4

76 1 0
                                    

UWAGA!

W poprzednim rozdziale została dodana końcówka, przeczytajcie xx

Rozdział autorstwa shutup_styles, miłego czytania!

***

Szłam w nieznanym mi kierunku. Czułam pustkę. Obezwładniające uczucie, które wypełniało cały mój umysł. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Powrót do "domu" nie miał prawa bytu, nie chcę nigdy więcej nazwać mieszkania Jamesa moim domem. Powinno to być miejsce, w którym miałabym poczucie bezpieczeństwa, a tak na pewno nie było. Ba, James powinien być tym, z którym powinnam czuć się bezpiecznie. A tymczasem przez jego ciemne interesy włóczę się po mieście, uciekając przed typami, którzy sądzą, że robiąc mi krzywdę, wywołają jakąś reakcję u mojego chłopaka. Ale ja już wiem, że dla niego nic by to nie znaczyło. 

Usiadłam na ławce przy ulicy i schowałam twarz w dłonie. Chciałam się uspokoić i odetchnąć, ale łzy nie dały się już dłużej powstrzymywać. 

Zdałam sobie sprawę z tego, jak samotna jestem. Chłopak, dla którego ja jestem zawsze, ma mnie za nic. Naraża mnie na niebezpieczeństwo, od jakiego powinnam być odsunięta na bardzo duży dystans. Wiem, że gdybym przestała być dla niego wygodna, wymieniłby mnie na pierwszą lepszą ze swoich "dobrych przyjaciółek".

Ale jak mam się od niego odsunąć, pamiętając wszystko to, co dla mnie zrobił, kiedy byliśmy młodsi? Kiedy chronił mnie od wyzwisk i szykanów rzucanych w moją stronę? Kiedy obronił mnie przed starszymi koleżankami, które znęcały się nade mną? Jak mam zapomnieć, kiedy skleił moje złamane niegdyś serce?

Wszyscy mówią mi, że to nie ma sensu. Ale nie wiedzą tego, co ja wiem. Nie wiedzą, jak James potrafił być opiekuńczy i kochający. Jak rozumiał mnie jak nikt inny. Jak był dla mnie w każdej chwili, w której go potrzebowałam. 

Był przy mnie jeszcze przed Elizabeth. Był przy mnie, kiedy wspólnie postanowiliśmy wyprowadzić się z Irlandii do Londynu. Był przy mnie, kiedy nie byłam w stanie skończyć studiów. Był przy mnie, kiedy zarzynałam się na kursach wizażu i w szkołach piękności. Był przy mnie, kiedy pracowałam, żeby utrzymać nas i mieszkanie. Był przy mnie. Ale nie ze mną.

Był. Popijając alkohol w klubach i wciągając narkotyki. Był. Zabawiając się z jakąś panienką.

Zdenerwowanym ruchem dłoni wytarłam mokre od płaczu policzki. Próbowałam jakoś ułożyć sobie włosy, kiedy mój telefon zaczął intensywnie wibrować.

Na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi numer. Zawahałam się. Nie wiedziałam, kto dzwoni, a nie miałam też ochoty na groźby, rozmowę z Jamesem, przesłuchania na komisariacie czy nawet rozmowę z Elizabeth. Chciałam być sama.

Zanim się namyśliłam, telefon się uciszył, a ja schowawszy go do torby, wstałam z ławki i ruszyłam w stronę, z której przyszłam.

***

Włócząc się po mieście, dużo myślałam. Analizowałam wszystkie za i przeciw zerwaniu z Jamesem. Kochałam go, byłam pewna. Ale wiedziałam też na pewno, że on nie czuje tego samego, już nie. 

Wciąż zakochana byłam w starym Jamesie z czasów szkolnych. W Jamesie, któy był inteligentny, wygadany, szczery i opiekuńczy. W Jamesie, który też mnie kochał.

Nie chciałam z niego rezygnować, tak jak on nie zrezygnował ze mnie, kiedy prześladowano mnie w szkole. Z tym, że ostatnie cztery wspólne lata były dla mnie istnym piekłem. Na początku nie było tak źle, oboje studiowaliśmy, James nie znikał na całe dnie i noce. Po pierwszym semestrze wszystko się zmieniło. Stał się szorstki wobec mnie. Nie było w nim czułości. Wybuchy agresji i irytacji mieszały się z wybuchami namiętności. Potrafił zmienić swoje nastawienie w ciągu kilku sekund, najpierw mówiąc, że nie ma zamiaru się mnie słuchać i nie będzie się ze mną liczył, po czym zaczynał przepraszać mnie i mówić, że kocha.

Same Old Love || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz