Chapter 6

263 25 1
                                    



Hope :

Kolejny dzień, kolejna noc z tym samym cholernym snem, ale ostatnio coraz częściej zdarzają się noce, kiedy nie męczą mnie koszmary. Nie wiem jakim cudem, ale jestem z tego jak najbardziej zadowolona, bo powoli to wszystko zaczęło mnie przerastać. Te dziwne sny i to jak moi przyjaciele zachowują się w stosunku do mnie, nawet Ric stał się strasznie dziwny. Wszyscy obserwują mnie na każdym kroku, nie pozwalają mi zostać samej choćby na minutę, ciągle wypytują mnie o moje sny, jakby to miało jakieś znaczenie. Sama nie wiem, dlaczego tak się zachowują, ale od jakiegoś czasu staram się spędzać z nimi jak najmniej czasu, nawet z Alaric'iem rozmawiam tylko wtedy, gdy muszę, żeby nie wzbudzać podejrzeń.

Moim życiem zawładnęła rutyna. Codziennie wstaję, idę do szkoły, wracam i zamykam się w pokoju, chwytając za pędzle. Czasami uda mi się niedostrzeżenie wymknąć z domu na spacer, albo żeby pójść pobiegać.

W ciągu kilku ostatnich tygodni zauważyłam, że Ric coś przede mną ukrywa. Drzwi do jego gabinetu, które zawsze były otwarte, teraz zamyka na cztery spusty, jakby bał się, że mogłabym tam wejść i odkryć jakiś jego mroczny sekret. Dobra, rozumiem go, że chce mieć trochę prywatności, ja tak samo, ale zazwyczaj nigdy się tak nie zachowywał. Z resztą kogo ja oszukuję, odkąd wprowadziliśmy się do Mystic Falls wszystko się zmieniło. Na początu było naprawdę dobrze, znalazłam przyjaciół, dobrze się z nimi dogadywałam, w szkole też było całkiem w porządku, ale w chwili, gdy powiedziałam im o moich snach wszystko się popsuło. Nie wiem, dlaczego, ale czuję, że sekrety Ric'a mają coś wspólnego z całą resztą, bo jak inaczej wyjaśnić ich zachowanie ? Sama już nie wiem, zaczynam się w tym wszystkim gubić, coraz bardziej zaczynam czuć się tu obco, tak jakbym nie miała nikogo, komu mogę się wygadać, bo nie mogę już rozmawiać z Eleną, Caroline, czy Bonnie, bo wiem, jak one mnie postrzegają. Jak wariatkę. Z resztą ja chyba naprawdę zaczynam wariować.

Alaric:

Hope znowu zamknęła się w swoim pokoju i pewnie już w ogóle dzisiaj z niego nie wyjdzie. Zaczynam się o nią martwić, odcina się od wszystkich, nie chce z nikim rozmawiać. Trudno się dziwić czuła się osaczona odkąd dowiedzieliśmy się o jej snach i zaczęliśmy jej pilnować. Bonnie udaje się powstrzymywać męczące ją koszmary, ale nie może robić tego w nieskończoność. Razem z Damon'em próbujemy dowiedzieć się, co mogą oznaczać te koszmary, Freya sądzi, że to robota jakiegoś czrownika i kotoś może próbować monipulować Hope. Klaus i Hayley zaczynają wariować, martwią się, że ktoś chce zrobić krzywdę ich córce, z resztą podzielam ich starch.

Czekam w salonie aż pojawią się moi przyjaciele, z którymi mamy spotkać się, aby ustalić, co dalej zronić z Hope. Minęło parę minut i usłyszałem samochody na podjeździe, a po chwili w domu pojawili się moi goście :

- Hej - przywitali się siadając na kanapach

- Gdzie Hope ? - pyta Caroline

- U siebie, chyba maluje, nie wiem nie rozmawiała ze mną - odpowiadam, próbując usłyszeć, co robi Hope

- Jak ona się trzyma, z nami już praktycznie w ogóle nie rozmawia - pyta Elena

- Nie mam pojęcia, ale widzę po niej, że to wszystko ją przytłacza, nie jest jej łatwo, a najgorsze jest to, że nie potrafię jej pomóc

- Spokojnie Ric, znajdziemy jakieś rozwiązanie - Damon prónuje rozluźnić trochę atmosferę i mnie uspokoić

- Cóż... rozmawiałem z Klaus'em, Freya próbuje namierzyć czrownika, który męczy Hope, a do tego czasu musimy po prostu mieć ją na oku - tłumaczę

- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz już niedługo wszystko wróci do normy, nie pozwolimy, żeby Hope się coś stało - zapewnia mnie Stefan,a w gtym samym momencie do naszych uszu dobiega przeraźliwy krzyk. Krzyk Hope.

Who Am I?Where stories live. Discover now