Rozdział3

1.8K 143 35
                                    

TOM

Co się dzieje?,spytałem sam siebie, ale jak się można było spodziewać odpowiedź nie nadeszła. Ziemia trzęsła się pod moimi nogami, a ja za wszelką cenę starałem się zachować równowagę. Są potężni, pomyślałem, ale mnie nie pokonają. Zamknąłem oczy i skupiłem się na mocy płynącej we mnie. Już po chwili poczułem jak wzlatuje w powietrze i uśmiechnąłem się do byłych przyjaciół Harrego (bo chyba mogę ich tak nazywać). Oboje obrzucili mnie pogardliwym spojrzeniem i przyspieszyli recytowanie. Gdybym tylko rozumiał treść zaklęcia, to może nie stałoby się to co miało się za chwilę stać.

♡♡♡
HARRY

Coś było nie tak. Nie wiem dlaczego, ale od paru minut miałem dziwne wrażenie, że dzieje się coś złego.

-Co jeste Harry?- spytał Draco, który siedział na moim łóżku i robił coś na telefonie. Jak to się stało, że w ciągu tych paru godzin tak się z nim zaprzyjaźniłem?, zastanawiałem sie. Draco okazał się być bardzo miły kiedy pokazywał mi mój nowy pokój i zdawało mi się, że nawet mi trochę współczuję. Dowiedziałem się, że jego rodzice nie żyją od trzech lat, a ten kto ich zabił chciał się pozbyć i jego. Voldemort, a raczej Tom, zdołał go uratować i wziął go do siebie, gdzie zajmował się już Mikelem. Dowiedziałem się również, że to nie on zabił moich rodziców, a blizna to nie efekt zaklęcia uśmiercającego tylko pieczętującego moc. Byłem w szoku kiedy dowiedziałem się, że to on ratował mnie za każdym razem gdy stałem twarzą w twarz z "Voldemortem". Nie rozumiałem tylko dlaczego każdy obwinia o to wszystko Toma, skoro to nie jego wina. Draco też nie chciał podzielić się ze mną tą informacją twierdząc, że Tom sam musi mi to wszystko powiedzieć. Dlaczego on robił z tego tak wielką tajemnicę?, spytałem sam siebie, przecież już wiem, że tak naprawdę jest on dobry.

-Nic- odpowiedziałem chłopakowi, unikając jego wzroku. Jak niby miałem mu wytłumaczyć, że od jakiegoś mój strach o Toma wzrósł? Miałem naprawdę złe przeczucia, ale niczym nie poparte, więc wolałem siedzieć cicho.

-Harry jeżeli coś jest nie tak, to mów- powiedział Draco, a w jego głosie brzmiała śmiertelna powaga.- Jesteś połączony z Tomem silną więzią, potrafisz wyczuć kiedy mu coś grozi.

- Nie wiem co się dzieje, ale grozi mu wielkie niebezpieczeństwo. Musimy mu pomóc- dodałem i skierowałem się w stronę wyjścia z pokoju, ale zanim wyszedłem drogę zastąpił mi Mikel.

-Odsuń się- warknąłem patrząc na niego wrogo. Nie to, że miałem coś do tego dziecka, ale nie miałem teraz czasu na gadanie z nim. Tom'owi naprawdę mogło grozić niebezpieczeństwo, a ja nie zamierzałem stać bezczynnie po tym jak on uratował mi życie, zresztą nie pierwszy już raz.

- Nie mogę - spojrzał na mnie spokojnie, a we mnie aż się zagotowało. Niby tak mu zależy na Tom'owi, ale nie pozwala mi iść mu pomóc! - On by tego nie chciał.

-Mało mnie co on chce, a co nie!- ryknąłem, a przed oczami pojawiła mi się przystojna twarz Tom'a. Na pewno nie pozwolę mu zginąć, pomyślałem z furią, ten człowiek zrobił dla mnie więcej niż ktokolwiek inny!

-Ale nas to obchodzi, Harry- wtrącił się Draco i położył mi rękę na ramieniu, którą natychmiast strąciłem. I on przeciwko mnie?! Przecież sam martwił się o Tom'a, widziałem to w jego oczach. Dlaczego, więc mnie powstrzymuje.

-Muszę mu pomóc - syknąłem wściekły.

