. Carmen wstała. Wszyscy stanęli koło siebie oprócz niej. Szła w stronę ojca, który stał w drzwiach.

-Carm..

Złapałam ją za rękę. Odwróciła się do mnie a jej grzywka spadająca na czoło tylko podniosła się pod wpływem emocji.

-Pamiętaj żeby nie robić rzeczy za które później będziesz żałować.
-Nie mów mi co mam robić! Sama doskonale wiem co jest dobre a co nie!
-O kurwa, będzie jazda, czekajcie, zapale fajeczke. - odezwał się jeden z najmądrzejszych, Nathan.

Włożył do buzi papierosa i już miał go odpalić kiedy z jego ust została ona wyrwana przez Aleksa. Rzucił ją na ziemie i przydeptał stopą.

-Co ty robisz?! - rzucił się do niej na kolana.

Obróciłam się do chłopaków a Carmen nie zauważalnie wyrwała mi się.

Zobaczyłam jak rozmawia ze swoim ojcem, lecz nic nie słyszałam. Po chwili Carmen dała mu w twarz. On już chciał się na nią zamachnąc kiedy Aleks wybiegł w ich stronę i go powstrzymał.

-Lepiej będzie jak pan opuści tą posesję. - zwróciłam się do niego.
-Czy ty mnie właśnie wyrzucasz? - spojrzał na mnie.
-Tak. - odpowiedziałam stanowczo.
-Jeszcze sobie z wami porozmawiam.

Aleks splunął śline w jego stronę. To chyba miała być oznaka kpiny i pogardy do niego.

-Ta.. Już napewno. - odezwała się Carmen.

Chyba już jej nie usłyszał. W oddali tylko trzaśnięcie przez niego drzwiami drogiego samochodu.

-Wszystko okej siostra? - zapytał Aleks.
-Tak... - powiedziała wyraźnie czymś przejęta.
-Na pewno? - zapytał.
-Mhm...

Wszyscy się obróciliśmy w stronę Nathana.

-Już cichutko. - szepnął do swojej już całkowicie zgniecionej przez Aleksa fajki. - Nikt Cię już nie skrzywdzi.
-Nath? - podszedł do niego Aleks.
-Wszystko okej? - w jego głosie można było wykryć zmartwienie. Chyba wszyscy pierwszy raz w życiu widzieliśmy w takim stanie Nathana.
-Japierdole, jacy wy pojebani jesteście.

Zaczął się zwijać ze śmiechu na podłodze a cała reszta dołączyła do niego. Leżeliśmy tak z dobre 15 minut wsłuchując się w muzyke i biorąc do płuc bucha za buchem z fajki.

ElusiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz