Nazywam się Jenifer, mam 18 lat. Mam 1.74 wzrostu, jestem chuda, mam długie proste do pasa włosy, moje oczy są dwu kolorowe. Jedno oko mam złote i świeci się na ten kolor a drugie jasno zielone i tę błyszczy się tym kolorem, nie, nie mam żadnej choroby u mnie w rodzinie to normalne, co dwa pokolenia ktoś ma kolorowe oczy. Mój brat jest Alfa, ma swoją watahę. Jest ona najbardziej niebezpieczna na świecie, nie przegraliśmy żadnej wojny, nigdy. Mamy największe tereny. Moja rodzina jest dość specyficzna. Jeśli ktoś nie jest alfą jest zabijany od razu po narodzinach. Dziewczyny przeważnie, ja jestem samicą alfa, więc nikt mnie nie zabił. Nikt z mojego rodu nie chce mate, uważamy, że jest nie potrzebne. Jak ktoś już ją spotka i nie jest samicą alfa, to o prostu jest trzymana cały czas w pokoju Luny, u mnie w rodzinie potrzebna jest tylko to wzmocnienia watahy, oznaczenia, podczas pełni i do spłodzenia i urodzenia dzieci. Po narodzinach dzieci Luny są zabijane. Jeśli chodzi o samice alfy jest podobnie tylko, że mają ograniczone kontaktu z dzieckiem ale nie są zabijane. Jestem Luną w watasze mego brata, nie, że coś! On ma swoje "dziwki" podczas pełni. Pomagam mu w sprawach z watahą, i zajmuję się obowiązkami Luny. Jeśli chodzi o te dzieci to jak jest samica alfa i urodzi się córka jako zwykła samica często jest tak, że nie są zabijane, tylko gdy podrosną są wydawane za mąż Alfą w ramach sojuszu. Tak jest tylko jeśli matką jest samica Alfa. Nigdy nie prosimy o pomoc innych watah. Obecnie jestem w gabinecie i rozmyślam wraz z moim bratem czy nie mieć sojuszu z jedną watahą.
-Christian, może weźmiemy ten sojusz. Ta wataha ma sojusze wszędzie. W razie jakieś wojny może nam podać informacje.- Wyglądał na zamyślonego.
-Masz racje, ta wataha ma dojścia wszędzie. Później może się nam to przydać.- Stwierdził klasnęłam w dłonie i wstałam.
-To co? Dzwonie do ich alfy i umawiam się z nimi na spotkanie. Tak?- Pokiwał głową na potwierdzenie.
Wyszłam z pomieszczenia i weszłam do mojego pokoju. Przebrałam się w czarne leginsy, air max'y, czarny luźny T-shirt i bluzę. Włosy związałam w kucyka. Włożyłam telefon do kieszeni bluzy i wyszłam z ogromniej willi. Poinformowałam mojego brata, że idę na patrol. Przemieniłam się w wilka. Obiegłam cały teren. Nic, nie było. Wróciłam do domu, przed budynkiem zmieniłam się s powrotem w człowieka. Weszłam na pierwsze piętro na siłownie. Po skończonym treningu poszłam do mojego pokoju. Weszłam do łazienki. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Gdy wyszłam z kabiny owinęłam się w ręcznik i powędrowałam do garderoby. Ubrałam się w majtki i czarną koszulkę mojego brata. Wyszłam z pokoju, chwyciłam za telefon i wykręciłam numer alfy.
~Halo?~ Usłyszałam głos bety.
~Chcę mówić z Alfą~ Powiedziałam twardo.
~Mogę wiedzieć kim jesteś bezczelna gówniaro~ Czułam narastający, we mnie gniew.
~Jak mnie nazwałeś, marna beto?!~
~Nie będzie mi jakaś, rozkazywać, nie mam pojęcia, szmato z kąd, masz ten numer, ale lepiej dla Ciebie, jak grzecznie się rozłączysz.~ warknął do słuchawki.
Rozłączyłam się. Weszła do garderoby ubrałam się w czarne poszarpane rurki, bluzkę bez ramiączek z wycięciem w kształcie serca też czarna, czarne koturny i czarną skórzaną kurtkę. Weszłam do łazienki i zrobiłam szybki ale pełny makijaż. Rozczesałam włosy. Chwyciłam za telefon i kluczyki do ścigacza Yamaha r6. Wparowałam do gabinetu brata bez pukania. Podeszłam szybkim krokiem do biurka oparłam na nim ręce.
-Jakaś beta z tej watahy powiedział, że jestem bezczelną gówniarom.- Jego oczy pociemniały. Chwycił telefon i wykonał szybki telefon.
-Brian. Zadzwoń po Christophera, Bruna, Jonatana, Martina i Markusa. Macie być pod domem za pięć minut.- Wysyczał do telefonu.
Rozłączył się, schował telefon do kieszeni i wyszedł a ja za nim. Weszliśmy do garażu. Wzięłam ścigacz i wyprowadziłam go z pomieszczenia. Mój brat wziął swoją maszynę. Wyszliśmy i wszyscy umówieni chłopacy już czekali. Pokłonili się.
-O co chodzi Christian?- Spytał Bruno.
-Zadzwoniłam do watahy z, którą mieliśmy mieć sojusz i jakaś beta mnie zwyzywała.- W milczeniu weszli do budynku z, którego przed chwilą wyszłam.
Po minucie wyjechali na motorach. Wsadziłam klucze, wsiadłam na ścigacza i odjechałam równo z Christianem a za nami chłopcy.
No, to będzie, się działo
CZYTASZ
Zatracona
WerewolfFragment: -Moja!- Usłyszałam, od razu po wyjściu z samochodu. Zanalazł się przy mnie po paru sekundach. Odwróciłam się gwałtownie. Zaczęłam biec, jak najszybciej umiałam. Biegłam już pół godziny. Zatrzymałam się na polanie. Padłam na kolana, od...