-I pomożesz, ale z daleka- dodał Mikel, a ja i Draco spojrzeliśmy na niego zaskoczeni. Dalej nie mogłem wyjść z szoku, że to dziecka ma w sobie tak ogromne pokłady magii. Nie zachowywał się jak żadne znane mi dziecko w jego wieku, miał w sobie coś z dorosłej, doświadczonej przez los osoby. Mikel był dorosłą osobą w ciele dziecka, które posiadało niezwykłą moc. Nie jest to najlepsza mieszanka, pomyślałem przyądając mu się uważnie. Na dodatek był w stanie przewidywać przyszłość co znaczyło, że gdyby przeszedł na złą stronę, mielibyśmy przerąbane.

-Niby jak?- spytałem, bo nie przypomniałem sobie zaklęcia o tak dalekim zasięgu. Zresztą i tak nie wiedziałem jak daleko jestem od Tom'a, musiałem się zdać na to dziecko z wszechwiedzącym spojrzeniem.

-Usiądź- rozkazał, a ja posłusznie wykonałem polecenie. - Teraz zamknij oczy i przywołaj obraz wujka w swojej głowie.
Wziąłem głęboki wdech i zrobiłem jak kazał. O dziwo nie było mi trudno wyobrazić sobie Tom'a. Musiałem przyznać, że jak na swój wiek był bardzo przystojny z czarnymi włosami, bladą cerą i czerwonymi oczami, które sprawiały, że moje serce biło dwa razy szybciej i to nie ze strachu.

-Już?- spytał, a ja delikatnie skinąłem głową.- W takim razie teraz wyobraź sobie linę, łańcuch lub cokolwiek innego co was łączy.

-Ok- powiedziałem, a przed oczami natychmiast pojawił mi się gruby łańcuch, który oplatał mnie i Tom'a. -Już.

-Jaki ma kolor?

-Srebrny z błękitnym połyskiem- wyjaśniłem i z zaskoczeniem stwierdziłem, że mój głos brzmi jakoś inaczej, zupełnie jakbym był w transie.

- Tak jak myślałem. Teraz wyobraź sobie, że ten łańcuch, powoli zmienia kolor na zielony
i zaczyna drżeć. Ten zielony kolor symbolizuje twoją moc, którą przekazujesz wujkowi.

-Co? Jak to...-urwałem gwałtownie, ponieważ kolor zaczął znikać, a tego nie chciałem. Jeżeli Mikel miał rację to nie mogłem się teraz zdekoncentrować. Od tego zależało życie Tom'a.

                        ♡♡♡
TOM

Co za potężna magia, pomyślałem kiedy powietrze wokół mnie zaczęło gęstnieć, a ja sam dusić. Skąd dzieciaki w ich wieku znały starożytną magię i skąd miały na tyle mocy by się nią posługiwać. Nawet ja nie dam rady czemuś tak potężnemu, przemknęło mi przez myśl kiedy z braku powietrza zaczynałem tracić już przytomność.

~Tom!~ krzyknął ktoś w mojej głowie. Zaskoczony otworzyłem oczy, jednak nie było w lesie nikogo prócz mnie i tej dwójki. Już mam omamy słuchowe, jęknąłem w myślach. ~Nie ignoruj mnie!!!

~Harry?~ spytałem będąc w niemałym szoku. ~ Jak?

~To teraz nie jest ważne ~ warknął, a ja pomyślałem, że to niezwykle przyjemne uczucie mieć go w głowie. ~Wytrzymaj jeszcze minutę, zaraz skończę łączenie.

~Co...

~Rób co każe!!~ryknął, a ja musiałem cofnąć to co niedawno pomyślałem. Nie dość, że się duszę, to przez niego mnie głowa boli. Życie nie jest sprawiedliwe, westchnąłem, ale zrobiłem co mi kazał. Przez kolejną minutę rozpaczliwie walczyłem o zachowanie przytomności.

~Już~ powiedział akurat w momencie kiedy odzyskałem zdolności oddychanie. Wziąłem głęboki wdech i posłałem mordercze spojrzenie tym, którzy omal nie pozbawili mnie życia.

-Już po was.

Skończyłam! Miłego czytania. Liczę na gwiazdki i komentarze.

Na zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz