Rozdział 6

46 14 4
                                    

25 marca, środa

           Obudziłam się bardzo wcześnie. Odpuściłam sobie szkołę i zaraz z rana razem z Ji Tae przyjechałam do szpitala. Mama wciąż była nieprzytomna. Nie mogłam znieść tego widoku. Kiedy przypomnę sobie mojego brata, łzy same cisną mi się do oczu. Siedziałam już dobre trzy godziny. Bałam się... Tak bardzo bałam się o mamę...
  - Sung Mi... Będzie dobrze. - pocieszał mnie chłopak. Usiadł obok mnie, poczym złapał mnie za rękę. Odwróciłam wzrok. - Mimo, że mama Ci obiecała, nie byłyście w parku, prawda? - spytał. Kiwnęłam przecząco głową. - W takim razie zabiorę Cię dzisiaj do parku. Zjemy obiad na mieście, posiedzimy w parku. - oznajmił Ji Tae.
  - Park jest w centrum Seulu. To daleko. - przyznałam.
  - A ze szpitala do domu myślisz, że jest blisko? Jedziemy potem do parku... - poinformował mnie chłopak. Wstałam, poczym udałam się w stronę automatu z napojami. Dzisiaj postanowiłam wypić kawę. Ponieważ nie było jeszcze południa, nie zdążyłam się jeszcze do końca obudzić...

           O godzinie 13:45 udaliśmy się do parku. Byłam bardzo zmartwiona tym, że Ji Tae musi spełniać moje zachcianki. Po 45minutach byliśmy na miejscu. Usiadłam na ławce zaraz obok Ji Tae.
  - Czemu nic nie mówisz? - spytał chłopak.
  - Nie wiem co powiedzieć...
  - Czemu?
  - Wystarczy, kiedy powiem że bardzo się boję? Boję się Ojca... O Mamę... O mnie... Umieram z przerażenia, kiedy pomyśle sobie o tym, co zrobił mojemu bratu.  - wyjaśniłam.
  - To co zrobisz? - dopytywał Ji Tae.
  - Nie wiem, co zrobię... Albo ucieknę jak tchórz, albo w końcu mu się postawie.
  - Nie możesz... Jeśli to zrobisz... On Tobie też coś zrobi...
  - I co z tego? Niech robi co chce! Jeśli coś stanie się mamie, nie wybaczę mu tego...
  - Wystarczy! Co chcesz zjeść? - spytał po chwili chłopak.
  - Mam ochotę na kurczaka... - przyznałam niepewnie.
  - W porządku, pójdę kupić kurczaka, a Ty tu Zaczekaj... - kiwnęłam głową. Naprzeciwko jakieś dzieci grały w piłkę. Przypomniało mi to, kiedy Eun Jae grał w szkolnym klubie w piłkę nożną. Byłam na każdym meczu. Nagle poczułam puknięcie w nogę. Piłka, która mnie uderzyła należała do jednego z tych chłopców. Chwyciłam piłkę do rąk, podnosząc na wysokość podbródka.
  - Przepraszam... - usłyszałam nieśmiały głos. - mógłbym odzyskać swoją piłkę...? - spytał chłopiec.
  - Oczywiście, przepraszam... - speszyłam się.
  - Zna się Pani na piłce nożnej? - dodał po chwili chłopiec.
  - Nazywam się Sung Mi, Han Sung Mi! Nie nazywaj mnie "panią" ... - odrzekłam. - To nie tak, że się znam, tylko mój starszy brat grał kiedyś w szkolnym klubie...
  - Chcesz z nami zagrać...? - zapytał dziesięciolatek. Zgodziłam się. Miałam jeszcze sporo czasu, nim wróci Ji Tae. Poszłam za chłopcem w kierunku boiska naprzeciwko. Cały czas czułam, że ktoś mnie obserwuje. Nie robiłam sobie z tego nic. Bardzo dużo osób przebywało o tej porze w parku. Każdy mógł patrzeć na mnie...

           Nie minęło piętnaście minut kiedy podziękowałam chłopcom za grę. Bardzo dobrze się bawiłam. Chcieli, bym pozdrowiła od nich brata. Zgodziłam się... Co miałam im powiedzieć innego? Ruszyłam w kierunku ławki. Nagle poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę. Byłam przekonana, że to był Ji Tae. Odwróciłam się z uśmiechem na ustach. Kiedy spojrzałam przed siebie, przeraziłam się. Od razu spuściłam wzrok. Czułam jak nogi się podemną uginają, a mój oddech przyśpiesza... Chociaż chciałam coś powiedzieć, nie mogłam... Strach mnie sparaliżował... Upadłam na ziemię. Nawet nie spojrzałam do góry. Mężczyzna przykucnął przede mną, położył rękę na moim podbródku, chcąc unieść moją głowę. Nie pozwoliłam jednak by to zrobił. Łzy napływały mi do oczu. Czułam to... Starałam się jednak powstrzymać najbardziej, jak mogę. Spuściłam głowę jeszcze niżej.
  - Powiedz mi... Gdzie mieszkacie? - usłyszałam męski głos. Nie zamierzałam odpowiadać. Łza spłynęła mi po twarzy. - Boisz się? To dobrze... Mów, gdzie mieszkacie! - krzyknął mężczyzna. Cały czas milczałam. - Posłuchaj mnie... Jeśli Teraz mi tego nie powiesz... Zrobię z Tobą to samo, co z Eun Jae i Twoją matką! - oznajmił. Oczywiście czuć było alkohol. Ale nie w takiej ilości, co oznacza, że był świadomy tego, co mówi. Przestraszyłam się jeszcze bardziej...
  - Nie... odpowiedziałam kiwając przecząco głową. - Nie rób tego, błagam... - ośmieszyłam się. Nie wiedziałam, co mogę powiedzieć. -Ojcze... Nie rób tego... Nie Bądź taki... - poprosiłam łamiącym się głosem.
  - Jeśli nie odpowiesz mi, zrobię z Tobą to samo, co z Eun Jae, potraktuje Cię dokładnie tak samo! Nawet jeszcze gorzej... Aaa i Lepiej nie wspominaj nikomu o tej rozmowie... - oznajmił mężczyzna, poczym odszedł. Rozpłakałam się. Nie wiedziałam, co robić. Nogi nie chciały mnie w ogóle nieść. Udało mi się jednak wstać. Cały czas się oglądając pobiegłam w kierunku przystanku autobusowego. Po drodze wpadłam jednak na Ji Tae. Szkoda, że nie przyszedł trochę wcześniej... Ruszyłam jednak dalej... Co sił w nogach biegłam na przystanek. Nie minęło pięć minut, kiedy autobus podjechał. Cała spanikowana weszłam do środka i jak zwykle usiadłam na drugim pojedyńczym siedzeniu. Bałam się... Teraz jeszcze bardziej. Że zrobi coś mi ... I mamie... Nie było sekundy, żebym się nie bała... Nie wiedziałam co robić. Bałam się, że będzie mnie prześladował, że mnie obserwuje... Nawet teraz...

           Usiadłam na progu drzwi, które były zamknięte. Klucze miał ze sobą Ji Tae. Czułam, jak trzęsą mi się nogi i ręce. Wkrótce podjechał samochód z którego wyszedł Ji Tae. Podszedł do drzwi, otwierając je. Spuściłam głowę.
  - Wszystko w porządku? - spytał chłopak. Położył mi rękę na ramieniu, ja odwróciłam się. W końcu zaczęłam płakać, i wbiegłam do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Nie chciałam by ktokolwiek tu wszedł. Ji Tae przybiegł zaraz za mną. Nie chciałam, by ktoś wchodził do mojego pokoju. Usiadłam opierając się o drzwi...
  - Han Sung Mi! Otwórz drzwi! - prosił chłopak.
  - Nie... Odejdź stąd! Nie chcę, nie zrobię tego! - odpowiedziałam szybko. Nie wiedziałam tak naprawdę... Nie byłam świadoma tego, co robię.

           Ji Tae zadzwonił do matki, by poinformować ją o całej sytuacji.
  - Mama Sung Mi ma się dobrze, będzie mogła wrócić do domu. Wrócę razem z nią. - oznajmiła kobieta. Można było usłyszeć, że się uśmiecha. Że jest szczęśliwa.

           Ja o niczym nie wiedziałam. Podeszłam do łóżka, upadając na nie... Bałam się coraz bardziej... Że ojciec mnie znajdzie, że zrobi nam to co zrobił Eun Jae... Bałam się... A najgorsze było to, że nikomu o tym nie mogłam powiedzieć... Zasnęłam. Po trzech godzinach obudziłam się, czując jak ktoś mnie głaszcze po głowie. Otwarłam oczy.
  - Mamo... Mamo! - rzuciłam jej się na szyję. Ucieszyłam się, kiedy ją zobaczyłam. - Wszystko w porządku?- spytałam
  - W porządku... - pocieszyła mnie mama. -A z Tobą? Wszystko w porządku?
  - Jeśli moja mama ma się dobrze, to ze mną też w porządku... Nie musisz się o mnie martwić mamo. Mam osiemnaście lat, poradzę sobie. Chroń siebie. Mną się nie przejmuj... - oznajmiłam. Łza spłynęła mi po twarzy. Bardzo mi ulżyło, kiedy zobaczyłam przede mną mamę, ale w głębi serca bałam się, że zarówno jej, jak i mi może się coś stać. Coś gorszego niż do tej pory...
  - Za pół godziny zejdź na kolacje. - oznajmiła mama, pocałowała mnie w czoło, a po chwili zniknęła za drzwiami.

  - Jak się czuje Sung Mi? - spytał zmartwiony Ji Tae
  - Mówi, że wszystko w porządku. Co tak naprawdę się wydarzyło?
  - Nie wiem, mieliśmy zjeść obiad, więc poszedłem po kurczaka, na którego miała ochotę. Kiedy wracałem zobaczyłem tylko, jak biegnie w moją stronę. Chyba płakała. Pobiegła na przystanek autobusowy, więc ja też wróciłem do domu. Siedziała na schodach, cała zapłakana. Dziwnie się zachowywała. Kiedy położyłem rękę na jej ramieniu, zaczęła płakać i pobiegła do swojego pokoju. Nie chciała otworzyć drzwi, więc nie próbowałem się niczego więcej dowiadywać... - wyjaśnił chłopak
  - Możliwe, że ktoś jej groził? - dopytywała mama.
  - Widziałem jak grała w piłkę z jakimiś małymi chłopcami w parku, ale co się wydarzyło później, nie mam pojęcia...
  - Rozumiem... Ji Tae, zapamiętaj to... Han Sung Mi jest Twoją siostrą, a Ty... Jesteś jej bratem. Inaczej się nie da... Dlatego proszę, Ji Tae... Pomóż jej, żeby znów była taka, jak dawniej. Musi zapomnieć i o ojcu, i o Eun Jae, by mogła żyć, jak kiedyś... Dokładnie za 3 tygodnie... To się skończy... Do tego czasu musi zapomnieć i Eun Jae.
  - Zamierzasz wrócić do domu? - zdziwił się chłopak.
  - Nie... Wyjedziemy daleko.. Żeby mój mąż nie mógł nas znaleźć.

           Czyli to dlatego Ji Tae tak się zachowuje? Mam zapomnieć o moim braciszku... Albo Nie... To Ji Tae ma być dla mnie bratem... Jeśli się uda... Powodzenia!

Try To Not Fall In Love ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz