14. Uczucia wyblakły

1K 83 24
                                    

Wmurowało mnie w ziemię, stałam ociężała bez możliwości ruchu. Jego brązowe tęczówki wpatrywały się w moje mokre od łez policzki. Czułam jak piecze mnie cała twarz. Wszyscy stali wgapiając się raz we mnie, innym w Bartka. Ogólnie było strasznie niezręcznie. Sama nie wiedziałam co zrobić, a wiadomo, że z moją psychiką nie jest najlepiej więc po prostu łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Strach przeszłości wrócił, a wspomnienia zaczęły przewijać się przez moją głowę. Ile dałabym żeby zobaczyć jeszcze na jego twarzy uśmiech kierowany w moją stronę? Teraz wyczułam tylko zdziwienie i pełen żal. Co najlepsze, wcale mnie to nie dziwi. Nic od naszego ostatniego spotkania się nie zmieniło, poza towarzystwem w którym teraz przebywa. Brunetka przy, której stał była piękna. Szczupła, zgrabna, z ostrym wyrazem twarzy, ale przy tym i tak cudowna. Zazdrościłam jej, mojego szczęścia. Lecz zasłużyłam sobie na to, oglądania tego widoku.
-C-co ty tu robisz?- spytał Kapi.
-Umm, długa historia.- co miałam mu powiedzieć? Prawda zaboli, a ja chcę tylko jego szczęścia, nawet jeśli będę cierpieć.
-Wy się znacie, tak? -zadała nagle pytanie prawdopodobnie nowa dziewczyna Bartka.
-Tak, nie, znaczy powiedzmy.
-Liliana, to jest Anastazja Majewska moja...
-Bliska przyjaciółka. - oznajmiła brunetka. Na jej buzi widniał chytry uśmiech, mimo to była miła.
-Liliana to.
-Znajoma.- przerwałam mu. Uśmiechnęłam się sztucznie, ale miało wyjść to naturalnie.
-Tak, właśnie...- spojrzał na mnie ukradkiem po czym przerzucił wzrok na Anastazje. W tym momencie coś ukłuło mnie w serce.

Z racji tego, że galerię zamykali wszyscy wybraliśmy się do parku. Nie miałam na to największej ochoty, Mariusz mnie o to poprosił. Czemu? Żebym widziała jak mój były układa sobie życie na nowo? Słuchałam go uważnie, co mówił, co opowiadał, co miał do powodzenia i jak wiele się zmieniło. Można powiedzieć, że wszystko, a jednak. Sposób w jaki na niego patrzę nigdy się nie zmieni.
-Masz jakieś plany, Bartku?- spytała nagle Olga.
-Zależy na co, jutro.
-Jutro jedziemy do Leicester.- przerwała mu jego towarzyszka udzielając odpowiedzi za niego.
-Na ile?
-Być może na resztę życia.- dziewczyna udzielała radośnie odzewu. Wtedy moje serce pękło na kilkaset kawałeczków. Czyli jednak przyjął propozycje, super. Powinnam się cieszyć, tak?
Między nami nastała niezręczna cisza, znów, którą przerwałam.
-Kim jesteś z zawodu?- zadałam pierwsze pytanie do brunetki.
-Jestem początkująca modelką.- uśmiechnęła się pokazując tym biały rządek zębów.
-Ambitnie.- zaśmiałam się pod nosem.
-Masz coś do tego?
-Ja? Ależ skądże.
-Więc dlaczego się ze mnie naśmiewasz?- jej głos doprowadzał mnie do irytacji.
-Chyba ci się coś przywidziało.
-Chciałabyś.
-Słuchaj mnie, powiedziałam tylko, że modelka to ambitny zawód.
-Bo ty niby masz ambitniejszy
-Można powiedzieć, że się wybieram.- Majewska jedynie prychła, wstała z ławki i pociągła Kapustke za sobą.

Mam serdecznie dość, z niej jest taka druga Klaudia choć Adamczyk mniej mnie irytowała. Ona wie kim byłam dla Bartka, robi to specjalnie żeby mi dopiec. Jeśli tak nie jest mam zwyczajnie urojenia.
-Dobra, ja się zbieram.- oznajmiłam przyjaciołom, kiedy tamci jeszcze nie wrócili.
-Czekaj.
-Na co?
-On jutro wyjeżdża, pewnie chce odpocząć.
-Cały czas na ciebie patrzy, Liliana.
-Też bym na niego tak patrzyła gdybym się mu oświadczyła, a on zapadłby się pod ziemię i przepadł jak kamień w wodę.
-Masz w tym trochę racji.
-Trochę? Do zobaczenia w mieszkaniu.
-Na pewno nie chcesz na nas zaczekać?
-Nie, mam już dość wrażeń na dziś. Cześć.

Czym prędzej udałam się do mieszkania, teraz nic się już nie liczyło. Nawet jeśli wmawiałam sobie, że to koniec, nic nie czuje, okłamałam samą siebie. Jednak to co teraz jest już się nie zmieni. Będzie tak jak teraz.
On jutro wyjeżdża w pogoni za marzeniami lecz do mnie to nie dociera. Wariuje na punkcie kogoś kogo nie powinno być w moim życiu. To jest ten czas, czas żeby się poddać i zapomnieć. Widzę jego radość na twarzy, nie mogę już nic zrobić.

Kiedy przyjaciele wrócili do domu ja już byłam zdecydowana podjąć jedyną decyzję. Niepewność przejęła górę, a uczucia wyblakły. Poczułam jak wszystko traci sens, a zarazem coś nabiera. Mnóstwo pytań i nie podjętych decyzji przewinęło mi się właśnie przez myśli. Chciałabym dużo, mało mogę.

Wtem przyjaciele przekroczyli próg drzwi. Sama już nie wiedziałam co mam powiedzieć lub zrobić. Każdy robi jakąś 'rewolucję' w swoim życiu, może teraz pora na mnie.
-Bartek pytał się.
-Koniec!-przerwałam Arkowi.
-Co jest?
-Mariusz, ja już podjęłam wybór co do wyjazdu...

Przypominam, że ostatnio był maraton i wydaje mi się, nie wszyscy go przeczytali.
Tak to zapraszam jeszcze raz na moje nowe opowiadanie o Krychowiaku. Dziś ukarze się tam drugi rozdział.

Bliscy Sobie // Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz