8. Tajemniczy Chłopak

1.2K 89 7
                                    

Obudził mnie okropnie głośny pisk, który dochodził powoli do moich uszu. Światło było zbyt jasne żeby dostrzec cokolwiek wśród tej mgły którą dostrzegłam. Moje tętno wyraźnie się podniosło. Kiedy już wszystko się unormowało zobaczyłam przed sobą biały sufit. Liczni ludzie stali nade mną, wciąż nie wiedziałam co się dzieje.
-Jak się czuję?-spytała jedna z kobiet w białym fartuchu.
-Poza tym, że nic nie czuje...Jest okej.
-To już coś.
-Przepraszam, ale co ja tu robię? To, iż jest to szpital da się zauważyć.
-Nic nie pamiętasz? Zemdlałaś na środku drogi. Jakiś chłopak przejeżdżał tamtędy i przywiózł cię tu.
-Nie pamiętam nic takiego. lecz...Chwila, chwila jaki chłopak?
-Nie widziałam go osobiście, podobno był bardzo miły. Może miał tyle lat co ty, nie wiemy tego na pewno. Nie chciał się przedstawić.
-Czy to nie trochę dziwne?
-Ważne, że w ogóle cię tu przywiózł
-Czy ja na pewno zemdlałam? Mam jakieś zaniki pamięci, ale kojarzę, iż było to inaczej.
-Czyli jak?
-Wyglądało to jak wypadek samochodowy, przynajmniej z mojej perspektywy.
-Tego już chyba nie odkryjemy jak było naprawdę lecz ktoś przyszedł do ciebie.- zza drzwi widziałam twarze moich przyjaciół. Najbardziej chciałabym teraz zniknąć. Wojtek się na mnie zawiódł, można było to dostrzec po jego wyrazie twarzy. Czuję się głupio i to bardzo. Po chwili wszyscy przekroczyli próg drzwi jednocześnie zbliżając się każdym krokiem do mnie. Blondynka szybkiem ruchem wtuliła się we mnie.
-Liliana, Boże jak dobrze, że tu jesteś.
-"Boże"? Wystarczy Lila.
-Ciebie to jeszcze śmieszy?- zapytał Arek.
-Ty się już lepiej do mnie nie odzywaj.- zapadła cisza. W sumie to dobrze, nie będę zawsze posłusznie przytakiwać na wybory innych wobec mnie. Nie zawsze to co według nich jest dobre właśnie takie jest.

-Wyjdzcie na chwilę.- poprosił brat.
-Ale...
-Wyjdzcie! - uniósł nieznacznie głos lecz i tak nie zabrzmiało to łagodnie. Przyjaciele zrobili to co kazał. Na sam jego wzrok spoczywający na mnie miałam obawy. Wojtek usiadł na skraju mojego łóżka. Przez chwilę wpatrywał się w ziemię, zapewne nad czymś myślał.
-Ja, ja przepraszam.- zaczęłam pierwsza.
-Nie musisz.
-Jak to?
-Widocznie miałaś powód żeby postąpić tak, a nie inaczej.
-Możliwe choć wycierpiało przeze mnie wiele ludzi.
-Zapamiętaj jedno, jesteś moją siostrą i nikt nie ma prawa cię skrzywdzić póki jestem przy tobie ja. Nie patrz na te nic nie znaczące artykuły w internecie. Nie będą cie oceniać bez znajomości ciebie. Pamiętaj, mi i innym osobom na tobie zależy i zrobimy wszystko żebyś była bezpieczna. Kocham cię. - kilka łez spłynęło po moich policzkach, brakowało mi tych dwóch słów od osób ważnych dla mnie. Zwykłego "kocham cie".

-Co tu widzisz?
-Umm...Samochód.
-A tu?
-Dziewczynę.
-Ten obrazek co przedstawia?
-Nie jestem pewna.
-Przyjrzyj się uważnie.
-Już gdzieś to widziałam.
-Unieś rękę- Poprosiła Lidia. Przespałam jeden dzień w szpitalu, a to dziś miałam następną wizytę u niej. Nie mogłam tego odpuścić. Poza tym dziś mam wyjawić przyjaciołom prawdę. Zrobiłam to co ruda dziewczyna kazała.
-Co na niej widzisz takiego?- kontynuowała dalej.
-Bransoletkę.
-Od kogo?
-Od Bartka...
-Czujesz coś do niego?
-Nie proszę, skończymy to już na dziś.
-Dobrze, nie możesz się męczyć.
-Przyjdziesz do mnie?
-Jeśli będzie ci dzięki temu raźniej.
-Tak, chyba tak.
-Usiądziemy wtedy z twoimi przyjaciółmi.
-Myślisz, że będą na mnie źli kiedy im to dziś powiem?
-Myśle, że zrozumieją. Dasz radę, wierzę w ciebie.
-Znaczy to dla mnie dużo...Dziękuję.
-To nic, powodzenia.

Ruszyłam z powrotem do mieszkania, po drodze dużo nad tym rozmyślałam. Czułam na sobie wciąż czymś wzrok, nawet się nie odwróciłam. Za bardzo ogarnął mnie strach. Lecz kiedy już dotarłam do mieszkania poczułam się bezpieczna. Wszyscy usiedliśmy w salonie, w końcu jest pora i czas żeby to zrobić. To co należy.
-Obiecajcie mi jedno.
-Co? -zapytał Mariusz.
-Nie odsuniecie się ode mnie?
-Oczywiście, że nie.
-Dobrze...Ostatniego dnia przed finałem pokłóciłam się z Bartkiem. Bolało mnie to, i to jak. Jeszcze tego samego wieczora przyszedł do mnie Cris. Nie owijał w bawełnę i ja też nie będę. Najlepiej byłoby zapomnieć, ale tak się nie da. Doszło do czegoś czego nie powinno, zgwałcił mnie najprościej mówiąc. Wiecie jak okropnie się czułam? Jakby to była moja wina, jakbym to ja na to wszystko pozwoliła. Do teraz mam żal do siebie, że nie zareagowałam inaczej. To boli, żyć ze świadomością iż straciłeś ukochaną osobę. Następnego dnia Kapi przyszedł mnie przeprosić, poczułam się jeszcze gorzej. A później...Oświadczył mi się. Nie przyjęłam tego, nie byłam w stanie mu powiedzieć co zaszło. Znienawidziłby mnie do końca życia, to jest jeszcze gorsze. Teraz jedyne czego chce to jego dobra, tego żeby to on był szczęśliwy, bo ja już nie mogę. Rozumiecie? Zniszczyłam go, to moja wina- Rozpłakałam się na dobre. Wojtek jedynie podszedł do mnie i uklęknął koło mnie.
-Zabije skurwiela...

No to tak, wyniki konkursu:
Podjęłam decyzję, mam nadzieję, że dobrą.
Wybrałam cztery osoby, których propozycje wydały mi się najlepsze. Wszystkie te postacie nie będą w jednym czasie w moim opowiadaniu. Będą pojawiać się z czasem żeby wyszło to normalnie. Nie będą też one na stałe, mogą być bardziej drugoplanowe lub epizodyczne. Ale do rzeczy. Wybrałam propozycje lara-fernandez KrychaWie zaczar_owana Mrs1loneliness (byłam obiektywna i nie wybrałam kogoś od tak, propozycje tych osób najbardziej mi się spodobały co nie oznacza, że reszta była zła. Gratuluję wszystkim.) Niektóre propozycje innych mogą się również kiedyś pojawić lecz to nie jest przewidziane na tą chwilę. ;) Dobranoc wszystkim.

Bliscy Sobie // Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz