Nasze życie nabrało rutyny. Wiedliśmy spokojne wspólne życie, jak zwykła para, gdyż w domu nie odczuwałam tego, że obok mnie siedzi gwiazda o światowej sławie. Taehyung zaczął wychodzić częściej z domu, pewnie ze względu na próby, toteż nie kwestionowałam jego wypadów i uznałam, że będę od czasu do czasu musiała się godzić na taki stan rzeczy. Ja również zresztą nie byłam bez winy, bo praca dawała się we znaki. Skupiłam się więc na niej i na sobie. Miałam dużo do nadrobienia w papierkowej robocie w banku. Wydawało by się, że to takie nic, gdy człowiek za dobre pieniądze siedzi za biurkiem, bo tak to jakoś bywa, że im człowiek więcej zarabia tym lżej pracuje. Jednak muszę przyznać szczerze, że od początku nie była to moja wymarzona ścieżka kariery i nudzi mnie to jak ona przebiega. Monotonia zaczyna być dobiająca, a ja zaczynam coraz bardziej zazdrościć Taehyungowi jego sławy i pracy jako muzyk. Chociaż jak pomyślę sobie o sasaengach to jednak nie zazdroszczę aż tak. Szczególnie, jak przychodzą pod nasz blok. Dobrze, że mieszkamy wysoko, to chociaż przez okna nie mogą zaglądać. Tak więc praca w banku chyba nie jest taka zła. Tym bardziej, że nie mam bezpośredniego kontaktu z klientem. Gdybym musiała ciągle tłumaczyć tym starym babom oprocentowanie na koncie to już wylądowałabym w psychiatryku. Naprawdę ciężko się z nimi dogadać. Przerabiałam to niestety.
Więc tak wygląda moja rzeczywistość mieszkania z super gwiazdą. Wstaję rano, dajemy sobie buzi na dzień dobry, potem tylko mijamy się w drzwiach do łazienki i tyle go widzę do wieczora. Mam nadzieję, że nasza sytuacja w końcu się zmieni i znów będziemy mieć więcej czasu dla siebie, jak wtedy, gdy urządzaliśmy mieszkanie.
Tak rozmyślałam sobie, gdy wychodziłam z pracy. Musiałam wyjść wcześniej tego dnia, gdyż komputer przestał mi działać, a typ z IT nie mógł sobie z nim poradzić. Uznałam, że na poprawę humoru pójdę na kawę i ciastko do mojej ulubionej kawiarni nieopodal domu. I wtedy zobaczyłam coś co mnie zaniepokoiło, zaszokowało i rozbiło na kawałeczki. Do jednego ze stolików zmierzał sam w swojej osobie Taehyung z jakąś kobietą. Śmiali się i szturchali jak dzieci w podstawówce. Postanowiłam przyglądać się tej sytuacji dalej tak, by mnie nie zauważyli. Nagle V wręczył jej bukiet kwiatów i uklęknął mając ogromny uśmiech na twarzy. CZY ON SIĘ JEJ OŚWIADCZA?! Nie mogłam na to patrzeć. Pobiegłam szybko do domu ze łzami w oczach. Czyli dlatego tak często wychodził? W sumie reszta chłopaków nie mówiła nic o comebacku czy o próbach, a Suga czy Jimin zaczęli z kimś ostatnio kręcić. Mój gniew i rozczarowanie zaczęły rosnąć. Płakałam tak mocno, że aż zaczęło kręcić mi się w głowie. Kim Taehyung wcale nie mówił prawdy. On spotykał się za moimi plecami z jakąś inną laską. Dlatego właśnie zaczął częściej wychodzić, to było powodem. Czułam jak w jednej chwili runął cały mój świat. Zebrałam szybko swoje rzeczy i zadzwoniłam do kolegi, żeby móc się u niego przespać i przemyśleć co robić dalej.
Taeyong jak zawsze wsparł mnie w trudnej chwili. Jestem mu wdzięczna, że nawet w momencie gdy robi karierę wciąż o mnie myśli i pomaga jak może. Przyjechałam do jego małego mieszkanka i zostawiłam rzeczy przy wejściu. Rzuciłam mu się zapłakana w ramiona, a on chyba nawet nie miał odwagi by zapytać co się dzieje. Po prostu pozwolił mi się wypłakać. Rozłożył sobie materac w kuchniosalonie (to mieszkanie jest tak małe, że nie wiem nawet jak nazwać tą przestrzeń) a mnie ułożył na łóżku. Gdy zgasił wszystkie światła zaczęłam gapić się w ciemność i rozmyślać o tym co się stało i jak ogromne obrzydzenie czuję do Taehyunga. Czy to moja wina? Czy ja się za bardzo narzucałam, przez co przestałam go interesować? Co tak naprawdę miała znaczyć tamta sytuacja z tamtą kobietą? Nie rozumiem dlaczego mnie okłamywał, ale gdyby to była zwykła koleżanka to powiedziałby mi o tym przecież. Mamy dobrą relację, nie jestem zazdrosną osobą, on także. Mamy, a właściwie teraz to już mieliśmy, ogromne zaufanie do siebie. On wiedział, że mam kolegów, ja wiedziałam, że on ma koleżanki, ale tej kobiety z kawiarnii w życiu na oczy nie widziałam. Czułam się tak okropnie, ale płacz mnie tak wykończył, że usnęłam praktycznie od razu, co ukoiło, przynajmniej na kilka godzin, moje myśli.