Rozdział2

2.3K 148 33
                                    

TOM

-Voldemort?- spytał zszokowany chłopak, a ja nie zwracając na niego uwagi spojrzałem z wściekłością na parę nastolatków, którzy wpatrywali się we mnie, będąc w zupełnym szoku. Pewnie się nie spodziewali, że ich odnajde, pomyślałem ze złośliwym uśmiechem. Powinni byli wiedzieć, że mnie tak łatwo nie da się oszukać. Może i większość rzeczy, które mówi o mnie stary Drops to kłamstwo, ale naprawdę byłem potężny. Tylko do czego ta potęga mi się przydała?, spytałem sam siebie wstając z ziemi i podnosząc chłopaka,który chyba zrozumiał, że próbuje mu pomóc, ponieważ się nie wyrywał ani nie robił nic równie głupiego. Od lat go chroniłem wiedząc, że tylko łącząc siły możemy pokonać prawdziwe zło w świecie czarodziejów.

- Dlaczego to ty mnie ratujesz?- chłopak spojrzał na mnie, a w jego oczach zabłysły łzy. Szkoda mi go było, bo dobrze rozumiałem co oznacza zdrada ludzi, których się traktowało jako przyjaciół. Żałowałem, że nie mogę mu pomóc, ale niestety chłopak mi nie ufał, a ja musiałem zawalczyć o to bym mógł stać się dla niego przyjacielem. Jednak przed nami długa droga,  westchnąłem w myślach.

-Mam swoje powody- odparłem sucho, bo nie umiałem inaczej. Ten chłopak od dawna na mnie dziwnie działał, a teraz kiedy był tak blisko działo się ze mną coś dziwnego. Serce biło mi trochę za szybko i ciężko mi było zebrać myśli. Nie dobrze, pomyślałem zirytowamy.

-Draco- zawołałem, a blondyn natychmiast wyszedł zza drzewa, za którym kazałem mu czekać.

-Tak Tom?- spytał, a ja uśmiechnąłem się do chłopaka. Doskonale wiedział, że nienawidzę jak ludzie nazywają mnie Voldemortem.

-Zabierz Pottera do naszej kryjówki za nim ta dwójka wyjdzie z szoku- rozkazałem, choć doskonale wiedziałem, że chłopak nie musi wykonywać moich poleceń. Nie byłem jego panem ani nic, po prostu blondyn pomagał mi jak mógł odkąd po śmierci jego ojca i matki zająłem się nim.

-Dobra- zgodził się i zaczął ciągnąć czarnowłosego za sobą. Chłopak jednak się opierał i nie chciał iść. - Chodź Harry, Tom sobie poradzi.

-Dobrze- zgodził się chłopak. Na nasze nieszczęście właśnie wtedy Ron i Hermiona się ocknęli. Muszę przyznać, że nie byłem zbyt uważny, ponieważ zanim zdążyłem zareagować, poczułem jak jakieś zaklęcie trafia we mnie odżucając to tyłu na co najmniej dwa metry. Na moje nieszczęście byliśmy w lesie i z całej siły walnąłem w drzewa. Ból był okropny, ale to nie wystarczyło by mnie pokonać. Wstałem chwiejąc się i otarłem krew lecącą z rozciętej wargi.

-Serio myślicie, że uda wam się mnie pokonać?- spytałem wyciągając swoją różdżke. Teraz, kiedy chłopcy w końcu zniknęli mogłem się skupić na walce. Nie zamierzałem przegrać. O nie. - Dawajcie.

                         ♡♡♡

HARRY

- Co ty robisz?!- ryknąłem na blondyna, który spojrzał na mnie nieprzychylnie.

-O co ci chodzi?- spytał zimno, a mnie krew zalała. No ja go kiedyś zamorduje i nikt mnie nie będzie za to winić. Ba, nawet mi podziękują!

-Jak mogłeś go zostawić z nimi samego?! Przecież nie poradzi sobie z tą dwójką!- zawołałem, choć nie wierzyłem we własne słowa. Voldemort nie potrzebował niczyjej pomocy, był potężny nawet, jeżeli nie wszystko co o nim mi mówiono było prawdą. Więc dlaczego tak bardzo się o niego martwiłem?
Na to pytanie nie znałem odpowiedzi.

-Poradzi sobie, jest silny. Choć i oni nie są słabi- dodał cicho, a w jego szarych oczach zobaczyłem niepokój. A więc jednak nie jest dobrze, pomyślałem nieco spanikowany. Nie chciałem, że Voldemort umierał zaraz po tym jak uratował mi życie!

-Może wróćmy do niego?-zaproponowałem, a Draco natychmiast pokręcił przecząco głową. -Dlaczego nie!?

-Bo nie mogę go zawieść, po tym co dla mnie zrobił- szepnął, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. Co się dzieje wokół mnie?, spytałem sam siebie. Dobrzy okazują się złymi i na odwrót? Przecież to chore!

-Kim on tak naprawdę jest?- spytałem chcąc spojrzeć chłopakowi w oczy,ale on starannie unikał mojego spojrzenia.

- Nie mnie o tym mówić- odpowiedział po dłuższej chwili milczenia. - Ale mogę ci co nieco pokazać. Chodź za mną.

Posłusznie zacząłem za nim wspinać się na ogromne wzgórze. Jeszcze nigdy nie byłem tak ciekawy i jednocześnie zmartwiony. Bałem się, że to co usłyszę już na zawsze zmieni moje życie. I nie myliłem się.

                          ***

- Już prawie jesteśmy- powiedział Draco gdy po pół godzinie wspinania się na to cholerne wzgórze, przed nami wyrósł olbrzymi, jednorodzinny dom, na którego podwórku znajdowała się gromadka bawiących się dzieci.
Kiedy tylko zobaczyły Malfoya rzuciły się w naszą stronę, a ja stanąłem gwałtownie wyczówając olbrzymie pokłady magii. To nie możliwe, żeby te dziecięce ciałka posiadały tak potężne moce!

-Draco!- wołały jeden przez drugiego, a ja pierwszy raz widziałem, żeby Draco Malfoy uśmiechał się z taką czułością.

-Gdzie wujek Tom?- spytało któreś z dzieci, a ja zdębiałem. Że niby tymi wszystkimi dziećmi zajmował się Voldemort?

-Walczy- wyjaśnił krótko, a dzieci natychmiast się uspokoiły, patrząc na chłopaka ze zmartwieniem. Co Voldemort zrobił takiego, że zasłużył sobie na tak bezwarunkowe oddanie?

-Oby nic mu się nie stało. Wciąż jeszcze nie wyzdrowiał po ostatniej walce- odezwał się cicho mały blondynek, z oczami dorosłej osoby. Nagle dotarły do mnie jego słowa. Jak to ostatnim?- To jest ten chłopak, prawda?

-Tak Mikel. Co o nim myślisz?- spytał malca Draco. Dziecko podeszło do mnie i chwyciło moją ręke w swoje dwie małe rączki, po czym zamknął oczy.
Przez dobre pięć minut wokół nas panowała zupełna cisza, a ja czułem, że dzieje się coś nidzwykłego. To od tego dziecka bije tak potężna moc, dostałem nagłego olśnienia.

-On jest w porządku Draco- odezwał się spokojnym głosem.- Musiał wiele przejść i jeszcze wiele przejdzie. Ale nie martw się, bo choć wszystko zacznie się psuć to w końcu będziesz szczęśliwy. Chyba, że zawalisz sprawę- dodał odsówając się ode mnie.

-Wiem, że jest w porządku,  ale czy to On?

- Nie ma najmniejszych wątpliwości- zgodził się chłopiec, a Draco odetchnął z ulgą. O czym oni gadają?, spytałem sam siebie mocno zdenerwowany. Niby wiedziałem, że rozmawiają o mnie, ale jednocześnie nie rozumiałem o co im chodzi.

-Chodź Harry, pokaże ci twój pokój-zwrócił się w końcu do mnie Draco, a ja posłusznie poszedłem za nim. Oby tylko Vdemortowi nic nie było, pomyślałem.

                           ♡♡♡
TOM

Muszę przyznać, że walka była trudniejsza niż przypuszczałem. Stary Drops dobrze ich wytrenował, pomyślałem z niechęcią dysząc ciężko z wyczerpania. Z Ronem i Hermioną nie było lepiej. Jeżeli teraz nie zadam ostatniego ciosu, to mogą mnie pokonać. Kiedy już unosiłem różdżke i wycelowałem nią w nich, para zaczęła szeptac. Nie rozumiałem słów, ale podejrzewałem , że to stara magia. Tylko skąd oni ją znają?, zastanowiłem się będąc w zupełnym szoku. Nie jest dobrze, pomyślałem i jak na zawołanie ziemia pode mną zaczęła drżeć. Już po mnie.

Skończone.
Rozdział dedykuję
Agis2005 kuruj się kochana.

Na zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz