Jedziemy już dwie godziny. Cały czas czuję dziwny nie pokój. Wiem, że coś się stanie, ale nie mogę stwierdzić co. W końcu po wyczerpującej podróźy, pośród wielkich drzew, był widoczny ogromny budynek. Zachamowałam gwałtownie, a, za mną reszta, zeszliśmy równo z ścigaczy. Jak, na zawołanie z domu wypadli wojawnicy, chcąc chronić swoje stado. Prychnęłam cicho.
-Przyszliśmy porozmawiać z alfą, o sojuszu, ale jak widać, nie jesteśmy mile widziani. - mruknął "smutno" mój brat. Odwracając się w strone swojęj Yamah'y.
-Nie! Stójcie! Może przenocujecie? Alfa wraca, jutro rano.- po głosie rozpoznałam, że to ta beta, z którą rozmawiałam, przez telefon. Prychnęłam.
-My, będziemy się zbierać, skoro, nie masz zamiaru, rozmawiać, z gówniarą.- syknęłam, jego oczy się rozszerzyły, rozumiejąc o co, chodzi.
-Przepraszam, j-ja nie wiedziałem ż-że rozmawiam z-z tobą-ą.- powiedział szybko jąkając się. Przychnęłam.
-Podważyłeś, mój autorytet,- warknęłam -karą, za to, jest nawet śmierć. Wrócimy jutro, a ty- wskazałam na niego palcem -masz stawić się na tej rozmowie.-
Odwróciłam się na pięcie, wsiadając na motor. Chciałam, jak najszybciej, odjechać, cały czas czułam, dziwne uczucie. Jakby, coś ciągnęło mnie, do środka willi. Chciałam zwyzywać ich alfę, za to, że nie nauczył nic, swojej watahy, ale nie mogłam, miałam blokadę? Czułam jakbym, powinna w tym momencie, jechać do niego, przytulić i nie puszczać. Co, więcej czułam, w powietrzu przepiękny zapach, który dodatkowo wabił mnie do środka. Czym prędzej wyjechałam z lasu, skręcając, na ulicę. Coś ciągnęło mnie tam, s powrotem, a ja uciekałam od tego uczucia.
Coś ty robisz?! Zgupiałaś?! ~ warknęła moja wilczyca
^O co, Ci chodzi?^ ~ również warknęłam
Wracaj tam! Czułam, tam zapach naszego mate!Otworzyłam szerzej oczy. Przyspieszyłam, co spotkało się z głośnym rykiem silnika. Czułam go. Biegł, w stronę domu watahy, chcąc mnie znaleźć. Jutro nie jadę. Nie chcę go. Moje życie odpowiada mi takie jakie jest. Przyspieszyłam jeszcze bardziej. Dotarł. Usłyszałam głośne wycie, przepełnione bólem, gniewem, radościom i miłością? Wiedział, że uciekam, bo także rozpoznałam w nim mojego mate. Nie mam zamiaru jechać jutro na to spotkanie. Przeprosił. Powiem, że wybaczam, oraz, że chcę z nimi sojusz. Koniec. Cała logika. Nie chcę raczej wojny z własnym przeznaczonym. Gdybym, jutro się stawiła na spotkaniu, najprawdopodobniej, on wpoiłby, się we mnie, a czując, tak intensywny zapach mojego brata rzuciłby się na niego.
Poczułam, nagle prze piękny zapach borówek. On się zbliża. Docisnęłam gas jeszcze mocniej, jadąc prawie 350 km/h.
Zobaczyłam doskonale znane mi tereny. Jestem na terenie swojej watahy? Kiedy się, tu znalazłam? Wjechałam drift'em, do podziemnego garażu. Zeskoczyłam, jak poparzona z motoru, uciekając spirint'em, w stronę swojej sypialni. Wpadłam do pokoju. Zrzuciłam z siebie ciuchy, zostając w bieliźnie. Wskoczyłam, pod kołdrę, naciągając ją pod sam nos.
Pov. Christian
Siedzę w salonie, u kumpla, podczas oglądania meczu, gdy słyszę głos zdyszanej bety.
-A-alfo przyjechała wataha śmierci, chciała z tobą spotkania.- poderwałem się gwałtownie z miejsca. -Powiedzieli, że wrócą jutro.- mruknął
Zaczęłem, biec w stonę willi. Po chwili poczułem zapach melona i ogórka? Trochę dziwne połączenie. Stanąłem, przed budynkiem wciągając powietrze. Czułem jej zapach i zapach kilku samców. Co?!
~Jutro nie jadę. Nie chcę go. Moje życie odpowiada mi takie jakie jest.~ usłyszałem myśli mojej mate.
Ona mnie nie chcę? Biegłem w jej stronę. Zobaczyłem tylko jej oddalającą się sylwetkę na motorze. Wróciłem zbulwersowany, do domu. Gdy weszłem, od razu koło mnie zebrał się tłum bet. Przepchałem się, po czym ruszyłem na górę.
Rzuciłem się na łóżko warcząc.~Skarbie. Jutro jedziesz.~ wysłałem jej wiadomość, chcąc usłyszeć jej głos.
~Odwal się! Mam swoją watahę, oraz jestem Luną! Nie zbiliżaj się do mnie! I nie nazywaj mnie tak!~ warknęła.
~Jeśli ty, nie przyjedziesz, ja przyjadę do Ciebie. Dobrze kochanie.~ mruknąłem o dziwo spokojnie
Zrzuciłem z siebie ciuchy, gasząc światło. Położyłem się myśląc o jej pięknym zapachu.
○○~*~○○ ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY! ○○~*~○○
CZYTASZ
Zatracona
WerewolfFragment: -Moja!- Usłyszałam, od razu po wyjściu z samochodu. Zanalazł się przy mnie po paru sekundach. Odwróciłam się gwałtownie. Zaczęłam biec, jak najszybciej umiałam. Biegłam już pół godziny. Zatrzymałam się na polanie. Padłam na kolana, od...