Chapter 7

311 22 0
                                    


Alaric :

W chwili, w której usłyszałem krzyk Hope w wampirzym tempie znalazłem się w jej pokoju, z resztą tak jak reszta naszych przyjaciół. Tuż po otworzeniu drzwi zabaczyłem ją klęczała na podłodze i teraz już płakała, a w okół niej znajdowały się porozrzucane farby i pędzle. Jak najszybciej nalazłem się obok niej i przytuliłem ją, żeby choć trochę się uspokoiła, lecz jej ciało trzęsło się coraz bardziej.

- Ric... - szepnęła Caroline - Spójrz - powiedziała, a ja rozejrzałem się dookoła i przeraziłem się : cały pokój Hope w przeróżnych kartkach i płótnach, a na każdym z nich widniał napis ZNAJDĘ CIĘ

- Przepraszam - cichy szloch Hope przerwał ciszę, która panowała w pokoju - Tak bardzo przepraszam - dalej łkała

- Cii... To nie twoja wina, nic się nie stało... Jesteś bezpieczna - próbowałem ją uspokoić, ale na nic się to nie zdało, bo Hope zerwała się na równe nogi odsunęła jak najdalej ode mnie

- Nie mów mi, że nic się nie dzieje ! Ja zwariowałam Ric ! Rozejrzyj się, normalni ludzie nie robią rzeczy takich jak ta - krzyczała zrywając kilka kartek ze ścian - Ja już nie daję rady...to wszytsko mnie przerasta...ja już dłużej nie mogę...nie zniosę już więcej kłamstw, którymi mnie karmicie. Nie jestem głupia ! Widzę, że coś przede mną ukrywacie i zaczynam coraz bardziej wariować - mówi,a w jej oczach widać jak wewnętrznie się załamuje, niczym nie przypomina już tej radosnej, pełnej energii, wiecznie uśmiechniętej Hope, która dorastała na moich oczach

- Kochanie...to wszystko jest skomplikowane - próbuję złapać ją za rękę,ale ona tylko odtrąca moją dłoń

- A co ze szczerością, o której zawsze mówiłeś ?!? Oczekujesz ode mnie mówienia prawdy, a tymczasem sam masz przede mną jakieś sekrety

- Hope, uwierz nam to nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać - odzywa się Elena

- Przestań pieprzyć Elena, to jest proste wszyscy mnie okłamujecie, a ja już tak dłużej nie mogę ! Mam dosyć kłamstw i sekretów

- Daj nam trochę czasu,a wszystko Ci wyjaśnimy - próbuję ją przekonać Stefan - Sami nie mamy pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi

- Ale zdecydowanie wiecie o wiele więcej ode mnie. Błądzę w ciemności i nie mogę znaleźć żadnego światełka, które pozwoliłoby mi zrozumieć, co się ze mną dzieje - mówi już nieco spokojniej Hope

- Chcemy Ci pomóc Hope. Zależy nam na Tobie, doskonale wiesz, że zrobiłbym dla Ciebie wszystko, oddałbym za Ciebie własne życie, żebyś tylko była bezpieczna. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś Ci się stało. Kocham Cię Hope i jesteś dla mnie najważniejsza - mówię całkowicie szczerze, patrząc Hope prosto w oczy, a ta przez dłuższą chwilę milczy, ale w końcu słyszę jej cichy głos

- Ja Ciebie też Ric i zrobiłabym dla Ciebie to samo, wiesz o tym prawda ? - mówi, a jej głos się łamie, słysząc to od razu przytulam ją do siebie i głaszczę jej włosy, to zawsze ją uspokaja

- Wiem skarbie, wiem

****

Hope :

Poprosiłam wszystkich, aby zaczekali na mnie w salonie,a ja sama próbuję się ogarnąć, ale po zobaczeniu mojego odbicia w lustrze czuję się jeszcze bardziej żałośnie, moje przekrwione od płaczu oczy i blada cera wyglądają okropnie, przypominam wrak człowieka. I tak się czuję. Odkręcam zimną wodę i przemywam moją zmęczoną twarz, którą następnie wycieram ręcznikiem, a po kołtunione włosy wiążę w niedbałego koka i już po chwili schodzę po schodach i kieruję się prosto do salonu, gdzie wszyscy patrzą i uśmiechają się do mnie z litością. Nienawidzę tego

- Przestańcie - mówię siadając na wolnym fotelu, spotykając się z ich pytającymi wyarzami twarzy - Przestańcie okazywać mi litość, nie potrzebuję jej. - Mówię odwracając od nich wzrok i spoglądając na to, co dzieje się za oknem - Przechodziłam przez gorsze rzeczy - mówię tak cicho,żeby nikt nie usłyszał, ale usłyszeli

- Jakie ? O co chodzi Hope ? - pyta zmartwiona Elena

- Co ? - pytam, będąc pewna, że nie mogła tego usłyszeć, to nie możliwe

- Powiedziałaś, że przechodziłaś przez gorsze rzeczy - kończy za nią Tyler, a jego wzrok wypala we mnie dziurę,a w tym momencie ratuje mnie dzwonek mojego telefonu, który leży na stoliku przede mną, ale ignoruje to i dalej toczę z Tyler'em walkę na spojrzenia, ale gdy telefon dzwoni po raz kolejny odrywam wzrok od chłopaka i odbieram telefon, nie sprawdzając nawet, kto dzwoni :

- Halo ?

- Hope? Już myślałem, że coś ci się stało, nie odzywałaś się - po drugiej stronie usłyszałam Luke'a, z którym faktycznie nie rozmawiałam już od kilku dni

- Przepraszam, po prostu dużo się ostatnio dzieje i sama już nie wiem...

- Mam nadzieję, że to nie sprawka żadnego dupka, który ma na Ciebie chrapkę, skarbie - rzucił żartobliwie mój przyjaciel

- Chciałabym, żeby tak było Luke - odpowiedziałam cicho

- Hej księżniczko, co się dzieje, powiedz mi, co Cię trapi, a zrobię wszystko, żeby Ci jakoś pomóc

- Wszystko w porządku, Luke

- Próbujesz oszukać siebie, czy mnie ?

-Już jest dobrze - odpowiadam, próbując brzmieć naprawdę przekonywająco

- Nie brzmisz, jakby było dobrze, Hope. - mówi, a ja postanawiam nie odpowiadać, bo wiem, że i tak nie oszukam Luke'a, zbyt dobrze się znamy - Jadę do Ciebie - rzuca nagle

- Co ?!? Nie Luke, nie wygłupiaj się - próbuję odwlec go od tego pomysłu

- Będę u Ciebie jak najszybciej się da

- Przestań, to bez sensu i kompletnie niepotrzebne

- Nic, co ma związek z Tobą nie jest bez sensu. Zależy mi na Tobie i na tym, żebyś była szczęśliwa, dlatego będę niedługo. Do zobaczenia, księżniczko - mówi i rozłącza się zanim mam szansę zaprotestować

- W porządku ? - pyta delikatnie Bonnie

- Nic nie jest w porządku - odpowiadam,a do naszych uszu dobiega dźwięk dzwonka do drzwi

Who Am I?Where stories live. Discover now